W palmiarni, czyli świetne miejsce, które pozostawiło niesmak…

W związku z niezwykle silną w ostatnim czasie miłością Pierworodnego do kwiatów, skorzystaliśmy z pięknej pogody podczas długiego sierpniowego weekendu i wybraliśmy się do łódzkiej Palmiarni (a przy okazji również i do zabytkowego Parku Źródliska I i kawiarni Tubajka, ale o tym innym razem 😉 ). I generalnie wszystko byłoby super, gdyby nie jedno ale…

Palmiarnia Ogrodu Botanicznego w Łodzi to naprawdę idealne miejsce i świetny pomysł na spędzenie popołudnia z dzieckiem. Znajdziemy tu jedną z najstarszych kolekcji roślin egzotycznych, a dla najmłodszych największą atrakcją będą zapewne zwierzaki 🙂

Młodemu w Palmiarni bardzo się podobało. Dużo spacerował, naoglądał się różnych kwiatów…

… zobaczył (gigantyczne) limonki…

… podpatrywał żółwie…

… mnóstwo motyli, które ostatnio bardzo go fascynują (a w Palmiarni była akurat wystawa 🙂 )…

… no i ryby, duże ryby 🙂 Wzbudziły ogromne zainteresowanie i entuzjazm 😀 Niemal tak wielki, jak kamyki na ścieżkach w ogródku dydaktycznym 😀

My akurat tego dnia z wózka nie korzystaliśmy, ale było kilka osób z maluszkami w wózkach 🙂 Bez większych problemów można się z wózkami po terenie Palmiarni poruszać. Przy oglądaniu ekspozycji nie ma utrudnień w postaci schodów.

Na pietrze w Palmiarni natomiast znajduje się Kawiarnia Palmiarnia, której jednak tym razem nie odwiedziliśmy, ponieważ zaplanowaliśmy wcześniej, że zajrzymy do wspomnianej Tubajki.

Kiedy zobaczyłam znaczek Toaleta dla niepełnosprawnych/Pokój dla rodzica z dzieckiem ucieszyłam się, że na mapie mojego miasta mogę zaznaczyć kolejne miejsce przyjazne rodzicom z małymi dziećmi. Wiedziona ciekawością (szczęśliwie nie potrzebą) nacisnęłam klamkę… A tu zonk. Zamknięte. No dobra, może ktoś korzysta, pomyślałam. Pukam. Cisza… Po jakimś czasie wróciłam, już przed wyjściem, spróbowałam ponownie, z tym samym efektem. Kartki z jakąkolwiek informacją brak, a ponieważ przy kasie stało kilka osób, postanowiłam nie zawracać już głowy pani tam pracującej i zadać pytanie, które zaświtało mi w głowie, zdalnie. Oto odpowiedź, której niestety się spodziewałam:

Z podobną sytuacją już się kiedyś zetknęłam w jednym z centrów handlowych, tyle że tam była „uprzejma” informacja, że klucz jest – przepraszam, nie pamiętam dokładnie – u ochrony lub w punkcie informacyjnym.

Wiecie, to jest naprawdę żenujące. Mamy XXI wiek. Dlaczego, będąc osobą niepełnosprawną lub rodzicem chcącym przewinąć dziecko, aby skorzystać z wyznaczonego do tego miejsca mam prosić panią w kasie? I to nawet nie o klucz, tylko o jego otwarcie? Pozostałe dwie toalety są otwarte i w pełni dostępne. Dlaczego mam się tłumaczyć, że chcę skorzystać z toalety i prosić o jej otwarcie? I to z dużym prawdopodobieństwem, że będzie temu towarzyszył kolejny „świadek” w postaci osoby chcącej zakupić bilet. Czy jestem gorsza od osoby bez dziecka? A co w sytuacji nagłej? Gdy ktoś musi natychmiast skorzystać z toalety, do czego zmuszają niektóre schorzenia lub wypadki losowe i nie może sobie pozwolić na „odstanie” w możliwej i wielce prawdopodobnej kolejce (nawet krótkiej)? Lub szybko przewinąć malucha, któremu się wylewa z pieluchy? A nawet jeśli jest w pełni sprawna i bez dziecka, a „muszę” i wszystkie inne toalety są zajęte i skorzystałbym z tej, to naprawdę byłoby takie straszne? Bo zużyję trochę papieru toaletowego i trzeba będzie tam mimo wszystko sprzątnąć? No bo jak pomieszczenie jest zamknięte to mamy pewność, że sprzątać nie trzeba, prawda?

Wiecie, szczerze denerwuje mnie utrudnianie życia osobom, które i tak nie mają łatwo, w imię -jak sądzę – jakiś pozorowanych oszczędności. I nieważne, czy to rodzic z maluchem, osoba na wózku, z balkonikiem, czy o kulach etc. Wszyscy mają prawo zrobić siku bez informowania o tym otoczenia. Naprawdę.

Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂

2 thoughts on “W palmiarni, czyli świetne miejsce, które pozostawiło niesmak…

  1. Serio przez taki „problem” ponad połowa wpisu jest o wspomnianej toalecie? Bez urazy, ale jest to jedynie dodatek, poza tym jak się okazuje dostępny pod kluczem. Można o tym wpomnieć, ale żeby wpis nie zawierał praktycznie żadnych ciekawych informacji, za to o toalecie jest napisane szczegółowo..

    1. Dziękuje za komentarz i szanuję Twoje zdanie, ale… Tak, ponad połowa wpisu jest o toalecie, bo dla mnie jest to problem istotny. A proszenie się o to, by załatwić potrzebę fizjologiczną lub zmienić dziecku (zwłaszcza takiemu, któremu się „wylewa”, a to niestety możliwe) pieluchę uważam za uwłaczające. Zwłaszcza jeśli muszę po to stać w kolejce do kasy. Albo biec przez pół centrum handlowego, bo z takim przypadkiem też miałam do czynienia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *