Dziś ostatni wpis „pogdański”. Każdy jeść coś musi. A jak się podróżuje z dzieckiem – co zazwyczaj oznacza noszenie sporej porcji dodatkowych kilogramów – je się jeszcze więcej 😉 Dlatego dziś kilka słów o lokalach, w których stołowaliśmy się podczas pobytu w Trójmieście. Jakoś tak wyszło, że wszystkie były w Gdańsku 😀
Restauracja Verres en Vers, Długi Targ 19 / Powroźnicza
Restauracja hotelu Raddison Blu. Nasz spontaniczny wybór z dnia przyjazdu 🙂 Trochę tak poszliśmy na żywioł 🙂 Cała nasza trójka była już głodna i nieco zmęczona podrożą, ale chcieliśmy się przejść po Głównym Mieście i jednocześnie znaleźć jakąś miejscówkę na obiad 😉 A tu wszyscy wokół zdają się serwować burgery, pizzę, albo kuchnię „staropolską”… Czyli wszystko to, na co akurat nie mam ochoty. A kiedy jestem głodna i nie mam ochoty na dostępne jedzenie staję się naprawdę nieznośna 😉 Szczęśliwie Pan Mąż wypatrzył lokal, w którym wreszcie było coś godnego uwagi 🙂 Wybraliśmy kaczkę z ziemniakami purée z estragonem i ciemnym sosem z wiśniami, która była przepyszna, jedno z dań dnia – o ile mnie pamięć nie zawodzi, były to żeberka, na których moja druga połówka również się nie zawiodła – oraz kotlet małego kucharza dla Młodego w wersji rybnej. On też był bardzo zadowolony. Miło, że menu dla dzieci liczy więcej niż 2 pozycje 😉 Niestety nie wiem, czy jest kącik dla dzieci, ponieważ usiedliśmy w ogródku i jakoś nie bardzo miałam nastrój na zwiedzanie wnętrz 🙂 Byłam zbyt głodna 😀 To samo wytłumaczenie mam na brak zdjęć 🙂 Na samo jedzenie czekaliśmy dość długo, ale było warto.
Strona internetowa KLIK
Tekstylia Cafe & Restaurant, Szeroka 11/13
Hmmm… Tu sytuacja jest nieco skomplikowana. W Tekstyliach gościliśmy dwukrotnie. Gdybyśmy poprzestali na jednej tylko wizycie zapewne wychwalałabym ten lokal pod niebiosa. Niestety, druga wizyta okazała się sporym, choć nie kulinarnym, rozczarowaniem.
Przy pierwszej wizycie wszystko grało. Obsługa miła, pomocna i „ogarnięta”, czas oczekiwania przyzwoity, serwowane jedzenie – rewelacja. Mieliśmy wtedy okazję spróbować steku z łososia (Pan Mąż był bardzo zadowolony), piersi z kurczaka nadziewane serem bursztyn (mój wybór – pycha), a Młody wcinał z ogromnym apetytem klopsiki cielęce w sosie koperkowym 🙂
Za drugim razem oprócz jedzenia (i wnętrza) nic nie świadczyło o tym, że jesteśmy w tym samym lokalu. Obsługiwały nas w sumie cztery osoby, co jest dla mnie dużym minusem i niedociągnięciem organizacyjnym. Ostatnia osoba była zresztą tak jakby z łapanki, bo pozostałe nie wykazywały już zbytniego zainteresowania naszym stolikiem. Czas oczekiwania absolutnie na wszystko, łącznie z winem, był koszmarnie długi. Tak długi, że odpuściliśmy już sobie kawę… A do tego jeszcze doszły awarie toalet – jedna była całkowicie wyłączona z użycia, a w drugiej trwały intensywne prace nad montażem zastępczego oświetlenia… Świece i lampki to niewątpliwie klimat, ale jakość oświetlenia była taka, że niektórzy ewidentnie mieli problem, by trafić… no, wiecie z czym i do czego. A do tego jeszcze brak papieru… Masakra… Złego wrażenia niestety nie zdołała naprawić ani przepyszna gdańska zupa rybna, ani (ponownie) pyszne pulpety cielęce ani bardzo dobra grillowana pierś z kurczaka marynowana w jogurcie z puree z kalafiora i pieczarek Portobello. Trzeci raz już nie wróciliśmy.
Lokal dysponuje krzesełkami do karmienia, kącika dla dzieci nie dostrzegłam. Toaleta również nie bardzo dostosowana dla mniejszych dzieci. Za to wnętrze bardzo klimatyczne i przemyślane 🙂 No i te maszyny do szycia… 😉
Strona internetowa KLIK
Pomelo Bistro, Ogarna 121/122
Gościliśmy tam niestety tylko raz 🙂 Szkoda, bo miejsce ma wiele do zaoferowania i spróbowania 🙂
W Pomelo byliśmy na śniadanku. Był to jeden z niewielu lokali serwujących śniadania, znajdujący się stosunkowo blisko naszej miejscówki i otwarty wcześniej niż od 9.00, a konkretnie od 8.30.
W menu znajdziemy nie tylko śniadania, ale co do reszty menu trudno mi się wypowiedzieć, skoro nie mieliśmy okazji spróbować. Śniadania natomiast były przepyszne 😀 Nawet jeśli podróżujecie z dzieckiem, na pewno znajdziecie coś dla siebie, choć ostrzegam – nie ma tu kącika dla maluchów 🙂 My polecamy owsiankę, chałkę na słodko i burgera śniadaniowego.
Strona internetowa KLIK
Restauracja KOS, Piwna 9/10
O KOSie już pisałam jakiś czas temu – wpis znajdziecie TU.
Wozownia Gdańska, Gradowa 8
Wozownia zlokalizowana jest tuż obok Hewelianum. I o ile do Hewelianum jakoś nie było nam dane się dostać, to z gastronomicznych usług Wozowni skorzystaliśmy, skoro i tak już znaleźliśmy się w tej okolicy 😉
Lokal jest duży, przestronny i wyposażony w krzesełka dla dzieci. W menu również znajdziemy dwie pozycje dla dzieci – pierś z kurczaka z frytkami i surówką Coleslaw lub same frytki. Porcja dziecięca jest jednak – co widać na zdjęciu poniżej – imponująca 😉 Młody nie podołał, czemu trudno się dziwić i rodzice mieli dokładkę 😉 Dokładkę, dodam, bardzo smaczną 😛
My mieliśmy okazję spróbować udka z kaczki confit z ziemniakami, kapustą i sosem żurawinowym (przyzwoita, ale szału nie było, zwłaszcza mając w pamięci Verres en Vers) oraz żeberka wieprzowe z sosem śliwkowym, zapiekanym ziemniakiem z serem i surówką Colesław (najwyraźniej popularną w tym lokalu 😉 ). Pan Mąż był bardzo zadowolony, a ja szczerze i z zaskoczeniem muszę przyznać, że tym razem świnka była lepsza niż kaczka…
Strona internetowa KLIK
Cafe Libertas, Chlebnicka 37/38
Kameralna, elegancko urządzona i pełna subtelnego uroku kawiarnia, w której możecie spróbować pysznych ciast i doskonałych wytrawnych tart. W menu znajdziecie również ofertę śniadaniową. Gorąco polecamy na chwilę wytchnienia w trakcie zwiedzania lub… jako schronienie przed deszczem 😉 Lub w jakichkolwiek innych okolicznościach – każdy pretekst jest dobry, żeby tam zajrzeć 😉
Strona internetowa KLIK
Restauracja Pałac Opatów, Cystersów 18 (Park Oliwski)
Elegancka, kameralna restauracja, zlokalizowana we wschodnim skrzydle Pałacu Opatów położonego w Parku Oliwskim. Otoczenie jest zatem przepiękne 🙂
Do restauracji trafiliśmy poniekąd przypadkiem (o czym pisałam już w podsumowaniu, nie będę się więc powtarzać), po naszym pikniku, który urządziliśmy sobie zgodnie z życzeniem wyrażonym przez Młodego 😉 Piknikowe jedzenie jak widać nie wystarczyło 😀 Albo świeże powietrze aż tak wyostrzyło nasz apetyt 😉 W każdym bądź razie tagliatelle z łososiem i pierś z kurczaka ze szpinakiem były świetne. Ale zdecydowanie najlepsze okazały się… placki ziemniaczane z łososiem Młodego 🙂 Place lizać! Jeśli akurat jesteście w okolicach Parku, warto zajrzeć do restauracji, choćby na kawę i dla wnętrz 😉
Strona internetowa KLIK
TIME OUT Restaurant, Piwna 3/4
Zawitaliśmy tu tylko dlatego, że stwierdziłam, iż moglibyśmy zjeść śniadanie w innym miejscu niż KOS 😀 A Time Out był tuż obok 😀 Generalnie lokal zdaje się być dedykowany fanom wszelkich sportów i ich oglądania w pubach 😉 , więc na obiad z Pierworodnym miejsce byłoby chyba takie sobie, ale śniadania to już zupełnie inna bajka 😉 A menu śniadaniowe było bardzo kuszące. I muszę Wam przyznać, nie zawiedliśmy się 😉 Ponieważ zasmakowało i to bardzo, wróciliśmy tam na ostatnie śniadanie na mieście podczas naszych wakacji w Trójmieście. Wszystko, czego mieliśmy okazję spróbować było bardzo dobre, ale szczególnie miło wspominamy zestaw włoski i pankejki 😉
Strona internetowa KLIK
zestaw włoski i pankejki zestaw angielski
zestaw polski power bowl
To już tyle na dziś. Wy też zrobiliście się troszkę głodni? 😉
Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂