Wydaje się, że sale zabaw nie tylko na stałe wpisały się do naszego kalendarza wyjść, ale również stały się nieuniknionym elementem wszelkich wyjazdów 😉 Nie mogło nas zatem zbraknąć w figloraju podczas naszych wakacji nad Bałtykiem. A ponieważ rezydowaliśmy w Gdańsku, zdecydowaliśmy się odwiedzić tamtejsze Rodzinne Centrum Rozrywki Loopy’s World przy Al. Grunwaldzkiej 229.
Gdański Loopy’s World ma 3000 m2 powierzchni i jest największym zadaszonym placem zabaw w Polsce 😉 Ma to swoje plusy i minusy 😉 Zacznę od tych drugich. Zasadniczym minusem jest… nieziemski wręcz hałas przy sporej liczbie dzieci 😀 Mieliśmy tego próbkę podczas naszej drugiej wizyty – przy pierwszej bowiem szczęście nam dopisało, dzieci było mało i było naprawdę spokojnie. Dodam tylko, że tabliczka na konstrukcji głosiła radośnie, że jest ona w stanie pomieścić ponad 1000 dzieci. Ło matko!
Doskwiera trochę brak klimatyzacji.
Pewnym minusem jest cena, choć o tym pewnie można dyskutować. Za wstęp bez limitu płacimy 49 zł, a po godzinie 19.00 w piątki i soboty, w pozostałe dni po 18.00 – 39 zł. Mając na uwadze ilość atrakcji cena ta nie wydaje się wygórowana, tym bardziej, że dorośli płacić nie muszą (a bawić się mogą i owszem 😉 ), ale… Ilość atrakcji dodatkowo płatnych jest ogromna – samochody, ciuchcia, wszelkie automaty do gier i symulatory, komnata laserów – Misja Laser, stoisko wyrabiania prawa jazdy, bujaki dla najmłodszych… No i oczywiście restauracja. Przypuszczam, że przy dzieciach starszych niż Młody można drugie tyle albo i więcej wydać na dodatkowe atrakcje, co na sam bilet wstępu. Przejazd samochodem lub kolejką kosztuje 5 zł. W naszym przypadku zatem dopłaciliśmy dodatkowo 20 zł na same „jazdy” przy każdej z dwóch wizyt, o bujakach nie wspominając…
Jeśli jest jakiś plus związany z tymi dopłatami, to chyba sam system ich egzekwowania. Nie ma problemu w przypadku wszelkich urządzeń „na monety”. Tutaj działają one na żetony, które możemy nabyć w specjalnym automacie, przyjmującym zarówno monety, jak i banknoty. W przypadku kolejki i gokartów (oraz restauracji) zastosowanie mają transpondery, które otrzymują zarówno opiekunowie, jak i dzieci przy wejściu na salę. Przed skorzystaniem z atrakcji (lub przy składaniu zamówienia w restauracji) wystarczy przystawić transponder do specjalnego czytnika. Przy wychodzeniu z sali zabaw transpondery są odbierane przez obsługę, która następnie zlicza wszystkie koszty dodatkowe i dopiero wtedy regulujemy należność. Od strony organizacyjnej jest zatem bardzo sprawnie 😉
No dobrze, przejdźmy zatem do najważniejszego, czyli do dostępnych atrakcji 🙂 W Loopy’s World znajdziemy największą w Polsce, wielopoziomową konstrukcję ruchową ze zjeżdżalniami (jest ich aż 7), trampolinami (5), labiryntami, tunelami, torami przeszkód, mini ściankę wspinaczkową, a także baseny z piłeczkami (bez nich się chyba nie da 😀 ). Rewelacyjnie prezentuje się zjeżdżalnia rodzinna, na której mogą jednocześnie zjeżdżać po torach równoległych aż 4 osoby oraz stroma, niemal pionowa „zjeżdżalnia z adrenaliną”, z której nie odważyliśmy się zjechać 😉 W odróżnieniu od śmigających po niej kilkulatków 😉 Do tego dochodzą armatki na sprężone powietrze, małe boiska do gier w piłkę nożną koszykówkę oraz tor saneczkowy, który w naszym przypadku okazał się prawdziwym hitem 😀
Nie brakuje tam również wielkich klocków, ale najfajniej wygląda budowisko – strefa z 1100 ogromnych klocków piankowych, która niestety była wyłączona z użytkowania ze względów epidemicznych. Szkoda. A skoro już o epidemii mowa, widać było, że (na szczęście) obsługa bardzo dba o przestrzeganie wszystkich zasad oraz pamięta o dezynfekowaniu sprzętów i powierzchni.
W Loopy’s World znajdziemy również dwie specjalne strefy malucha, przeznaczone dla dzieci w wieku 1-3. Jedną, oddzieloną od przestrzeni dla starszaków, znajdziemy na poziomie 0, drugą na antresoli. Obie są bogato wyposażone, mają m.in. baseny z kulkami, duże, miękkie klocki, zjeżdżalnie. Na antresoli, obok strefy malucha znajdziemy także… gadające drzewo 😀 Drzewo ma twarz, ruchome oczy, usta i nos, no i opowiada bajki. A przynajmniej jedną bajkę, bo jakoś tak zawsze trafialiśmy na Nowe szaty cesarza 😀 Młody trochę się bał tego drzewa i za nic nie chciał złapać go za nos 😀
Dodatkowo, dostępne są wspomniane już przeze mnie płatne atrakcje: gokarty (nasz hit 😉 ), kolejka (chyba jeszcze większy hit 😀 ), automaty itp.
W figloraju można oczywiście urządzić urodziny 😉 Sale urodzinowe umieszczono na antresoli.
W toalecie dla niepełnosprawnych znajdziemy przewijak, podest, nakładkę na sedes – toaletowo da się więc „obsłużyć” dziecko w każdym wieku. Minusem jest niestety zbyt mała liczba toalet, jak na taką pojemność sali.
Podczas pobytu można skorzystać z usług restauracji, w której można napić się kawy, coś przekąsić (pizza, zupy, sałatki, lody, desery) lub po prostu posiedzieć patrząc jak się dziecię bawi 😉 No chyba, że chcecie poszaleć razem z nim, a jest taka możliwość, bo konstrukcja jest w stanie to wytrzymać 🙂
Aha. krzesełka do karmienia oczywiście są 😉 , a sama przestrzeń kawiarniano – restauracyjna jest naprawdę duża. Mieści się zarówno na poziomie, jak i na antresoli. Na poziomie 0 znajdziemy również inny kącik dla rodziców, z pufami i prasą. W Loopy’s mamy również dostęp do bezpłatnego Wi-Fi.
Jedzenie w restauracji jest całkiem smaczne i w sumie trudno się specjalnie czepiać, ale czas oczekiwania jest zdecydowanie za długi. Prawie godzina czekania na pizzę, zupę i sałatkę to gruba przesada, ale wynika to chyba raczej ze zbyt małej liczby pracowników w stosunku do liczby gości, bo wszyscy uwijali się jak w ukropie 😉
Pomijając wszystkie mniejsze lub większe wady tego miejsca, szczerze je polecam, bo Młody podczas każdej z naszych dwóch wizyt był przeszczęsliwy i najchętniej by stamtąd nie wychodził mimo ogromnego zmęczenia. I to chyba najlepsza rekomendacja 😉
Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂