Kiedy dziecko śpi – skrótowiec popkulturalny #65

Za Nirvaną nigdy przesadnie nie przepadałam, za to fanką Foo Fighters jestem odkąd pamiętam. Nie mogłam zatem przejść obojętnie obok wydanej kilka miesięcy temu autobiografii Davida Grohla.


The Storyteller. Moje historie.
Opowieści o życiu i muzyce

Autor: Dave Grohl
Tytuł oryginału: The Storyteller. Tales of Life and Music
Tłumaczenie: Adam Zdrodowski
Wydawnictwo: Marginesy 2022, str. 392

Mam wobec tej książki mieszane uczucia. Z jednej strony, to naprawdę przyjemna, zabawna, szczera, napisana dość przystępnym językiem (choć żałuję, że nie czytałam jej w oryginale, odniosłam bowiem wrażenie, że tłumaczenie nieco psuje odbiór) historia zaskakująco skromnego człowieka. Z drugiej strony, książka, choć odkrywa przed czytelnikami kolejne twarze muzyka, jest niesłychanie chaotyczna i ogólnikowa. Chciałoby się poczytać więcej o wielu wątkach, autor jednak ucina je i nie pogłębia tematu, czasami też zaczyna jakąś historię “od środka”, co nieco irytuje. Często brakuje tu chronologii, czy w ogóle umiejscowienia danej opowieści w czasie. Autor niby ma do tego prawo, pisze w końcu o swoim życiu i o tym, co uznaje za ważne, mnie jednak tak prowadzona narracja psuła przyjemność lektury i utrudniała odbiór książki.

Jeśli liczycie, że dowiecie się czegoś więcej o Nirvanie czy Foo Fighters, – cóż, to nie z tej książki. Autor praktycznie tego nie opisuje, poświęca zespołom zaledwie kilkanaście stron. Wiem, że to książka o życiu Dave’a Grohla, a nie historia obu zespołów, ale umówmy się – członkostwo w tych kapelach to jednak większa część jego życia, a granie w rokowej kapeli raczej nie przypomina pracy w biurze, od której można się zdecydowanie odciąć. Sporo miejsca Dave poświęca natomiast przyjaciołom i rodzinie – przede wszystkim mamie i trzem córkom (żonie nieco mniej 😉 ), widać, że bardzo swoją rodzinę kocha i jest zdolny dla niej do sporych poświęceń. Znajdziemy tu także opisy spotkań z wielkimi, nie tylko muzykami, tego świata, z którymi Grohl miał okazję się spotkać, a nawet i zaprzyjaźnić.

Na plus książki zaliczyć trzeba wydanie, bardzo przyjemne dla oka, z licznymi zdjęciami – niestety w żaden sposób nie podpisanymi…

Nie będę ściemniać – zdarzało mi się czytać bardziej porywające opowieści o życiu muzyków (np. autobiografie Eltona Johna czy Ozzy’ego Ozborne’a). Na ich tle historia Dave’a, człowieka niezwykle sympatycznego (o ile można tak określić osobę, której w życiu się nie spotkało 😉 – warto dodać, że lektura tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że Dave to naprawdę równy gość, którego sława przesadnie nie zmieniła), wypada – niestety dla czytelnika – raczej blado. Nie jest to typowa autobiografia, raczej luźna gawęda, wspomnienia i refleksje Dave’a związane z muzyką i relacjami międzyludzkimi, plus klika anegdot i zabawnych historii. Czyli to, co zdaniem Dave’a ukształtowało go jako muzyka, ojca, człowieka. Nie wiem, na ile to jest kwestia historii życia “tego kolesia z Nirvany”, a na ile sposobu jej opowiedzenia, mam jednak nieodparte wrażenie, że nie zostanie ona ze mną na długo. A szkoda.

Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *