Lorda Dżordża przygody z piciem

Dziś będzie o piciu. Ciężki temat, jeśli chodzi o Dżordża (dziecka wychowanego na piersi, może przy dzieciach karmionych sztucznie jest łatwiej ? Nie wiem). I zagadnienie w gruncie rzeczy dość kosztowne, chyba że Wasze dziecko od razu załapało, jak pić z pierwszej rzeczy, którą mu kupiliście (innej niż butelka, z którymi też zresztą bywa różnie).

Tytułem przydługiego wstępu

A miało być tak pięknie 🙂 Ponieważ jeszcze przed porodem ustaliliśmy z Panem Mężem, że podzielimy się urlopem rodzicielskim, a ja od samego początku nastawiłam się na karmienie piersią, postanowiliśmy Młodego zaznajomić z butlą od samego początku (co zapewne doradca laktacyjny uznałby za błąd). Ja miałam sobie pokarm odciągać i robić zapasy na część urlopu Męża, a Młody dostawał butlę od taty. I na początku wszystko szło pięknie (dzięki czemu czasem mogłam wyskoczyć gdzieś na nieco dłużej 😉 ) i bezproblemowo, Pierworodny dwa raz dziennie pił z butli, poza tym był “na cycu”.

Mniej więcej mając pół roku, powiedział butli “dziękuję” – nagle, dość stanowczo i ostatecznie (w tym samym czasie powiedział również “pa pa” smoczkowi, choć specjalnie smoczkowym dzieckiem nie był nigdy, oraz spaniu we własnym łóżku – normalnie system naczyń połączonych 😀 ). Tylko cyc. A w nas wstąpiła panika. Ja w sumie za niedługo miałam wrócić do pracy, Pan Mąż rozpocząć swoją część urlopu. Wybawieniem było w sumie to, że zaczynaliśmy rozszerzanie diety, ale wiadomo, że na początku dzieci mało co jedzą, jeśli w ogóle jedzą, a poza tym podstawą jest mleko no i coś pić niby powinien…

No więc zaczęło się szperanie w Internecie… Z czego podawać, jak podawać, co podawać, a czego i z czego lepiej nie. Jak zachęcić do picia, ile dziecko pić powinno etc. …

Zanim przejdę do przeglądu “piciaków” dziecięcych i różnorakich wskazówek oraz wytycznych napiszę tylko, że Młody – obecnie już pod opieką babć – generalnie pić nie chce nadal 😀 Jak ma fantazję to jakieś dwa łyki weźmie (z “piciaków” lub łyżeczki), ale zazwyczaj odmawia. I nie ma znaczenia, czy proponuje mu się wodę (95% prób), czy soczki, herbatki i inne napoje (5% prób). Tak samo było, kiedy opiekował się nim tata, ale jakichkolwiek objawów odwodnienia nigdy, absolutnie nigdy u niego nie zaobserwowaliśmy (zapewne po części dlatego, że w nocy bardzo dużo pije z piersi 😉 ). Dlatego przestaliśmy się przejmować. Uznaliśmy, ze jak będzie chciał i czuł potrzebę, to się nauczy 🙂 I z upływem czasu jest lepiej, ale nadal nie są to ilości oszałamiające 😀

Ile tak naprawdę wody potrzebują niemowlęta i małe dzieci?

Wszyscy wiemy, że nasze ciało to przeważającej części woda. U niemowląt stanowi ona aż 75% masy ciała, jeszcze więcej niż u dorosłych. A ich zapotrzebowanie na wodę jest, w przeliczeniu na kilogram masy ciała, blisko 4-krotnie większe. Ważne jest zatem, aby codziennie dostarczyć Maluchom odpowiednią jej ilość. Do 6 miesiąca życia potrzebują one od 100 do 190 ml wody w przeliczeniu na 1 kg masy ciała. W przypadku tak małych dzieci źródłem wody jest mleko. W przypadku dzieci karmionych piersią – wyłącznie, w przypadku karmionych mieszanką – głównie, a dopajamy je oczywiście wodą. Woda, czysta woda, jest bowiem najlepszym sposobem na zaspokojenie pragnienia, dlatego warto do jej picia przyzwyczajać dzieci od początku. Dzięki temu kształtujemy ich zdrowe nawyki żywieniowe, co ma ogromne znaczenie m.in. w profilaktyce otyłości. Z tego powodu nie są zalecane herbatki, soczki, dosładzanie wody glukozą etc.

W drugim półroczu życia dziecko potrzebuje 800-1000 ml wody, W wieku 1-3 lat już 1250 ml. Przy czym jej źródło to nadal mleko, ale niejedyne. Jest to już czas rozszerzania diety, dlatego źródłem wody są również inne pokarmy i płyny (w tym woda, którą dziecko może spożywać bez szczególnych ograniczeń). 

Widać Lord Dżordż, który co prawda nie pije, je za to sporo od samego początku rozszerzania diety – kaszek na moim lub modyfikowanym mleku, owoców, warzyw, musów, przetworów mlecznych, zupek, a za tym produktów zawierających sporą ilość wody – spożywał tyle, ile wynosi zapotrzebowanie 🙂

Objawy i stopnie odwodnienia

Niemowlęta dziennie mogą tracić ilość wody równą aż 15% ich masy ciała. Co więcej, im dziecko jest mniejsze, tym ryzyko odwonienia większe. Natomiast skutki odwodnienia u maluchów są zwyczaj dużo poważniejsze niż u osób dorosłych.

Wyróżniamy kilka objawów odwodnienia:

  • pragnienie – przy czym dziecko nie zawsze domaga się płynów, dlatego należy zwracać uwagę na to, kiedy dziecko jadło i piło ostatni raz
  • dziecko jest niespokojne, marudne i płaczliwe, ew. pobudzone (wczesna faza odwodnienia)
  • dziecko jest osowiałe i senne
  • suche, spieczone usta, suchy język
  • zimna, spocona skóra
  • zapadnięte oczy
  • dziecko rzadziej oddaje mocz i ma on zabarwienie ciemnożółte (warto zwrócić uwagę na ilość zużytych pieluch)
  • płacz bez łez
  • u niemowląt dodatkowo – zapadnięte ciemiączko
  • spadek masy ciała

Jeżeli zauważysz powyższe objawy u swojego dziecka, koniecznie skonsultuj się z lekarzem celem oceny stopnia odwodnienia, a wyróżniamy trzy:

  • łagodne (suchość w jamie ustnej i śluzówkach, rozdrażnienie)
  • średniego stopnia (dodatkowo osłabienie i przyspieszone bicie serca)
  • ciężkie (stan wymagający hospitalizacji, może nawet doprowadzić do śmierci)

Nauka picia (wody) – co i w czym – teoria

W Internecie znalazłam nieco rad, jak nauczyć dziecko picia. Jedni zalecają przede wszystkim podawanie wody i wytrwałość. Trzeba przecież wielu prób, by dziecko zaakceptowało nowy smak (niektórzy w tym celu rekomendują podawanie jej na samym początku nawet na łyżeczce). I tego głównie się trzymamy. Oczywiście na różnych forach znaleźć można porady głoszące wyższość herbatek, a przede wszystkim soczków nad wodą, bo przecież woda nie ma smaku, a soczek owszem, do tego jest słodki. Pierworodnemu bardzo rzadko soczki proponowaliśmy (oczywiście przecierowe). Wzgardził nimi tak samo jak wodą 😀 Inne propozycje – podawać mleko. Wtedy dziecko nauczy się akceptować kubek/bidon etc., ponieważ będzie miało do czynienia ze znajomym smakiem, tylko podanym w inny sposób. No u nas się nie sprawdziło 😀 Kontrpropozycja – nie podawać mleka (to dla karmiących piersią) – bo dziecko mleko kojarzy z cycusiem i nie będzie chciało, więc lepiej wodę/soczek/herbatkę – nowy smak, nowe naczynie, nowa przygoda. No, niestety nie 😀 Oferuj wodę pomiędzy posiłkami, kiedy dziecko nie jest głodne. W tej radzie coś jest, bo Młody chętniej próbuje picia pomiędzy posiłkami, a nie w trakcie – chyba woda z jedzenia mu wystarcza. “Dosalaj pokarmy, wtedy będzie się dziecku bardziej chciało pić”. Serio? Wypróbuj różne kubki dla dzieci – w końcu nie każdemu dziecku pasuje każdy kubek/bidon. No, próbujemy 😀 I koniecznie zapewnij dziecku jak najwięcej możliwości obcowania z takim wypełnionym wodą kubeczkiem, żeby mogło się z nim oswoić i ćwiczyć jak najwięcej.

Dlatego pozostajemy wierni zaleceniu, by proponować wodę. Młody smak wody zaakceptował, bo jak ma ochotę to wodę pije. Wierzymy, że dzięki temu wykształcimy w Młodym zdrowy nawyk picia wody, który przetrwa aż do dorosłości, z korzyścią dla jego zdrowia. Miło pomarzyć, prawda? 😀

Kolejne dylematy młodych rodziców, którzy muszą napoić dziecko, dotyczą kwestii kluczowej – W CZYM. Skoro nie butla, to… Najpierw myśleliśmy o wszechobecnych kubkach – niekapkach. Ale po dość obszernej lekturze postów i artykułów na temat, dlaczego niekapki to nienajlepsza decyzja (w skrócie – podczas picia z takiego kubka dziecko ssie, pracują zatem te same mięśnie, co w przypadku butli, a nie powinny. Maluch się zatem nie rozwija. Utrwalamy odruch ssania, który z czasem powinien przecież zanikać. Ponadto ustnik kubka znajduje się między dziąsłami/zębami, co nie jest stanem naturalnym dla rozwoju zgryzu, pracy języka i niektórych mięśni twarzy, a tym samym zwiększa możliwość wystąpienia wad zgryzu i negatywnie wpływać na rozwój mowy). Łatwo te informacje znaleźć w sieci, ale mimo wszystko polecam ciekawy wywiad z logopedą m.in. o kubkach niekapkach – znajdziecie go TU.

Zastanawialiśmy się również nad kubkiem 360, ale również się nie zdecydowaliśmy, ponieważ jego system uszczelniania powoduje, że dziecko nie angażuje w trakcie picia tych samych mięśni co w przypadku normalnego kubka lub bidonu.

A zatem – czego próbowaliśmy? Z czego uczy się pić Dżordż? I jakie są nasze odczucia jako rodziców? 🙂

W zasadzie mogłabym napisać post o tym, z czego mój syn nie próbował pić. Byłoby krócej. Zachęcona postami okraszonymi dość licznym fotografiami uśmiechniętych pijących maluchów zakupiłam kilka najbardziej polecanych piciakowych akcesoriów (oczywiście nie wszystkie naraz 😉 ), które sprawiają, że łatwo dziecko nauczyć picia. Po blisko 9 miesiącach użytkowania muszę stwierdzić, iż uwielbiam te różne blogowe wpisy o nauce picia, bo mam wrażenie, że – i nie piszę tego złośliwie – inne blogerki mają albo dużo szczęścia w tym względzie, albo genialne dzieci. Wpis pt. “Jak moje dziecko nauczyło się pić z bidonu/otwartego kubka” zazwyczaj mają konkluzje następujące:

  • “Sam załapał, jak pije się z bidonu, więc nie wiem, jak nauczyć dziecko picia z bidonu” – super porada, dzięki…
  • “Poiłam zgodnie z instrukcją, potem tylko lekko podtrzymywałam kubek, a on/ona trzymał(a) za uchwyty i pił(a), a potem trzymał(a) już kubeczek samodzielnie” – świetnie, gratuluję, a mój syn kręci głową jak popsuty robot, więc nawet jak uda mi się dostawić kubek do ust, to woda już nie zdąży do nich dopłynąć, bo Młody coś zobaczył. I tyle.
  • “Kubek opieramy na wardze dziecka. Przechylamy go, aby woda zatrzymała się przy krawędzi. Czekamy, aż samo dziecko zgarnie wodę wargami” – komentarz jak wyżej 😀
  • “Zatyczka w Reflo sprawia, że woda się nie rozlewa” – pod warunkiem, że twoje 7 miesięczne dziecko nie wpadło na to, że łatwo ją można wyciągnąć. I zapamięta to po wsze czasy. I tyle z genialnego patentu. Za 40 zeta. Zwykła szklanka.

No dobra, to teraz naprawdę o tym, co wypróbowaliśmy.

Canpol Bidon niekapek

Bidon polskiej marki Canpol Babies. Posiada ustnik niekapek, który zapobiega rozlewaniu płynu. Poza tym ustnik jest miękki, silikonowy, dzięki czemu nie podrażnia dziąseł (i ząbków) Malucha. Posiada przykrywkę chroniącą ustnik przed zabrudzeniem i uchwyt pozwalający przymocować bidon np. do paska. Można dokupić wymienną rurkę. Bidon wykonano z odpornego na uszkodzenia tworzywa. I rzeczywiście, kilka razy “upadł” (jeśli wiecie, co mam na myśli 😀 ) nam na kafle i nic się nie stało. Nie zawiera oczywiście bisfenolu A. Jest dość duży – jego pojemność wynosi 350 ml. Przeznaczony dla dzieci od 12 miesiąca. Można go myć zmywarce i używać w mikrofalówce. I co ważniejsze – można dokupić wymienne słomki 🙂

Niestety bidon ten okazał się porażką na całej linii 🙂 W teorii miało być lekko, łatwo i przyjemnie. I szybciej niż w przypadku zwykłego bidonu. Młody do tej poru niestety nie umie z niego pić. Nie bardzo można mu pomóc, bo butelka jest dość twarda i nie można jej przycisnąć, żeby płyn poleciał, a poza tym przy rurce – niekapku to i tak niewiele daje. Jeśli mam być szczera, nam, dorosłym, też picie z niego idzie słabo 😀 Czytałam gdzieś, że łatwiej nauka picia z tego bidonu idzie dzieciom butlowym, bo podobno pije się z niego trochę “pomiędzy” tym, jak z butli, a tym jak z bidonu. Póki co poszedł w odstawkę, ale wydatek wielki to nie był. Cena ok. 15 zł.

B.BOX, innowacyjny bidon ze słomką

Jest to bidon – niekapek australijskiej marki B.Box o pojemności 240 ml z elastyczną, obciążoną słomką, która ma umożliwić picie Maluchowi niezależnie od tego jak trzyma bidon. Jej obciążenie sprawia, że słomka zawsze jest w wodzie, niezależnie od kąta nachylenia. Dziecko może pić z tego tak jak z butelki, tzn. przechylając go do góry nogami. Do bidonu można dokupić szczoteczkę do czyszczenia słomki, a także dodatkowe słomki. Ogromnym plusem jest przeźroczystość bidonu – dzięki temu mamy kontrolę nad ilością jego zawartości.

Wzmocniona pokrywka (ma wyciąganą uszczelkę) gwarantuje nieprzeciekalność bidonu i rzeczywiście – nic z niego nie cieknie 🙂 A przynajmniej na razie – używamy go od marca. Producent zapewnia, że mycie w zmywarce nie powoduje utraty tych właściwości.

Wykonany jest z polipropylenu i silikonu, nie zawiera oczywiście BPA, Ftalanów i PVC. Kulka – obciążnik na końcu słomki zrobiona jest ze stali nierdzewnej.

Bidon jest ładny (jeśli to dla kogoś ważne 🙂 występuje w rożnych, bardzo soczystych wariantach kolorystycznych), nie za duży (wymiary z pokrywką: 14x11x7 cm), bardzo lekki, a wyprofilowane uchwyty sprawiają, że łatwo się go trzyma i dobrze leży w małych rączkach. Młody lubi go trzymać 🙂 Z piciem jest niestety gorzej 😀 Ponieważ to niekapek Młody nie bardzo kuma, jak z niego pić. Butla jest twarda, nie da się jej przycisnąć , więc nie jesteśmy w stanie mu pomóc. Ale próbujemy, ponieważ Młody ten bidon wyraźnie lubi 🙂

Dedykowany dla dzieci od 6 miesiąca.

Największą wadą bidonu jest cena – ok. 60 zł.

Canpol Babies, Bidon sportowy ze składaną rurką

Ulubiony bidon Lorda Dżordża 🙂

Bidon o pojemności 270 ml przeznaczony dla dzieci powyżej pierwszego roku życia, ale my daliśmy go Dżordżowi zdecydowanie wcześniej. Miał jakieś 9 miesięcy.

Nakrętka ma ruchomą część, która pozwala schować rurkę, bidon świetnie nadaje się na spacery 🙂

Specjalnie wymodelowany kształt i faktura, jak również niewielka waga kubka ułatwiają dziecku trzymanie go w rączkach. Faktycznie Dżordż dość szybko załapał jak go trzymać i dostawiać do buzi, ale najczęściej się nim zwyczajnie bawił 🙂 Słomkę zazwyczaj gryzł (w sumie nadal to robi) i chyba czekał, aż coś poleci 😀 Na szczęście jeśli do tego bidonu wlejemy dużo wody, to dzięki temu, że ma on dość elastyczną butlę, można go lekko przycisnąć w dolnej części, dzięki czemu nieco wody idzie w górę słomki. Ułatwia to dziecku zasysanie, co trochę je zachęca (no bo coś leci) do dalszych prób 😉 Mimo tych drobnych sukcesów, powiedziałabym, że Dżordż nadal uczy się pić z bidonu.

Można go używać w kuchence mikrofalowej oraz myć w zmywarce.

Generalnie bardzo polecam, stosunek jakości do ceny (ok. 11 zł) jest bardzo korzystny 🙂 Zwłaszcza, że można dokupić wymienne słomki 🙂

Canpol Babies, Kubek ze składaną rurką silikonową

I znowu Canpol 🙂 Fajny, lekki i całkiem wytrzymały bidon – kubek o pojemności 250 ml z silikonową słomką z obciążnikiem, który sprawia, że słomka zawsze jest w wodzie, niezależnie od kąta nachylenia 🙂 Brzmi znajomo? 🙂 Przy czym nie jest to niekapek i kubek bidonu jest dość elastyczny, więc podobnie jak poprzedni bidon – można go lekko przycisnąć i pomóc Maluchowi w piciu. Bidon dedykowany jest dzieciom od 9 miesiąca. Słomkę można schować, co pomaga w utrzymaniu jej czystości, zapobiega wylewaniu się napoju i przydaje się na spacerach 🙂 Dżordż bardzo lubi sam trzymać bidon, być może dzięki uchwytom dostosowanym do małych rączek. Wielkim plusem bidonu jest jego transparentność, która umożliwia kontrolowanie ilości płynu. Zatem polecam 🙂 Stosunek jakości do ceny (ok. 16 zł) jest ponownie bardzo korzystny 🙂

Oprócz bidonów zdecydowaliśmy się na otwarte kubki. Naukę picia z kubka można zacząć, kiedy nasze dziecko potrafi siedzieć stabilnie i umie pobierać pokarm z łyżeczki. Należy pamiętać, że nauka picia z otwartego kubka to ciężka praca dla dziecka – jest to nauka przełykania połączonego z oddychaniem podczas jedzenia i picia – i wymaga czasu oraz cierpliwości. Z punktu widzenia rodzica ważną kwestią jest wybór samego kubka. Oczywiście kluczowe jest, by był on lekki i poręczny, najlepiej z tworzywa, łatwy do utrzymania przez dziecko. My zdecydowaliśmy się na Reflo Smart Cup, Doidy Cup i bambusowe kubki z Lidla.

Reflo Smart Cup i Doidy Cup

Dwa kubki otwarte i jednocześnie dwa opatentowane wynalazki, które miały gwarantować sukces…

Najpierw o Doidy Cup. Jest to plastikowy, ścięty i nieco pochyły kubek dla dzieci od 3 miesiąca życia (jako alternatywa dla butelki). My zaczęliśmy go używać odkąd Pierworodny miał pół roku. Specyficzny kształt ma dziecku ułatwić picie, ponieważ widzi ono zawartość kubeczka i nie musi mocno odchylać głowy do tyłu. Kubek ma pomóc wypracować nawyk picia z otwartego kubeczka już od samego początku.

Doidy Cup świetnie sprawdzi się, jeśli rozszerzacie dietę dziecka zgodnie z metodą BLW, ponieważ można w nim podawać gęste płyny, np. koktajl, zupa – krem, maślanka, jogurt itp. Dżordż zup jeść nie chce, za to maślankę i kefir pije z Doidy chętnie, ale to dopiero od niedawna (13 miesiąc). Ale wszystko inne? No nie, w zasadzie rzadko kiedy próbuje się napić, za to chętnie wrzuca do wody celem namoczenia to, co aktualnie konsumuje – od batonów owocowych począwszy, na wędlinie kończąc 😀 – a następnie to zjada :-D. Wody nie wypija, rozlewa lub zostawia dla taty. Może robi mu wody smakowe? 😀

Szczerze, naprawdę nie rozumiem fenomenu tego kubka. Może i nie trzeba głowy mocno odchylać przy piciu, ale kubek trzeba przechylić. I przy samodzielnym piciu to jest ok. Dziecko nie musi odchylać głowy przy małych ilościach płynu (co zapobiega krztuszeniu się). Ale dla mnie pojenie Młodego z Doidy było straszne. W sadzie dawał się poić tylko na początku rozszerzania diety. Gdzieś tak od połowy 7 miesiąca syn ciągle ruszał głową i absolutnie nie było sposobu by mu przystawić kubek do ust na na tyle długo, aby woda doleciała do ust. I to mimo tego, że robiliśmy wszystko zgodnie ze wskazówkami, tzn:

  • oswajaliśmy z kubeczkiem – dostał go najpierw do zabawy
  • piliśmy przy nim z kubeczka
  • proponowaliśmy wspólne picie
  • różna zwartość – woda, mleko
  • wielokrotne próby
  • oferowanie kubka do samodzielnego picia

Obecnie na próby przystawienia generalnie Dżordż reaguje odpychaniem kubka (chyba, że w środku jest maślanka). A jak wygląda samodzielne picie napisałam akapit wyżej.

Zalety Doidy – i mimo wszystko jest ich dużo, zwłaszcza jeśli Wasze dziecko chce z niego pić 😀 :

  • łatwo utrzymać go w czystości, można go myć w zmywarce i sterylizować
  • waga – jest bardzo lekki, dziecku łatwo jest go podnieść i trzymać
  • wielkość – idealna dla Maluchów, kubeczek jest łatwy do uchwycenia nawet przez 6-miesięczne dziecko
  • kształt i pojemność (ok. 150 ml) – dziecko widzi, ile płynu jest w kubku i gdy pije nie musi odchylać głowy do tyłu, ponadto kubek jest stabilny
  • bezpieczeństwo wykonania – wolny od BPA i PCV
  • jakość – wbrew pozorom kubek jest solidny i nie do zdarcia
  • polecany przez logopedów i dentystów (zgodnie z informacją producenta ma on niwelować problemy wynikające z korzystania z butelki czy kubka niekapka, takich jak m.in. problemy ze ssaniem i przedwczesne odstawienie się od piersi, trudności z prawidłowym mówieniem, wady zgryzu, próchnica zębów mlecznych)
  • można go używać od początku rozszerzania diety
  • nie zaburza odruchu ssania, dlatego wspiera długie karmienie piersią (angażuje te same mięśnie i wymaga takich samych ruchów co ssanie piersi)
  • dziecko może z niego pić w pozycji półleżącej – ta właściwość przydaje się również później, mogą z niego pić starsze dzieci i dorośli, kiedy np. w trakcie choroby należy leżeć w łóżku

Doidy jest akredytowany przez UNICEF jako produkt przyjazny dzieciom oraz wspierający długoterminowe karmienie piersią.

Wady:

  • kolor – niektórzy uważają to za zaletę, ja nie – mocne i wyraziste kolory co prawda przyciągają uwagę dziecka, ale odwracają uwagę od samego picia. Dla Młodego kubek do tej pory jest świetną zabawką. Najchętniej gra na nim jak na bębenku. Z piciem idzie gorzej.
  • cena – mimo wszystko wydaje się dosyć drogi (ok. 20 zł)

Teraz o drugim z naszych kubków – Reflo Smart Cup.

Reflo Smart Cup to kubek treningowy made in USA, który wygląda – na pierwszy rzut oka – jak zwykła plastikowa szklanka. Ta szklanka ma jednak dodatkowo wkładkę, zatyczkę, osłonkę czy jakkolwiek chcecie nazwać ten krążek, który widać na zdjęciach powyżej. W niej tkwić ma cała magia związana z Reflo, bo bez niej to faktycznie plastikowa szklanka za dość duże pieniądze (cena ok. 39 zł) 😀 Wkładka jest przeźroczysta i ma niewielkie otworki, które redukują strumień płynu w trakcie picia, ograniczając ryzyko zakrztuszenia i chroniąc dziecko przed zalaniem. Oczywiście dziecko może się polać, ale nie wyleje całej zawartości kubka na siebie. Można zatem Reflo nazwać wolnoprzepływową szklanką. Warto podkreślić, że taki sam strumień płynu wypływa z każdej strony brzegu kubka.

Reflo Smart Cup w sumie nawet wygląda jak prawdziwa szklanka, co dla dziecka może być atrakcyjne – w końcu pije z naczynia takiego, jak rodzice 🙂 Jest przeźroczysty, co pozwala na bieżąco kontrolować ilość napoju w kubku oraz to, jak dziecko radzi sobie z piciem. Reflo dostępny jest w kliku wariantach kolorystycznych: bezbarwnym, zielonym, błękitnym i różowym. Oba elementy kubka wykonane są z tworzywa wolnego od BPA i ftalanów. Reflo wydaje się dość delikatny. Dżordżowi co prawda, dzięki refleksowi rodziców, nie udało się go zrzucić z wysokości, ale w Internecie dość często pojawia się opinia, że po upadku z wysokości krzesła do karmienia kubek pękł. Ale nie można powiedzieć, że producent nie ostrzegał:

Powracając na chwilę do wkładki… Cała magia działa, jeśli dziecko jej nie wyciąga. A nasz genialny synek bardzo szybko zainteresował się, co tam w tym kubeczku jest i równie szybko załapał jak to coś wyciągnąć 😀 Można oczywiście wcisnąć wkładkę nieco mocniej, ale to jeszcze bardziej zmniejsza strumień płynu, a przy dłuższych przegrzebkach nasz Maluch i tak sobie poradził 😀

W odróżnieniu od Doidy, przy Reflo Smart Cup z użyciem zatyczki możemy podawać tylko wodę i płyny o takiej jak woda konsystencji. Przeciery, musy, koktajle i zupy kremy odpadają. Odpadają też – w przyszłości – bardzo ciepłe napoje. Jest też dość duży (wys. 12 cm, śr. 7 cm), dziecku na początku może być trudno go trzymać (dużo też zależy od krzesełka do karmienia, przy naszym tacka jest tak umiejscowiona, że Reflo było na początku nieporęczne). Pojemność kubka z wkładką to ok. 170 ml bez wkładki – ok. 280 ml.

W teorii wewnętrzna wkładka pasuje tylko do Reflo, w praktyce – niekoniecznie 😀 Idealnie pasowała do kubeczków z Lidla, o których za chwilę 🙂

Kubek przeznaczony jest dzieci od 6 miesiąca życia. Reflo jest, podobnie jak Doidy, neutralny dla zgryzu i polecany przez logopedów, ortodontów i pediatrów. Producent zapewnia, że Reflo sprawdza się również u dorosłych m.in. przy problemach z ruchomością kończyn górnych, przy hospitalizacji i osób zmuszonych do przebywania w pozycji półleżącej.

Kubeczek może być myty w zmywarkach.

Kubki z Lidla marki Ernesto

Na koniec – kubeczki bambusowe z Lidla 🙂 Młody bardzo lubi te kubki (każdy stanowi część większego zestawu dla dzieci, ale o zastawie stołowej napiszę innym razem), ale mają jedną wadę – są z bardzo kolorowymi, przykuwającymi uwagę obrazkami. Na początku to był plus, bo Dżordż bardzo się nimi interesował, ale po jakimś czasie zorientowaliśmy, że chodzi o obrazek własnie, a nie o kubek, a tym bardziej picie z niego. Za to bardzo lubił je odwracać do góry dnem i gryźć 😀 Dlatego kubeczki czekają na lepsze czasy.

Kubki są mniejsze (ok. 9,5 cm wys., pojemność ok. 250 ml) niż Reflo, ale średnica jest zbliżona, więc wkładka pasuje 😀 Poniżej dowód 😛

Dedykowane są dzieciom od 12 miesiąca, choć my dawaliśmy je Młodemu wcześniej – jak pisałam, są mniejsze niż Reflo i Pierworodnemu bardzo dobrze się je trzymało w rączkach.

Kubków nie należy używać w mikrofalówce ani podgrzewać w nich płynów, za to z powodzeniem można je myć w zmywarce.

Generalnie spoko rzecz, za rozsądną cenę 🙂 Kubeczki są jednym z pięciu elementów zastawy dziecięcej z Lidla za ok 20 zł (nota bene przypominającej bardzo bambusową zastawę znanej marki dziecięcej za duuużo większą kwotę 😀 ).

Pamiętajcie! Nieważne, jaki jubek czy bidon wybierzecie – najważniejsze to dać dziecku czas na naukę. Nauka picia z kubka lub bidonu wymaga przede wszystkim czasu, więc dajmy naszemu dziecku, go tyle ile będzie potrzebował. Jest to dla szkraba kolejny ważny etap, kolejna trudna czynność, której musi się nauczyć, wykażmy się zatem cierpliwością i zachęcajmy go do samodzielnego picia. Dlatego razem z Panem Mężem dajemy Dżordżowi jak najwięcej możliwości, nie przejmując się rozlaną wodą, w końcu to naturalne, że Maluchy robią bałagan przy nauce samodzielnego jedzenia i picia 🙂 Każdego dnia widzimy małe efekty wspólnej ciężkiej pracy – naszej i synka – i wiemy, że w końcu się nauczy. O ile już nie umie, tylko nie chce 😉 Co w przypadku Lorda Dżordża nie zdziwiłoby mnie ani trochę 😀

Korzystałam z:

Powyższy tekst nie jest poradą lekarską i nie należy go traktować w ten sposób. W razie jakichkolwiek wątpliwości skonsultuj się z lekarzem pediatrą.

Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *