Podsumowanie maja i czerwca 2022, nie tylko na blogu

Za nami majówka, Dzień Dziecka i początek lata, i choć z pogodą bywało w tym czasie różnie, to z pewnością na nudę nie narzekaliśmy 🙂 Czas zatem na podsumowanie minionych dwóch miesięcy.

Tradycyjnie zacznę jednak od odrobiony statystki 🙂 W maju i czerwcu 2022 opublikowałam 9 wpisów, z których 5 najchętniej czytanych to:

Pięć najchętniej czytanych wpisów z kategorii Co czytamy opublikowanych w tym roku to:

Maj rozpoczęliśmy od… tak, zgadliście, majówki 😉 Spędziliśmy ją we Wrocławiu, co być może już zauważyliście. Relację z naszej wycieczki znajdziecie TU.

Wreszcie, że nareszcie udało nam się wybrać (i to dwukrotnie) do Ulicy żywiołów EC1, stosunkowo młodego łódzkiego centrum nauki dla dzieci w wieku od 3 do 10 lat (choć wydaje mi się, ze dzieci 9-10 letnie mogą się tutaj raczej nudzić). Są to 3 piętra z pięcioma tematycznymi sektorami związanymi z żywiołami, które umożliwiają dzieciom naukę poprzez swobodną zabawę w otoczeniu różnorakich rekwizytów i urządzeń do samodzielnego eksperymentowania i nie tylko. Poniżej fotorelacja i skrótowa recenzja tej łódzkiej atrakcji dla najmłodszych. Dłuższa zapewne pojawi się na blogu, jak tylko uporam się z jej napisaniem 😉

Dużo tutaj wszelkiej maści aktywności sensorycznych – koncentrujących się na dotykaniu, wąchaniu, patrzeniu…

Pomyślano także o wspieraniu aktywności fizycznej dzieci – jest m.in. mała ścianka wspinaczkowa, którą można przejść na wyższe piętro, pajęczyna, którą trzeba przejść w ciągu 60 sekund, nie dotykając przy tym zawieszonych linek, zjeżdżalnie dla młodszych i starszych.

Warto wiedzieć, że w zabawie pomóc mogą animatorki i animatorzy, którzy zawsze chętnie coś wyjaśnią, prezentują także zjawisko tzw. ogniowego wiru.

Fajnie, że pomyślano też o najmłodszych dzieciach, tych poniżej trzech lat – dla nich i ich rodziców przygotowano cichy pokój do Obsług Malucha oraz kojec z zabawkami w Przystanku Rodzica, przy którym można wygodnie przysiąść i w spokoju coś zjeść lub napić się kawy.

Ogólnie miejsce nam się spodobało, zwłaszcza Młodemu i spędziliśmy tu sporo czasu. Idea połączenia centrum nauki z placem zabaw wydaje się bardzo kusząca, choć osobiście miejsce wydaje mi się nieco niedopracowane. Trochę za mało wyjaśnień przy części eksponatów, przez co ciężar wyjaśniania zjawisk czy zasad działania urządzeń spoczywa na rodzicu. Który w końcu nie wszystko wiedzieć (lub pamiętać) musi, a nie po to chodzi się z dziećmi do takich miejsc, by szukać informacji w telefonie.

Ponieważ na terenie Ulicy Żywiołów nie ma ani restauracji ani kawiarni, a jedynie automaty z kawą i przekąskami, po zakończonej wizycie na Ulicy Żywiołów skorzystaliśmy z usług położonej w pobliżu EC1 kameralnej restauracji Tu i Teraz. Ciekawy wystrój, przyjemna muza i smaczne jedzenie, trochę w domowym stylu, za rozsądną cenę. Polecamy 🙂

Wybraliśmy się także do Palmiarni, której dawno nie odwiedzaliśmy. Największą atrakcja było karmienie wyjątkowo głodnych żółwi oraz obserwowanie ryb i wypatrywanie, gdzie też one mają skrzela 🙂 Bardzo go to ostatnio ciekawi.

A potem przyszła pora na tańce w altance i spacer po ogrodzie palmiarni 🙂

W końcu udało nam się też wybrać do Orientarium.

Hmmm, powiem szczerze, że zachwytu nie było… To znaczy, wybiegi są przepiękne, tylko trochę trudno dostrzec na nich zwierzęta.

Chyba najlepiej prezentuje się tunel z rekinami, które na razie są jeszcze małe, ale urosną 🙂 Wtedy na pewno będzie to wszystko wyglądało imponująco 🙂 Na razie, mimo lokalnego patriotyzmu, wrocławskie Afrykarium podoba się nam bardziej. Ale jesteśmy pewni, że będzie lepiej 🙂

Na kolejną naszą wycieczką wybraliśmy się do Zoo w Borysewie. Po raz pierwszy 🙂 Nam się generalnie podobało, mnóstwo zwierząt które widać (chyba aż za bardzo), Młody też zadowolony, zwłaszcza karmieniem słynnych białych tygrysów. Bez wątpienia można tam narzekać na zbyt małą osłonę przed słońcem, czy czasem schować się przed wzrokiem zwiedzających. Pewnie będzie lepiej, gdy zasadzone drzewa nieco urosną, choć jest ich chyba nieco mało.

Zwłaszcza niektóre zwierzęta mogą mieć problem ze znalezieniem cienia.

Fajnym pomysłem są dwa palce zabaw m.in. z dmuchańcami – pod dachem i pod gołym niebem. Choć ze względu na pogodę z zewnętrznego nie odważyliśmy się skorzystać, bo wszystko stało w pełnym słońcu.

Wybraliśmy się także na jedną z plenerowych imprez z okazji Dnia Dziecka. Niestety pogoda nie dopisała, ale i tak Młody był zachwycony całym mnóstwem różnych zabaw i aktywności sensorycznych, przy których można było się pobrudzić (nie tylko błotem 😀 ), pokopać, przesypywać itd. Czyli to, co dzieci bardzo lubią 🙂 Niestety intensywny deszcz uniemożliwił zabawę klockami ustawionymi pod gołym niebem, za to namiot z częścią drewnianych klocków i magnetycznym materiałowymi był dość zatłoczony. Natomiast do namiotu, w którym odbywały się warsztaty z drewnem w pewnym momencie nie dało się wejść. Mimo to dziecko było szczęśliwe, brudne i sensorycznie zaspokojone 🙂

Tradycyjnie uczestniczyliśmy w warsztatach dla dzieci organizowanych przez Centralne Muzeum Włókiennictwa, oglądając przy okazji ciekawą wystawę prezentowaną w muzeum, która bardzo zainteresowała Młodego.

Czerwiec był też miesiącem, kiedy Młody przystąpił oficjalnie do grona przedszkolaków – został w końcu wraz z całą swoją grupą na przedszkolaka pasowany 🙂

Po uroczystości uczciliśmy tę podniosłą chwilę rodzinnym obiadem na mieście (Młody od razu zapytał się, gdzie są zabawki, żeby dzieci się nie nudziły w oczekiwaniu na obiad 😀 ) i wizytą w uwielbianym przez Młodego Eksperymentarium.

Zrobiliśmy sobie także z Młodym wyjście tylko we dwójkę, mama i syn, do nowo otwartej kawiarni na Retkinii. Nie mogło zabraknąć ciasta i zdrowego koktajlu owocowego 🙂 Było pysznie i bardzo miło, dlatego postanowiliśmy co jakiś czas sobie takie wyjścia tylko we dwójkę co jakiś czas powtarzać 🙂

Wreszcie rozpoczęliśmy tez sezon balkonowy, a co za tym idzie na nasz balkon znów zawitała piaskownica. Patrząc na poniższe zdjęcia, raczej łatwo się domyśleć, że już po raz ostatni 😉 Użytkownik zdecydowanie już z niej wyrasta 😉

Bardzo chętnie i dużo w ubiegłych dwóch miesiącach graliśmy w różne planszówki, w tym nową Grzybobranie w magicznym lesie (bardzo Młodemu przypadła do gustu), gry typu memory, domino, no i nasze ukochane Dobble 🙂

W ostatnim czasie na topie są u nas rycerze, dlatego Młody bardzo chętnie się za średniowiecznych wojowników przebiera (w mirę naszych przebierankowych możliwości) i walczy z wyimaginowanymi smokami 🙂

Ponownie gościł też u nas slime, tym razem pod postacią zakatarzonego Snotty’ego Scotty’ego 😀

Młody odkrył również nowe zastosowanie kukurydzianych pianek do DIY 😀

Chętnie bawiliśmy się także drewnianymi autostradą i kolejką 🙂 Największy fun to oczywiście układanie pojazdów 🙂

Nadal ogromnym powodzeniem cieszą się zestawy Playmobil oraz…

sprezentowany z okazji Dnia Dziecka zestaw Hot Wheels podwójny tor wyścigowy z pętlą :-),

a także kulodrom 🙂

Młody chętnie sięgał też po kredki, kolorowanki, zeszyty aktywizacyjne, w tym te z mazakiem suchościeralnym.

Cieszy nas, że Dżordż wykazuje większą samodzielność i kreatywność w zabawie 🙂

Czytelniczy repertuar był w minionym okresie bardzo zróżnicowany, trudno wytypować te najbardziej ulubione, ale najczęściej chyba sięgaliśmy po Skrzaty spod Michałkowego łóżka, Roboty i drony. Dawno temu, teraz i w przyszłości, Fakty i plotki o smokach, Złodziej opowieści (te trzy ostatnie to absolutne czytelnicze hity ostatnich tygodni 🙂 ), Legendy polskie dla dzieci w obrazkach, książeczki dźwiękowe oraz całe mnóstwo komiksów Playmobil i Hot Wheels.

W minionym okresie przypomniałam sobie moich ukochanych Piratów z Karaibów (tj. konkretnie pierwsze trzy filmy), zaczęłam Pozłacany wiek, ale jakoś tak nie mam serca skończyć. Powróciłam za to do Downton Abbey (tak, wiem, ponownie 😀 , Pan Mąż już się ze mnie śmieje), ale tym razem w ramach praktyki języka oglądam serial z hiszpańskim dubbingiem 😉 Każdy powód, aby wrócić do DA jest dobry 🙂 No właśnie, skoro już o DA mowa, udało mi się również wybrać na drugi kinowy film opowiadający o perypetiach rodziny Crawleyów. Okazał się zdecydowanie bardziej udany niż film numer 1 i naprawdę miło spędziłam czas. Wspólnie z Panem Mężem wybraliśmy się też na ostatniego Doktora Strange’a (dość rozczarowujący, zwłaszcza w kontekście motywacji “czarnego charakteru”). Dwukrotnie także wybraliśmy się na nowy Top Gun, który to film zrobił na nas ogromne wrażenie 🙂 W kwestiach literackich, skończyłam wreszcie Podbój normański Marca Morrisa, a następnie rozpoczęłam przygodę z fascynującą biografią Coco Chanel 😉

A jak Wam minęły ostatnie miesiące?

Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *