W podróży z maluchem #9 Władysławowo i okolice gastronomicznie

Dziś będzie o nadmorskim etapie naszych wakacji, jednak od strony gastronomicznej. Jedliśmy w różnych miejscach, w różnych nadmorskich miejscowościach – w Pucku, Władysławowie, Juracie… I o ile w większości przypadków z samego jedzenia byliśmy zadowoleni, nawet bardzo, to uwagę moją przykuło, jak często te lokale nie są przystosowane do przyjmowania gości z niepełnosprawnością ruchową. Brak podjazdów, ciasnota lub toaleta, do której prowadzą wąskie schody to niestety wciąż u nas chleb powszedni…

RESTAURACJA H12, GWIAZDA MORZA RESORT & SPA, WŁADYSŁAWOWO
ul. Hryniewieckiego 12A

Tanio nie jest, nie ma co tego ukrywać 😀 Wnętrze… No cóż, co kto lubi 😉 Nas jakoś specjalnie nie zachwyciło, więc dla klimatu miejsca raczej byśmy tam nie wrócili.

Obsługa jednak była sprawna, natomiast samo jedzenie wszystkim nam bardzo smakowało, zdecydowaliśmy się zatem wybrać do H12 dwukrotnie. Podczas naszych wizyt próbowaliśmy pieczonego okonia (rewelacja), burgera GM 300 z wołowiny (bardzo dobry), schabu z kością marynowanego w cebuli i mleku (dobry, ale bez szału), grillowanej polędwiczki z kaszotto oraz stripsów i zupy pomidorowej (bardzo smaczne dania dziecięce, ale wagowo dorosły by się najadł 😉 – widać to zresztą na zdjęciach). A do tego regionalne piwo Końska Grzywa – nam smakowało.

Atmosferę psuli nieco młodzi wiekiem rodzimi Janusze biznesu, obwieszeni złotem i markowymi ciuchami do tego stopnia, że aż oczy bolały. To znaczy nie tyle atmosferę psuł ich wygląd, w końcu wszyscy mamy prawo do ekspresji, co naprawdę wulgarne zachowanie i głośne manifestowanie stanu swojego konta. Szkoda tylko, że nie wywołało to jakiejkolwiek reakcji obsługi…

RESTAURACJA MAGELLAN, JURATA
ul. Międzymorze 10

Obsługa w naszym przypadku akurat bardzo miła, choć opinie na ten temat można przeczytać różne. Na samo jedzenie czekaliśmy dość długo, ale było naprawdę smaczne. Cenowo – umiarkowanie, zwłaszcza jak na Juratę.

To co z pewnością może się nie podobać, to brak możliwości płacenia kartą (zwłaszcza w czasie pandemii) i rachunki wypisywane ręcznie na jakimś druczku i to zbiorczo (?!), więc przy większej liczbie ludzi to może być uciążliwe. Zresztą na paragon fiskalny to ten świstek nie wyglądał… I to co znacząco zaniża moją ocenę – czystość toalety… Ona naprawdę wiele mówi o lokalu, o czym prowadzący gastrobiznes często zdają się zapominać. Podsumowując, jedno z tych miejsc, które nie do końca widomo, czy polecić – w sumie chyba najlepiej przekonać się samemu 😉 I nie korzystać z wc…

TAWERNA U RYBAKA, JURATA
ul. Międzymorze 10

Położona w przeciwległym narożniku budynku, co restauracja powyżej. Jeśli lubicie świeże, dobrze przyrządzone ryby i chcielibyście sami zdecydować o tym, co jecie, to Tawerna U Rybaka jest miejscem dla Was. Zamówienia składamy przy ladzie, a wybieramy spośród ryb umieszczonych w ladzie chłodniczej. Dostajemy konkretny, wybrany przez nas i przy nas ważony kawałek ryby. Wszystko jest zatem z góry jasne, wiemy ile i za co płacimy.

Wybór ryb jest naprawdę spory, każdy znajdzie coś dla siebie. Obsługa generalnie miła i pomocna, choć fajnie byłoby dostać kompletne zamówienie w całości, tutaj natomiast jedna osoba dostała, druga musiała jeszcze dość długo czekać. Ceny nie są niskie, ale akceptowalne 😉 Można płacić kartą.

Jedzenie bardzo nam smakowało, a że gościliśmy dwukrotnie, mieliśmy okazję spróbować kilku potraw 🙂 Miętus i węgorz to istne niebo w gębie, dorsz po kaszubsku przepyszny, łosoś bałtycki na chrupiąco również bardzo dobry. Zupy – rosół i pomidorowa, przyzwoite, ale szału nie ma. Co do datków, ziemniaki w mundurkach bardzo dobre, opiekane również (może ciut za tłuste), natomiast zestawy surówek mogłyby być bardziej urozmaicone. Bardzo przyzwoity wybór alkoholi 😉

Samo wnętrze jest bardzo klimatyczne, przestronne, jednocześnie przytulne 🙂 Do tego jest jeszcze spory i bardzo dobrze wyposażony kącik dla dzieci, który umożliwia spokojną konsumpcję bez konieczności puszczania dziecku bajek. Dżordż był tak zachwycony kącikiem, że nie chciał wychodzić z tego miejsca, nawet, gdy jego danie zostało już dostarczone 🙂 Lokal dysponuje też kilkoma krzesełkami do karmienia, nie udało mi się natomiast zlokalizować przewijaka (nadal zwracam uwagę na takie rzeczy, choć nam już nie jest do niczego potrzebny 😀 Takie skrzywienie mi najwyraźniej zostało 😀 )

CAFE ANTYLIA 2, WŁADYSŁAWOWO
ul. Żeromskiego 40

Bardzo przyjemna, powiedziałabym utrzymana w klastycznym stylu, ładnie urządzona kawiarnia, zlokalizowana w części Władysławowa – Hallerowie, tuż przy jednej z głównych ulic miasta. Lokal dysponuje sporą ilością miejsc, zarówno w środku, jak i w ogródku.

Lokal jest czysty i zadbany (łącznie z toaletą, co niestety nie jest standardem w Polsce), choć w kwestii serwisu można mieć kilka uwag (Np. co mam zrobić z użytą łyżeczką, skoro nie dostałam talerzyka? Położyć na stoliku? A jeśli znowu będzie mi potrzebna? Może jest to szczegół, ale psuje nieco całkiem pozytywne wrażenie). Z plusów dla rodziców podróżujących z małymi dziećmi, znajdziemy tu krzesełka dla najmłodszych oraz przewijak. Minus, lokalizacja toalety – musimy zejść po schodach, więc osoby z niepełnosprawnością ruchową raczej nie skorzystają…

Menu jest bogate zarówno jeśli chodzi ofertę stricte kawową (kawy na ciepło i mrożone), cukierniczą (ciasta, ciastka, desery, lody, gofry), jak i drinki. Smakowało mam wszystko (m.in. kremówka i WZ-etka) prócz pianki owocowej, która była zdecydowanie za słodka. Ceny są przystępne, zwłaszcza jak na wakacyjną miejscowość, sporo miejsc.

CUKIERNIA RESTAURACJA RYNEK 23, PUCK
ul. Stary Rynek 23

Ciekawe, całkiem nowe miejsce na kulinarnej mapie Pucka 🙂 Rewelacyjna lokalizacja, a do tego przepiękne, klimatyczne wnętrza – odrestaurowane ceglane mury, drewniane stropy, zdjęcia przedwojennego Pucka… Dania w menu dość wyszukane, przy jednocześnie akceptowalnych cenach. Sama karta w formie starej gazety, która może stanowić oryginalną pamiątkę. Obsługa bardzo miła 🙂

Szczerze polecam pikantną zupę rybną – doskonała. Równie obłędna okazała się polędwica z dorsza smażona na palonym maśle. Młody natomiast zajadał się filecikami z kurczaka z frytkami z menu dziecięcego. Porcja była jak na mniejsze brzuszki zdecydowanie zbyt imponująca 😀 Co do deserów, przy barze dostępny jest szereg m.in. ciast do wyboru, ale dania główne okazały się na tyle sycące, że niestety nie mieliśmy okazji spróbować 😉

RESTURAJA MAGNOLIA, CHŁAPOWO
ul. Zielona 15

Do wstąpienia zachęciły nas przystępne ceny oraz baner reklamujący serwowane jedzenie jako takie “jak u mamy”. W domyśle – taka domowa kuchnia. No cóż, jeśli czyjaś mama tak gotuje, wyrazy głębokiego współczucia. Naprawdę, ilość pochlebnych opinii na temat tego miejsca mnie zdumiewa, ale może zwyczajnie mieliśmy pecha. W każdym razie, nie miałam ochoty sprawdzać, czy to był wypadek przy pracy, czy też standard.

Zamówiliśmy cordon bleu z szynką i serem oraz zestaw obiadowy (zupa ogórkowa oraz flądra z patelni, czy jakoś tak), do tego miał być sok w gratisie. Zacznę od “soku” – raczej woda z syropem, bardzo chemiczny posmak. Zupa w miarę ok, ale za słona. Ziemniaki ok, frytki za suche, cordon bleu tragiczny – smakował jak kupiony w dyskoncie, okropna panierka, szynka smakowała jak konserwowy produkt szynkopodobny, a ser jak topiony. Ryba generalnie smaczna, ale zbyt wysmażona i za sucha, mięsa mało… No cóż, rozumiem, że ceny jak na nadmorskie realia niskie, ale miejcie ludzie litość…

TRZY SIOSTRY, WŁADYSŁAWOWO
ul. Gdańska 13

Nigdy byśmy tego miejsca nie znaleźli sami – jest trochę na uboczu względem głównych atrakcji Władysławowa – gdyby nie internetowe poszukiwania miejscówki serwującej smaczne, świeże, domowe jedzenie. W tym przypadku bardzo pozytywne opinie z Google okazały się w pełni zasłużone. Kameralny lokal, przytulny wystrój, cudowny ogród, rodzinna atmosfera, niezwykle miła i serdeczna obsługa, szczerze zainteresowana tym, czy wszystko nam smakowało.

Jedzenie, naszym zdaniem, przepyszne, porcje duże, a ceny umiarkowane. Próbowaliśmy zestawu dnia – zupa dla Młodego (o ile pamięć mi nie szwankuje – jarzynowa 😛 ) i pierś panierowana dla Mamy, tata skusił się za to na smażonego dorsza 😉 A do tego soczek dla niepełnoletnich i zielone piwo dla tych nieco starszych 😉 Jedyny minus to serowanie potraw w jednorazowych naczyniach. W każdym razie gorąco polecamy. Na pewno tu jeszcze wrócimy, jeśli będzie nam dane odwiedzić Władysławowo 😉

Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *