W podróży z dzieckiem # 11 Amsterdam – część II

Dziś druga i zarazem ostatnia część naszej relacji z wycieczki do Amsterdamu 🙂 Pierwszą część znajdziecie TU. Przy okazji – pracując na dzisiejszym wpisem, przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz w holenderskiej stolicy, o której Wam nie napisałam poprzednim razem, a która nas zauroczyła i zaskoczyła jednocześnie – dziko żyjące papugi 🙂

Kolonie dzikich papużek widywano w Amsterdamie już od połowy lat 70. Ostatnie badania wskazują, że obecnie ich populacja liczy ponad 4000 osobników. Ptaki te wolą gniazdować się wewnątrz drzew, dlatego najczęściej gromadzą się wokół parków lub ogrodów, gdzie mogą się bezpiecznie rozmnażać i zaopatrywać w pokarm. Faktycznie, trudno jest te zielone, dość głośne ptaki przeoczyć spacerując po Vondelpark czy ogrodzie botanicznym.

Nasz mały turysta, na lotnisku Schiphol, w drodze powrotnej do Polski 🙂

Kanały

Jeśli na myśl o Amsterdamie jedną z pierwszych rzeczy, jakie przychodzą Wam do głowy są kanały, to bez wątpienia macie rację 🙂 Nie bez powodu nazywany jest on Wenecją Północy. Kanały są bowiem jednym z najważniejszych symboli tego miasta. Łącznie jest ich ponad 160, a więc raczej niemało. Za trzy najważniejsze, będące przy okazji również największymi, uznaje się HerengrachtKeizersgracht i Prinsengracht, które położone są niemal równolegle do siebie. Najstarszym kanałem jest Singel, na brzegu którego znajduje się słynny Bloenmarkt, czyli pływający targ kwiatowy. Z największymi kanałami łączą się mniejsze, tworząc niezwykłą strukturę, która z lotu ptaka (lub na mapie 😉 ) przypomina pajęczynę. Z obecnością kanałów nierozerwalnie łączą się również… mosty, które umożliwiają komfortowe przemieszczenia pomiędzy konkretnymi „wysepkami” i punkami na mapie. Warto w tym miejscu dodać, że w 2010 roku została ona wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Większość kanałów, podobnie jak dzisiejsze centrum Amsterdamu, powstało jeszcze w XVII wieku. W dawnych czasach służyły one jako przede wszystkim jako środek transportu, dziś ich rola jest zdecydowanie inna, choć funkcję transportową pełnią nadal, w zdecydowanie mniejszym zakresie, głównie jako drogi dla tramwajów wodnych, oferujących turystom ciekawe rejsy po mieście. Dziś kanały odgrywają odmienną rolę – spacerując po sąsiadujących z nimi uliczkach w oczy rzucają się liczne barki – restauracje, ale przede wszystkim barki mieszkalne i domy na wodzie, o których napiszę nieco więcej w jednym z kolejnych akapitów.

Pałac królewski w Amsterdamie, Nieuwezijds Voorburgwal 147

Cóż, rodzicom się podobało, Młodemu nieco mniej 😀 Było to chyba jedyne miejsce, które w Amsterdamie nie podobało mu się w 100%, bo, jak to określił, nudził się bardzo. Cóż, przyznam, dla czterolatka akurat ten punt na turystycznej mapie Amsterdamu faktycznie mógł być nudny, ale – umówmy się – pojechaliśmy tam nie tylko dla niego, ale i dla siebie. Tak więc atrakcje powinny być dobrane do potrzeb obu stron 🙂

Dzisiejszy Pałac królewski (Koninklijk Paleis van Amsterdam), pełniący w przeszłości funkcję ratusza, znajduje się w centrum Amsterdamu, po zachodniej stronie placu Dam, naprzeciwko upamiętniającego II wojnę światową Pomnika Pamięci Narodowej, Hotelu Krasnopolski oraz domu, tuż obok Nowego Kościoła (Nieuwe Kerk) i gabinetu figur woskowych Madame Tussaud. Budynek zbudowano w czasie tzw. holenderskiego Złotego Wieku i uznawany jest obecnie za najważniejszy zabytek tego okresu. Ponieważ budowany był na grząskim gruncie (jak i wiele innych budynków w centrum Amsterdamu), postawiony został na 13 659 drewnianych palach. Budynek wykonano z piaskowca o żółtawym odcieniu, który z biegiem czasu znacznie pociemniał. Amsterdamski ratusz przez długi czas pozostawał największym administracyjnym budynkiem w Europie. Funkcję ratusza pełnił od 1655 do roku 1808, kiedy to został przebudowany na pałac królewski z rozkazu Ludwika Napoleona, brata Napoleona Bonaparte, będącego wówczas królem Ludwikiem I Holenderskim. Nie było mu dane zbyt długo cieszyć się pałacem, abdykował bowiem w połowie 1810 roku.

Od 1936 r. pałac przeszedł na własność Królestwa Niderlandów. Obecnie wykorzystywany jest przez monarchę do celów rozrywkowych i oficjalnych, takich jak m.in. wizyty państwowe i oficjalne przyjęcia. Dla publiki udostępniony został w 1979 roku. W środku zobaczyć można liczne dzieła sztuki, jak również meble i wyposażenie wnętrz pochodzące z kilku ostatnich wieków. Warto zwrócić uwagę na marmurowe podłogi w wielkiej sali, zdobione dwiema półkulami ziemskimi oraz 6-metrowy posąg Atlasa dźwigającego Glob na ramionach. 

Dla dzieci w wieku 6-12 lat przygotowano specjalny program zwiedzania 🙂

Domy na wodzie

Kolejną turystyczną atrakcją, na którą warto zwrócić uwagę, zwiedzając Amsterdam, są bez wątpienia wspomniane już przez mnie domy na wodzie. Zazwyczaj są to tradycyjne barki, które służą jako domy mieszkalne. Szacuje się, że w całej Holandii jest ok. 10000 pływających domów, z czego w samym Amsterdamie jest ich nieco ponad 2500.

Domy te pojawiły się w Holandii w latach siedemdziesiątych jako odpowiedź na rosnące ceny nieruchomości i szybko zyskały na popularności. Domy na barkach i konstrukcje stawiane na palach lub betonowych platformach są dziś w Holandii alternatywnym i jednocześnie pragmatycznym sposobem na zagospodarowanie otoczenia, umożliwiającym zarówno oszczędność miejsca, którego w Holandii nie ma w końcu aż tak wiele, jak i materiałów budowlanych. Wszyscy, których interesuje jak takie domy wyglądają od środka, mogą albo sobie jeden z nich wynająć na okres pobytu w Amsterdamie albo odwiedzić poświęcone im Muzeum Łodzi Mieszkalnych (Het Woonbootmuseum), gdzie można się dowiedzieć wszystkiego na ich temat. Nam niestety już nie starczyło czasu na jego odwiedzenie, czego bardzo żałujemy, ale może jeszcze kiedyś nam się to uda 🙂

Scheepvaartmuseum, Kattenburgerplein 1

Narodowe Muzeum Morskie okazało się być chyba ulubionym muzeum Młodego ze wszystkich, jakie dane nam było zobaczyć w Amsterdamie. Wizytę w nim wspomina do dziś 🙂 Pytając kiedy znów tam pójdziemy 😉 Przyznam, że i na nas zrobiło ono ogromne wrażenie.

Muzeum poświęcone jest historii morskiej i prezentuje liczne eksponaty związane z żeglugą i żeglarstwem oraz morską historią Holandii. A warto wiedzieć, że morze od zawsze miało wpływ na kulturę i historię Holendrów. W kolekcji, liczącej ok. 400 000 eksponatów, znajdują się m.in. liczne obrazy, makiety, broń, mapy, modele jachtów, przyrządy nawigacyjne. W muzealnej bibliotece znajdują się tytuły poświęcone budownictwu okrętowemu, geografii morskiej, a także dzienniki okrętowe.

Muzeum znajduje się w pięknym budynku dawnego magazynu broni marynarki wojennej, zbudowanym w 1656 roku. Piękny szklany dach nad dziedzińcem inspirowany jest różą wiatrów i loksodromami na starych mapach morskich.

Przed muzeum zacumowana jest udostępniona zwiedzającym replika XVIII-wiecznego żaglowca towarowego Amsterdam, który pływał między Holandią a Indiami Wschodnimi. Statek zatonął podczas sztormu w 1749 roku. Jego wrak odkryto dopiero w 1969 roku. Replikę zbudowano w latach 1985-1990 i robi ona naprawdę kolosalne wrażenie. Można wejść do środka, zobaczyć dolne pokłady, ładownię, w której ze skrzyń i beczek zaaranżowano tor przeszkód dla dzieci. Poszczególne pomieszczenia na statku ciekawie zaaranżowano (gabinet lekarski, kajuta kapitańska etc.). Fakt, że żaglowiec stoi w wodzie dodaje mu tylko autentyczności 🙂 Kiedy my go zwiedzaliśmy naprawdę mocno bujało 😀 Obok żaglowca znajduje się pawilon, w którym można obejrzeć absolutnie zachwycającą królewską barkę, zbudowaną w pierwszym dwudziestoleciu XIX wieku, po raz ostatni wykorzystaną podczas obchodów srebrnej rocznicy ślubu królowej Juliany w 1962 roku.

Muzeum oferuje wiele rozwiązań interaktywnych oraz liczne atrakcje dla najmłodszych zwiedzających. Szczególnie interesujące dla nich z pewnością wystawy poświęcone malarstwu Willema van de Velde ojca i syna, gdzie dzieci dzięki specjalnym magnesom mogą stworzyć własne obrazy marynistyczne na ogromnej tablicy, wystawa poświęcona wielorybom i wielorybnictwu oraz wystawa o porcie w Amsterdamie, które są bardzo interaktywne i nakierowane na działanie ze strony odwiedzającego.

Hortus Botanicus Amsterdam, Plantage Middenlaan 2a

Jest to jeden z najstarszych ogrodów botanicznych na świecie. Założony został już w 1638 roku, choć w dzisiejszej lokalizacji znajduje się od 1682 r. Pierwotnie służył jako ogród ziołowy dla lekarzy i aptekarzy. Nie jest to zbyt duży ogród, ale jego kolekcja liczy około 4 tysięcy gatunków roślin, a samo miejsce jest niezwykle urokliwe i malownicze.

Na terenie ogrodu znajdziemy kilka zabytkowych obiektów, takich jak pochodzący z końca XVII wieku pawilon heksagonalny, brama wejściowa z początku XVIII wieku, oranżeria z drugiej połowy XIX wieku oraz palmiarnia z początku XX wieku i laboratorium holenderskiego botanika i genetyka Hugo de Vriesa. Jednym z ostatnich dodatków do ogrodu, a jednocześnie jedną z jego największych atrakcji, stanowi duża szklarnia z trzema strefami klimatycznymi: subtropikalną, pustynną i tropikalną.

Tony’s Chocolonely Super Store, Beurs van Berlage, Oudebrugsteeg 15 i Tony’s Chocolonely Chocolate Bar, Beurs van Berlage, Damrak 213

Punkt obowiązkowy na turystycznej mapie Amsterdamu dla każdego turysty z dziećmi lub – po prostu – entuzjasty czekolady 🙂 Tony’s Chocolonely to swoista czekoladowa sensacja Amsterdamu, trochę taki ichniejszy Wedel, tylko zdecydowanie bardziej wyluzowany 😉 No i nie wszystko jest tam na słodko, za co jestem szczerze wdzięczna. Za to wszystko z pewnością przypadnie Wam do gustu. Najlepiej najpierw udać się do Chocolate Baru i na coś się skusić, a następnie Tony’s Chocolonely Super Store w piwnicy budynku Beurs van Berlarge przy ulicy Damrak, gdzie najpierw możecie popróbować czekolad Tony’ego, popatrzeć jak się je robi (wszystko widać przez przeszklone ściany), a następnie zakupić małe co nieco dla siebie i jako drobny prezent dla rodziny i przyjaciół 😉 Wybór jest naprawdę duży. PS Może być Wam ciężko stamtąd wyjść. Nam było, zwłaszcza Młodemu 😀

Tropenmuseum, Linnaeusstraat 2

Tropenmuseum, czyli po naszemu Muzeum Tropików, to założone w 1864 roku muzeum etnograficzne, które będąc w Amsterdamie zdecydowanie warto odwiedzić. Tym bardziej, że jest to jedno z największych muzeów w stolicy Holandii, prezentujące na trzech kondygnacjach kilka wystaw stałych i kilka czasowych. Nam nieco zabrakło szczęścia, bo trafiliśmy akurat na dużą zmianę ekspozycji, przez co spora część muzeum była niedostępna dla zwiedzających.

Do muzeum warto zajrzeć już choćby przez wzgląd na sam budynek, w którym się ono mieści. Oryginalna siedziba muzeum, z okresu dwudziestolecia międzywojennego, zachwyca, zwłaszcza jej wnętrza.

W muzeum znajdziemy kilkaset tysięcy obiektów, fotografii oraz różnych rysunków, obrazów, a także dokumentów poświęconych różnym obszarom geograficznym takim jak Azja Południowo-Wschodnia, Azja Południowa, Azja Zachodnia i Afryka Północna, Afryka Subsaharyjska, Ameryka Łacińska i Karaiby, a także – w mniejszym stopniu – Chiny, Japonia i Korea oraz Europa.

Muzeum już samą swoją tematyką jest atrakcyjne dla młodszych zwiedzających. Niemniej jednak przygotowano specjalny oddział muzeum dla dzieci od 6 lat (tzw. Tropenmuseum Junior) i liczne atrakcje dla dzieci w ogóle (np. możliwość zaprojektowania lalki własnego pomysłu z opcją umieszczenia projektu na wystawie, liczne interaktywne eksponaty, etc.)

Muzeum Allarda Piersona, Oude Turfmarkt 127-129

Muzeum Allarda Piersona to drugie amsterdamskie muzeum, po Scheepvaartmuseum, które Młodemu niezwykle przypadło do gustu. Mumie i wykopaliska to jego żywioł 😉 Poza tym, okazało się to być muzeum, w którym zaskakująco wielu rzeczy można dotknąć.

Nazwa muzeum pochodzi od nazwiska pierwszego profesora archeologii klasycznej na Uniwersytecie w Amsterdamie, Allarda Piersona. Jak być może już się domyślacie, jest to muzeum archeologiczne, należące do Uniwersytetu w Amsterdamie. Zobaczyć w nim możemy różne artefakty z czasów starożytnych cywilizacji. Eksponaty pochodzą ze starożytnego Egiptu, Bliskiego Wschodu, Grecji, Etrurii oraz Imperium Rzymskiego. Prezentowane są również ciekawe wystawy poświęcone rzekom i Amsterdamowi.

Bogata kolekcja obejmuje ponad 17 500 obiektów, w tym m.in. przedmioty artystyczne i naczynia z okresu od 4000 p.n.e. do 500. n.e., makiety starożytnych świątyń i budynków, mumie i sarkofagi, gipsowe odlewy rzymskich oraz greckich posągów.

Dla dzieciaków największą frajdą podczas zwiedzania będzie z pewnością wizyta w zlokalizowanej obok kawiarni i ciekawego sklepiku z pamiątkami ArcheoHotspot 🙂 My spędziliśmy tam naprawdę sporo czasu. Każdy jest tam mile widziany – sympatyczni wolontariusze chętnie odpowiedzą na różne archeologiczne pytania lub pomogą ocenić przyniesione znalezisko 🙂 Przede wszystkim można tam asystować w fascynującej, aczkolwiek niezwykle żmudnej pracy archeologa pomagając sortować otrzymany materiał według konkretnych kategorii lub sklejając różne odłamki w całość. Na sklejanie Młody ochoty nie miał, za to sortowanie wciągnęło go na całego 😀 Tatę zresztą również 🙂

Zaanse Schans, Zaanstad 

Zaan to jeden z najbardziej malowniczych regionów Holandii, który nazwę swoją wziął od przepływającej przez niego rzeki. W przeszłości był to jeden z najważniejszych europejskich regionów przemysłowych. Rozwój Zaan ściśle wiązał się z wiatrakami, w których wytwarzano wiele produktów – pigmenty do farb, deski, olej, papier, kakao itd. kierowanych następnie na eksport, głównie z Amsterdamu. Liczba wiatraków na terenie Holandii w okresie Złotego Wieku wynosiła pomiędzy 600 a 900, z czego większość znajdowała się wzdłuż rzeki Zaan. Zapotrzebowanie na wiatraki ostatecznie wyeliminowała rewolucja przemysłowa, choć niektóre z nich wykorzystywano jeszcze nawet w XX wieku. Współcześnie region Zaan nadal pozostaje znacznie uprzemysłowiony, produkując przede wszystkim żywność.

Dobrym sposobem na poznanie regionu Zaan jest wizyta w skansenie Zaanse Schans, w którym znajdziemy wszystko, co dla tego regionu charakterystyczne: wiatraki, kolorowe domki i sielską atmosferę 🙂 Zaanse Schans jest obecnie jedną z najczęściej odwiedzanych atrakcji w Holandii. Z Amsterdamu dojedziemy tam bardzo łatwo – autobusem linii 391, odjeżdżającym z przystanku znajdującego się na dworcu centralnym. Wystarczy jechać do końca trasy – ostatnim przystankiem jest właśnie Zaanse Schans. Podróż trwa około 45 minut.

W Zaanse Schaans spędzimy co najmniej kilka godzin. Wiatraki ciągną się na odcinku około kilometra wzdłuż rzeki Zaan, natomiast pozostałe budynki – domy, małe farmy oraz budynki rzemieślnicze – skupione są na niewielkim obszarze. Wejście na teren skansenu jest bezpłatne, zapłacić musimy jedynie za wstęp do wiatraków i muzeów.

Niewątpliwą atrakcją skansenu są budynki rzemieślnicze. Dowiemy się w nich w jaki sposób wytwarzane były niektóre produkty związane z regionem. W środku każdego budynku dostępna jest zazwyczaj niewielka wystawa oraz sklep, w którym możemy nabyć pamiątki. Najbardziej przykuwa wzrok budynek poświęcony słynnym holenderskim drewnianym chodakom. Trudno go przeoczyć, dzięki oryginalnym dekoracjom 😉

Wystawa poświęcona chodakom jest naprawdę imponująca biorąc pod uwagę niewielki rozmiar budynku. Zobaczymy dziesiątki przykładów butów, niektóre naprawdę zachwycają kunsztem wykonania. Po przejściu wystawy można obejrzeć prezentację tworzenia tego symbolu Holandii, a następnie zawitać do bogato wyposażonego sklepu, w którym zakupimy nie tylko drewniane buty (podobno są naprawdę wygodne 🙂 ), ale i inne pamiątki, np. miniatury wiatraków czy drewniane tulipany.

Innym budynkiem, do którego warto zajrzeć jest serowa farma De Catharinahoeve, replika oryginalnej farmy Catharina Hoeve z 1750 roku. W środku możemy obejrzeć prezentację o produkcji sera, a następnie popróbować wielu lokalnych serów w najróżniejszych konfiguracjach smakowych, wytwarzanych z różnych rodzajów mleka. Jeśli któryś przypadł nam szczególnie do gustu, możecie go zakupić w tamtejszym sklepie 🙂 Bardzo miły personel chętnie Wam doradzi i może naprawdę dużo opowiedzieć o serach 🙂

Innym ciekawym miejscem jest laboratorium kakao CacaoLab. Do dziś jednym z regionalnych produktów pozostaje do nadal czekolada. Na miejscu możemy zapoznać się z procesem wytwarzania kakao i czekolady, zakupić lokalne czekoladowe słodkości, a także napić się własnoręcznie przygotowanej gorącej czekolady wytwarzanej w sąsiedniej fabryce 🙂 Której zapach, warto dodać, roznosi się po całym skansenie, umilając zwiedzanie i zaostrzając apetyt turystów 😉

Innym miejscem wartym odwiedzenia jest muzeum – piekarnia. W jednym z pomieszczeń budynku znajduje się małe muzeum z narzędziami i eksponatami związanymi z wypiekami oraz kilka miejsc dla gości chcących zjeść to słodkiego i napić czegoś ciepłego. Zawsze znajdzie się ktoś się chętny, bo strasznie tam wieje 🙂 Możemy także zakupić oryginalne holenderskie słodkości na wynos. W Beczkarni Tiemstra poznamy sposób tworzenia drewnianych beczek, natomiast w Muzeum Czasu (Zaan Time Museum), obejrzymy stare zegary. W sklepie – muzeum Albert Heijn zobaczymy wyposażenie z pierwszego sklepu Alberta Heijna, tamtejszej sieci handlowej, działającej na rynku od XIX wieku. Oryginalne wagi, pojemniki i inne przedmioty ukazują jak tego typu sklepy wyglądały w przeszłości. Możemy też napić się tutaj kawy. Wejście do muzeum jest bezpłatne, niestety działa ono tylko w weekendy, więc nie było nam dane zajrzeć do środka

Największą atrakcją skansenu są jednak – oczywiście – wiatraki. Na obszarze Zaanse Schaans znajduje się kilka, z czego niektóre z nich możliwe są do zwiedzenia.

Nam udało się zwiedzić wiatrak De Kat (Kot), w którym wytwarzano w przeszłości pigment wykorzystywany przy produkcji farb. Na potrzeby turystów wiatrak pracuje, ukazując nam w jaki sposób ów pigment powstawał. W trakcie zwiedzania De Kat możliwe jest wejście na taras. Inne wiatraki, które niestety z powodu pandemii były w trakcie naszego pobytu zamknięte, to m.in. tartaki Het Jonge Schaap i De Gekroonde Poelenburg, De Zoeker, w którym wytwarzano olej, przetwarzano kakao oraz pigment, De Bonte Hen, w którym również wytwarzano olej oraz De Huisman. Najlepszy widok na rząd wiatraków rozpościera się z mostu Julianabrug Zaandijk lub nieco za budynkiem wspomnianego CacaoLab.

Kolejną atrakcją skansenu jest Muzeum Zaanse, ale niestety nie starczyło nam czasu, aby je zobaczyć. Zajmuje ono nowoczesny budynek tuż przed wejściem na teren skansenu, w którym znajduje się również centrum dla odwiedzających oraz kawiarnia. W środku dowiemy się jak rozwijał się przemysł w regionie, jakie produkty były tu produkowane i sprzedawane, zobaczymy też meble i sprzęt z minionych epok. Ciekawa jest wystawa obrazów, znajdziemy tu m.in. informacje o Claude Monecie i jeden z jego obrazów. Muzeum połączone jest tunelem z pawilonem Verkade Experience. Verkade słynie z produkcji ciastek i czekolad, w trakcie zwiedzania możemy m.in. zobaczyć jak produkowana jest czekolada.

Po drugiej stronie rzeki znajduje się miasteczko Zandijk, na które widok rozpościera się od strony skansenu. Możemy się dostać się tam pieszo mostem Julianabrug (zajmie to ok 10 minut) lub łódką obsługiwaną przez woluntariuszy. Rejsy odbywają się od 1 maja do 1 października. My – siłą rzeczy – skorzystaliśmy z opcji numer 1.

Najlepszym i przy tym najprostszym sposobem na zwiedzenie tego niezwykle urokliwego miasteczka jest spacer wzdłuż jego głównej ulicy, Lagedijk. Po drodze zobaczymy wiele ciekawych, charakterystycznych dla tutejszej zabudowy fasad i domków. Na wielu budynkach dostrzec można elementy dekoracyjne.

Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *