Choć czytanie w ciągu dnia oczywiście praktykujemy i to bardzo często – królują wtedy zazwyczaj różnego rodzaju wyszukiwanki i książki bez tekstu – to czytanie przed snem jest absolutnie obowiązkowym punktem programu. To taki nasz codzienny rytuał, bez tego nie ma zakończenia dnia, niezależnie od tego, jak bardzo Młody jest zmęczony. Czasami nawet w trakcie lektury zasypia bardzo szybko, ale wieczornej bajeczki (czy słownika obrazkowego 😉 ) nie odpuści 🙂
Dziś chciałabym Wam napisać o dwóch raczej klasycznych książkach, które ze względu na ilość tekstu na wieczorne czytanie bardzo się nadają. Autorem obu jest Arnold Lobel, nieżyjący już amerykański pisarz książek dla dzieci i autor ilustracji. Do jego najpopularniejszych serii należą Żabek i Ropuch i Mysie bajeczki. Właśnie tę drugą pozycję wraz z Małą Świnką chciałabym Wam zaprezentować. Tłumaczenia obu pozycji podjął się Wojciech Mann.
Obie książki są bardzo ładnie wydane, mają twarde oprawy i grube, kremowe kartki. Co tu dużo mówić, świetnie prezentują się na półce. Kilka słów o ilustracjach: zdecydowanie odbiegają one od tego, co zazwyczaj widzimy we współcześnie wydawanych książkach dla dzieci. Są delikatne, utrzymane w stonowanej kolorystyce. W przypadku Mysich bajeczek nie dominują i stanowiąc dodatek do treści raczej specjalnie nie przykuwają uwagi czytelnika. Zdecydowanie większą rolę odgrywają ilustracje w Małej Śwince. W obu przypadkach to jednak taki styl vintage, zakładam, że zatem nie dla wszystkich. Jeśli jednak lubicie taką stylistykę lub chcecie zaproponować dzieciom coś innego, warto dać książkom Lobela szansę.
Mysie bajeczki
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 66
Książka w sam raz na dobranoc. Dlaczego? Wyobraźcie sobie, jest wieczór, za oknem pada śnieg. W łózku leży 7 małych myszek, które domagają się od swojego tatusia bajeczki na dobranoc. I z owych siedmiu krótkich bajeczek na opowiadanych na dobranoc przez Tatę Mysz swojemu dość licznemu potomstwu składa się ta książka 🙂 Siedmiu synków, a zatem dla każdego po jednej historyjce. Chyba to mi się w tej książce podoba najbardziej – w roli głównej tata opowiadający dobranocne bajki 🙂
W środku znajdziemy siedem, zawierających mniej lub bardziej oczywistą życiową mądrość, opowiastek: Studnia życzeń, Opowieść o Bardzo Wysokiej Myszy i Bardzo Niskiej Myszy, Obłoki, Mysz i wiatr, Wyprawa, Stary Pan Mysz oraz Kąpiel. Bajeczki nie są, jak sugerują już same ich tytuły, zbyt wymyślne, dotyczą mysiej codzienności. Mają też odpowiednią na wieczorne czytanie długość, nie są ani za długie, ani za krótkie. Przy bardziej wytrwałych maluchach z powodzeniem można przeczytać całość z jednym razem. Tym bardziej niecierpliwym z pewnością wystarczy cierpliwości do wysłuchania jednej lub dwóch historyjek.
Bohaterowie opowiastek są raczej sympatyczni i swoim postępowaniem bardzo przypominają dzieci. Co powinno im zaskarbić sympatię małych czytelników 🙂
Pisałam wcześniej o nie zawsze oczywistych prawdach życiowych. No cóż, bajeczkom nie można zarzucić braku humoru, niekiedy ich sens jest jednak głęboko ukryty… 😉 Być może subtelny, pozbawiony nadmiernego moralizatorstwa sposób zwracania uwagi najmłodszych na wartości, którymi należy się w życiu kierować okazał się jednak nieco zbyt subtelny. Wszystkie opowieści mają zbliżony schemat, są dość monotonne, spokojne, nieprzeładowane akcją, dobrze zatem sprawdzą się w roli wieczornych wyciszaczy, ale niektórym lektura całości za jednym podejściem może wydać się nudna.
Mała świnka
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 64
Ciepła, urocza i bardzo zabawna opowieść o pewnej małej śwince, która w poszukiwaniu szczęścia – i błotka – uciekła z domu. Główna bohaterka beztrosko żyje sobie w gospodarstwie prowadzonym przez farmera i jego żonę, którzy swoją świnkę wręcz uwielbiają. Pewnego dnia właścicielka bierze się za gruntowne porządki, podczas których wciąga sprzed chlewika i to na dodatek odkurzaczem (!) ulubione błotko świnki. Świnka stwierdza wówczas, że ma dość i zdenerwowana opuszcza farmę, udając się na poszukiwania nowego domu, gdzie błotka będzie miała pod dostatkiem. W trakcie podróży trafia na bagno oraz wysypisko śmieci, szybko jednak przekonuje się, że nie są to miejsca przyjazne dla takiego zwierzaka jak ona. W końcu trafia do miasta, gdzie znajduje co prawda błotnistą kałużę, ale jej zawartość wydaje się naszej bohaterce nieco dziwna. Jak skończy się ta historia musicie przekonać się już sami 🙂
Choć opowiadanie ma przede wszystkim charakter humorystyczny, nie brakuje w nim morału. I to zarówno dla dzieci, jak i dla rodziców, co jest chyba jedna z największych zalet Małej Świnki.
Mimo 64 stron, w książce nie ma zbyt wiele tekstu. Do tego przeplata się on z licznymi ilustracjami, czyniąc lekturę zdecydowane krótszą niż mogłoby się początkowo wydawać.
Czy książki się u nas sprawdziły? Nie będę czarować, Mysie Bajeczki nieszczególnie. Młody jakoś nie ma do nich serca, a i mnie specjalnie do gustu nie przypadły. Zdecydowanie bardziej oboje z Pierworodnym lubimy Małą Świnkę, do której co jakiś czas wracamy. Czy kupiłabym je po raz drugi? Chyba jednak nie… Być może książki Lobela mają swój urok, nas jednak on nie oczarował.
Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂