Stoverij, rozpływający się w ustach flamandzki gulasz piwny. Czyli moja kulinarna pamiątka z podróży do Belgii. Danie to „chodziło” za mną już od jakiegoś czasu 🙂 Tylko jak tu zrobić piwny gulasz bez piwa? No bo przecież Młody na pewno będzie chciał spróbować… I jak bez użycia piwa zachować zbliżone walory smakowe tegoż gulaszu? Na szczęście udało mi się znaleźć rozwiązanie 😀 I to bardzo dobre rozwiązanie 😉
Składniki:
- 1,5 – 2 kg wołowiny na gulasz
- 2 duże cebule pokrojone w niezbyt cienkie piórka
- ok. 1 l napoju słodowego (chyba, że uda się wam znaleźć ciemne piwo bezalkoholowe) – zamiast ciemnego belgijskiego zakonnego piwa 😉
- 2 łyżki stołowe brązowego cukru (opcjonalnie, przy napoju słodowym nie polecam – zazwyczaj jest dosładzany)
- 1 – 2 kromki ciemnego chleba, posmarowane 2 łyżkami stołowymi musztardy
- 2-3 goździki
- ząbek czosnku, posiekany
- 3-4 gałązki rozmarynu
- 2-3 gałązki tymianku
- 2 -3 liście laurowe
- nieco octu balsamicznego do smaku
- kilka łyżek oleju do smażenia
- 1-2 łyżki stołowe masła
- sól, pieprz do smaku
Sposób przygotowania:
Rozmaryn, tymianek i goździki wkładamy do bawełnianej ściereczki (np. takiej do odcedzania sera) i zawiązujemy. Taką paczuszkę łatwiej będzie później usunąć z gulaszu. Możecie też stwierdzić, że macie to gdzieś – jak ja – i będziecie się bawić w wyławianie gałązek. Jak ja 😀
Mięso myjemy i kroimy w mniej więcej 1,5-centymetrową kostkę. W dużym rondlu lub garnku rozgrzewamy olej i przesmażamy mięso na średnim ogniu, do zbrązowienia. Najlepiej robić to partiami. Jeśli wrzucimy na raz za dużo mięsa, nie zbrązowieje, za to zacznie się dusić, a tego nie chcemy 😉 Każdy kawałek mięsa ma być brązowy, z chrupiącymi bokami. Każdą przesmażoną partię mięsa wyjmujemy z naczynia i odkładamy na bok. Nie przejmujemy się grudkami tworzącymi się podczas smażenia na dnie garnka/rondla, a już na pewno nie pozbywamy się ich 😀 Kryje się w nich mnóstwo smaku 😉
Kiedy całe mięso jest już rumiane, zwiększamy ogień i wlewamy nieco napoju słodowego. Mieszamy w taki sposób, by nasze grudki odczepiły się od dna. Kiedy większość z nich już się odklei i zacznie rozgotowywać w płynie, dodajemy masło, cebule oraz czosnek. Wszystko gotujemy dopóki cebula nie zrobi się przeźroczysta.
Dodajemy ok. 0,5 litra napoju słodowego, wołowinę, zioła, opcjonalnie cukier i gotujemy na średnim ogniu ok. 2-3 godzin, do miękkości mięsa. Przez pierwszą godzinę gotujemy gulasz pod przykryciem, po godzinie zdejmujemy pokrywkę, by sos odparował, a na wierzchu kładziemy kromki chleba posmarowane musztardą, tak być stopniowo się rozgotowały. W razie potrzeby, jeśli całość zrobi się zbyt gęsta, podlewamy pozostałym napojem słodowym.
Kiedy mięso jest już miękkie, usuwamy zioła, przyprawiamy solą i pieprzem oraz dodajemy ocet balsamiczny. Gotujemy jeszcze przez chwilę.
Zazwyczaj Stoverij podaje się z frytkami, my tym razem wybraliśmy ziemniaki z wody. Smacznego 🙂
Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂