Kiedy dziecko śpi – skrótowiec popkulturalny # 16

W dzisiejszym wpisie królują seriale i to zazwyczaj bardzo dobre 🙂 Większość oglądałam z nieskrywaną przyjemnością. Za to na koniec prawdziwa klasyka i filmowa „perełka” zarazem 😀

Alienista (Netflix) 1 sezon 7/10 – serial kryminalny osadzony w Nowym Jorku u schyłku XIX wieku o polowaniu na seryjnego mordercę, o nieustraszonym i nieprzekupnym policjancie, który na tegoż mordercę poluje oraz o tytułowym alieniście, czyli błyskotliwym psychologu, pomagającym komisarzowi Rooseveltowi. Nasz profiler o wdzięcznie brzmiącym nazwisku Laszlo Kreisler (Daniel Bruhl, którego nie lubię – aktor irytuje mnie absolutnie zawsze…), nie pracuje oczywiście sam – ma przyjaciela z tzw. dobrego domu, który jest rysownikiem (Luke Evans w sympatycznym wydaniu). Do zespołu dołącza blondwłosa niewiasta Sara (dobra Dakota Fanning), będąca pierwszą kobietą zatrudnią w policji nowojorskiej, zresztą sekretarka Roosevelta. Jeśli wydaje Wam się, że wieje nudą, zalatuje sztampą, a banał goni banał, to tak trochę jest. Niestety nie odniosę się do relacji książka – ekranizacja (jest to przeniesienie na mały ekran powieści Caleba Carra), ale serial nie zachęcił mnie do sięgnięcia po oryginał. I szczerze się cieszę, że to produkcja zamknięta. Więc czemu aż 7 punktów? Przede wszystkim za mroczny klimat, przepiękną scenografię, wystrój wnętrz oraz bardzo dobrą grę aktorską i nieźle nakreślone postaci, które są „jakieś”, mają przeszłość, historię, ale i swoje pragnienia…

Status związku (HBO GO) 1 sezon 10/10 – prawdziwa perełka, która stoi siłą aktorów i scenariusza 🙂 Rosamund Pike i Chris O’Dowd błyszczą i są po prostu REWELACYJNI 😀 A dialogi Nicka Hornby’ego to prawdziwa uczta dla widza – są błyskotliwe, szczere, autentyczne, często zabawne, a niekiedy gorzkie i wzruszające. Louise i Tom to małżeństwo po 40-stce z dwójką dzieci, które uczęszcza na terapię dla par. Każdy odcinek (a jest ich 10) trwa ok 10 minut, to jedno spotykanie naszej pary poprzedzające cotygodniową sesję. Zawsze spotykają się w pubie, (prawie) zawsze przy tym samym stoliku, on pije piwo, ona lampkę białego wina. I rozmawiają… Ale za to jak 🙂 Dodam, że reżyserował Stephen Frears. Czy jeszcze kogoś trzeba przekonywać? 😉

Expanse (Amazon Prime) sezon 3 10/10 – po pierwsze, jest to jeden z najlepszych (jeśli nie najlepszy) serial ścince fiction jaki powstał w ostatnich latach. A po drugie – to jest najlepszy z dotychczasowych sezonów 🙂 W skrócie: jest to adaptacja serii powieści Expanse, której akcja dzieje się jakieś 200 lat w przyszłości – ludzkości udało się skolonizować Układ Słoneczny, władzę nad Ziemią sprawuje ONZ, Mars wybił się na niepodległość i jest militarnym mocarstwem. Trzecią siłą jest Pas (asteroid), będący swoistym źródłem surowców. Mieszkańców tych trzech podmiotów niewiele dzieli od wojny… Świetne jest tempo serialu i w zasadzie brak tu dłużyzn. Opowiadana historia jest przebogata (mamy tu politykę, wątki kryminalne, naukę…), a fascynujące są tu zarówno wątki poboczne, jak i historia zasadnicza. Postaci są ciekawe i co do zasady – dobrze zagrane. Od strony wizualnej robiony przez SciFi serial naprawdę dawał radę, ale wierzę, że po przejęciu przez Amazon będzie dużo lepiej 🙂 Gorąco polecam wszystkim, dla których science – fiction nie kończy się na Marvelu 🙂

Stranger Things (Netflix) sezon 3 10/10 – po spadku formy w drugim sezonie, w trzecim dostajemy to, na co czekaliśmy 🙂 W tym sezonie wszystkiego jest „więcej” i wszystko jest „bardziej” 🙂 Zabawa jest więc przednia 🙂 Świetnie pokazano relacje miedzy bohaterami – to znów jedna z mocniejszych stron opowieści. Chemia między aktorami również nie zniknęła 🙂 Widać, że wszyscy dobrze bawią kręcąc ten serial. Od strony wizualnej nadal jest super – jest klimat lat 80, charakteryzacja i stroje z „epoki”, ścieżka dźwiękowa. Nie brakuje kolejnych popkulturalnych nawiązań i smaczków. No i jest humor, dużo humoru, za który ja osobiście ten serial uwielbiam 🙂 Od strony fabularnej też jest dobrze, więc serial ogląda się z przyjemnością 🙂 Podsumowując, jeśli podobał się Wam choć jeden z poprzednich sezonów, bierzcie w ciemno 🙂 Jeśli jednak do tej pory nie ulegliście czarowi ekipy z Hawkins, chyba nie ma sensu próbować teraz.

Castle Rock (HBO GO) 1 sezon 6/10 – przeciętny serial-horror inspirowany twórczością Stephena Kinga, którego akcja toczy się w tytułowym miasteczku. Spodziewałam się co prawda czegoś lepszego, ale można się skusić ze względu role Scotta Glenna i Sissy Spacek oraz Billa Skarsgårda. Reszta obsady wypada gorzej, najbardziej rozczarowujący jest André Holland w roli – chyba ? – głównego bohatera Henry’ego Deavera. Gra go z takim entuzjazmem, z jakim ja produkcję oglądałam, a parę razy przysnęłam na dłużej. Bo niestety, z ekranu wieje nuuuuuuudą…

Fleabag (Amazon Prime) sezon 2 10/10 – o pierwszym sezonie tej serialowej perełki już pisałam (KLIK) 🙂 Sezon drugi (i niestety ostatni) nie zawodzi. Ba, jest nawet jeszcze lepiej i zdecydowanie mniej przygnębiająco 🙂 Tym razem nasza urocza bohaterka m.in. uwodzi katolickiego księdza – w tej roli Andrew Scott, którego być może pamiętacie z roli Jima Moriarty’rgo z serialu Sherlock – a jej ojciec planuje ślub ze nieznienawidzoną przez Fleabag matką chrzestną (znów genialna Olivia Coleman 😀 ) Co z tego wszystkiego wyniknie? Musicie zobaczyć sami 🙂

Nietykalni (HBO GO, Netflix) 5/10 – korzystając z okazji, że ten – jak go określono – kultowy film gangsterski Briana de Palmy z 1987 dostępny jest na platformach streamingowych, uznałam, że warto nadrobić braki 😉 I się skusiłam, no bo wstyd, że do tej pory go nie widziałam 😀 Boże, stracone 2 h życia. Dlaczego? Po pierwsze, film bardzo się zestarzał, czuć, że to produkcja z lat 80. Tak samo, jak czuć, że Indiana Jones to lata 80-te, tylko w przypadku Spielberga to nie przeszkadza. Tu razi strasznie. Ale, gdyby tylko to… A zatem, po drugie – film jest kiczowaty. Jeśli Nietykalni kręcony byłby jako parodia filmów gangsterskich, uznałabym go za udany. Niestety, jest to produkcja w zamyśle poważna. Oczywiście, są w tym filmie momenty dobre, a nawet bardzo dobre, ale jest ich niewiele. Przeważa przeciętność, a „perełki” takie, jak scena z wózkiem dziecięcym i śmierć Malone’a powodują, że trudno zachować powagę. Muzyka Ennio Morricone mnie osobiście drażni, a aktorstwo nie powala – Kevin Costner jako Eliott Ness jest drętwy i nudny, a Sean Connery dostał za kreację Malone’a m.in. Oscara za rolę drugoplanową, trudno powiedzieć dlaczego… Za to Al Capone w wykonaniu de Niro jest dość karykaturalny. A wydawało się, że takiego tematu jak próba postawienia przed sądem i wsadzenia za kratki słynnego gangstera nie można zepsuć…

Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *