Kiedy dziecko śpi – skrótowiec popkulturalny #62

Mam z książką napisaną przez aktualną hrabinę Carnarvon niemałą zagwozdkę. Bo z jednej strony jako fanka Downton Abbey byłam jej ogromnie ciekawa. Raczej nie spodziewałam się ani typowej biografii, ani typowej opowieści o tytułowym zamku, co sprawiło, że czerpałam z lektury pewną przyjemność. Z drugiej jednak strony książka okazała się tak na prawdę dość pobieżną mieszanką obu gatunków, miejscami wypełnioną mnóstwem ciekawych szczegółów, które jednak już dwa dni po zakończonej lekturze wypadają z pamięci. Czy zatem polecam? Dowiecie się o tym po lekturze mojej recenzji 😉

Lady Almina i prawdziwe Downton Abbey.
Utracone dziedzictwo zamku Highclere

Autor: Lady Carnarvon
Wydawnictwo: Zysk i S-ka, 2019, str. 350

Książka koncentruje się na postaci Alminy, żony piątego Earla Carnarvon, George’a Herberta, będącej przy okazji córką z nieprawego łoża bankiera ze słynnego rodu Rothschildów, Alfreda. Ojciec co prawda nigdy oficjalnie nie związał się z matką Alminy, zadbał jednak by obu paniom niczego nie zabrakło. Bohaterkę poznajemy jeszcze zanim stała się hrabiną, opowieść kończy dość pobieżny opis tego, co się z nią działo po śmieci arystokratycznego małżonka. Co jest dość zaskakujące, bo Almina żyła jeszcze 46 lat od śmierci hrabiego. Czyli w zasadzie połowa jej życia pozostaje poza kartami opowieści snutej przez obecną hrabinę, autorkę prezentowanej książki.

W 1895 roku 19-letnia wówczas Almina poślubiła hrabiego, a my mamy możliwość obserwować ich wspólne życie, co prawda często dość pobieżnie przedstawione, na przełomie wieków oraz w czasie I wojny światowej. Dla niej był to awans społeczny, dla niego potężny zastrzyk jakże potrzebnej gotówki, dla postronnych mezalians.

Z kart opowieści wyłania się obraz kobiety, której braki w pochodzeniu udało się nadrobić zasobnością portfela i dość sprawnie zarządzającej rodową posiadłością męża, podczas gdy ten oddawał się swoim podróżniczo – archeologicznym pasjom. Możliwym przede wszystkim dzięki imponującemu posagowi małżonki. George Edwarda Herbert zasłynął bowiem jako egiptolog amator i jeden z odkrywców grobowca Tutanchamona, po którym to wydarzeniu (z 1922 roku) dość szybko zmarł. Zanim jednak dotrzemy do tej części książki dowiadujemy się najpierw jakie zmiany zaszły w zamku Highclere dzięki fortunie Alminy i stałemu wsparciu finansowemu jej ojca (m.in. powstanie łazienek). Autorka często podaje przy tym konkretne kwoty, prezentuje serwowane podczas przyjęć menu, opisuje stroje poszczególnych dam… Wszystko to zaczerpnięto z notek prasowych, pamiętników, paragonów i ksiąg rachunkowych zamku Highclere, dając czytelnikowi jakiś konkretny obraz życia brytyjskich wyższych sfer w tamtych czasach. Pod tym względem ta książka to kawał solidnej roboty.

Styl pisania autorki nie zachwyca, ale być może to kwestia tłumaczenia, niestety nie było mi dane czytać oryginału. Z pewnością trudno odmówić autorce pasji, z jaką opisuje historię Highclere, jednak rzuca się w oczy ogromna stronniczość obecnej hrabiny Carnarvon. Traktuje bohaterkę swojej książki niemalże jak świętą, nie ujawniając przy tym zbyt wielu szczegółów z jej życia. Nie dowiemy się za dużo ani o samej Alminie, ani o jej bliskich czy przyjaciołach. Autorka nie zagłębia się w szczegóły jej małżeństwa z Carnavronem (tutaj koncentruje się głównie na ich wspólnych podróżach, przede wszystkim do Egiptu), ani w relacje z synem Henry’m Herbertem, (które nie były najlepsze). Za dużo nie dowiemy się także o samym zamku – w końcu historia budowli powstałej w 1679 roku wymaga chyba nieco więcej niż 350 stron współdzielonych z opowieścią o Alminie. Mało znajdziemy także informacji na temat codziennego życia w Highclere oraz relacji arystokratów z ludźmi na dole, jak również wzajemnych interakcji służących ze sobą.

Najwięcej uwagi poświęcono okresowi I wojny światowej, kiedy to młoda hrabina zorganizowała w zamku wielki szpital dla rannych żołnierzy (dla wszystkich fanów Downton Abbey ten fragment zabrzmi dziwnie znajomo 😉 ), w którym pracowała jako pielęgniarka. W późniejszym okresie przeniosła swoją działalność do londyńskiego Mayfair. Tu dane nam będzie poznać historie kilku żołnierzy, którzy się tam leczyli oraz przeczytać nazwiska niektórych chirurgów, którzy operowali w szpitalach Highclere i Bryanston Square. Ot, taka ciekawostka, która do głównej historii wnosi raczej newiele.

Ogromnie rozczarowuje także brak zdjęć w polskim wydaniu (z zagranicznych recenzji dość jasno wynika, że w oryginale fotografie są) – jedyne to zdjęcia okładkowe. Cóż, książki tego typu bez materiału fotograficznego są zdecydowanie uboższe. No i to, o czym wspominałam już w jednym z wcześniejszych akapitów – ostatnie strony książki bardzo skrótowo traktują o powojennym życiu Alminy, śmierci hrabiego, szybkim powtórnym małżeństwie. Blisko pół wieku życia Alminy nie zasługiwało widać na uwagę. Nieco to smutne i rozczarowujące.

Podsumowując, książka ta jest skierowana wyłącznie dla fanów Downton Abbey, choć z czystym sumieniem muszę napisać, że lepiej po raz setny obejrzeć wszystkie sezony serialu niż tracić czas na to czytadło. Nie polecam.

Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *