TNT #3 – Ciałopozytywność ??

Nasz niedawno co zakończony wyjazd na all inclusive do Hiszpanii, a tym samym niemalże całodniowe spędzanie czasu w ośrodku wraz z setkami ludzi z innych krajów, dał mi wiele powodów do rozmyślań. Właśnie w tym momencie wkracza na scenę, jakże ostatnio bardzo popularne stwierdzenie – CIAŁOPOZYTYWNOŚĆ. Zgodnie z szeroko przyjętą ogólną definicją, jest to pojęcie opisujące akceptowanie swojego wyglądu oraz ciała jako takiego. Jednocześnie, wyrażenie to określa również ruch społeczny uznający, że każdy człowiek powinien mieć pozytywne wyobrażenie własnego ciała oraz zwracający uwagę na sposoby, w jaki społeczeństwa prezentują i postrzegają cielesność. Teoretycznie, ruch ten ma odpowiadać za dążenie do akceptacji wszystkich ciał, bez względu na ich formę, rozmiar, wygląd oraz zmieniać nastawienie do takich czynności jak ćwiczenia fizyczne czy usługi kosmetyczne. Osoby, które reprezentują ten ruch społeczny uznają, że rozmiar jest tylko jednym z wielu wymiarów postrzegania i oceny ciał, opierając się na założeniu, że piękno jest jedynie konstruktem społecznym, które nie powinno mieć wpływu na poczucie własnej wartości.

Tak wygląda teoria, a jak rzeczywistość ? No cóż… Po dwutygodniowej obserwacji bardzo dużej społeczności osób pochodzących z krajów Shakespeare’a lub Kanta, dochodzę do wniosku, że ta szczytna idea to chyba jednak przynosi więcej szkody niż pożytku. Nie chcę, żebyście mnie źle zrozumieli i uznali za jakiegoś oszołoma, to wcale nie tak. Jednak, kiedy nigdy wcześniej w życiu nie widziało się jednocześnie tylu aż chorobliwie grubych osób i obserwowało ich codziennego trybu życia, to można zweryfikować swoje podejście do kilku spraw.

Wydaje mi się, że ta cała ciałopozytywność, to jedynie wymówka, zasłona dymna aby wytłumaczyć sobie i innym dlaczego jest się tęgim. Kiedy widzi się, jak osoba, która waży chyba z co najmniej 150 kg jedynie leży na leżaku, co chwila wypijając piwo za piwem i przegryzając to wymiennie chipsami, frytkami, pizzą lub hamburgerami, to dochodzi się do wniosku, że problem leży zupełnie gdzie indziej. Ja rozumiem, że ciałopozytywność może odnosić się do osób, które pomimo swoich wysiłków, z powodów medycznych lub innych niezamierzonych czynników nie mogą zrzucić nadmiernej wagi. Wtedy rzeczywiście najlepszym sposobem na to, aby nie popaść we frustrację lub depresję, jest zaakceptowanie swojego stanu i dalsze normalne życie. Jednakże permanentne objadanie się, niestosowanie podstawowych zasad zbilansowanej diety, brak ruchu i elementarnego dbania o własne zdrowie przy zasłanianiu się ciałopozytywnością, traktowanie jakiejkolwiek krytyki jako atak i brak tolerancji jest zwyczajnie krzywdzące dla tych osób, które nie mają niestety innego wyboru. Sprowadza się to do tego, że osoby leniwe lub wygodnickie wycierają sobie gębę szlachetnymi pobudkami, nie zwracając uwagi na to, że szkodzą nie tylko sobie, ale również innym.

Jaki z tego morał ? Dla każdego pewnie inny… Rozważania na ten temat, pozostawiam już Wam 😉

Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniony 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *