Dziś druga, ale nie ostatnia część recenzji picturebooków 🙂 Tym razem Mogę wejść? autorstwa Marshy Diane Arnold, nowość w naszej biblioteczce, a także ulubiony, póki co, picturebook Lorda Dżordża – Kołysanka dla Maluszka Dawn Casey. Zapraszam 🙂
Mogę wejść?
Autor: Marsha Diane Arnold (ilustracje Jennie Poh)
Liczba stron: 40
Wydawnictwo: Amber
Wzruszająca i mądra książka o tym, że dla przyjaciół zawsze trzeba mieć miejsce 🙂
W burzową noc, kiedy walą pioruny, a niebo rozświetlają błyskawice, pewien mieszkający samotnie Szop boi się być sam. Mimo ogromnej ulewy wychodzi z domu i puka do swoich sąsiadów mając nadzieję, że ktoś go przyjmie i nie spędzi spędzi tej strasznej nocy samotnie. Niestety żaden z nich – Opos, Przepiórka i Świstak – nie znajdują dla niego miejsca w swoich domach, uważają, że są one za małe.
Smutny i zupełnie przemoczony Szop dostrzega jeszcze jeden domek… W środku dostrzega jednak gromadę zajączków, nie ma więc wielkich nadziei. Ku jego zaskoczeniu, czeka go bardzo przyjemna niespodzianka.
Przekaz książki ma walor edukacyjny – tłumaczy najmłodszym, dlaczego przyjaźń jest ważna, stanowi także doskonałą ilustrację powiedzenia, że prawdziwych przyjaciół poznaje się biedzie. Młodzi czytelnicy uczą się również, że nie powinniśmy odmawiać nikomu w potrzebie 🙂
Ta bardzo ciepła i mądra opowieść jest przepięknie ilustrowana, kolory są bardzo intensywne i przykuwają uwagę 🙂 Pozycja ta, podobnie jak inne z serii Wydawnictwa AMBER dla maluchów, ma grubą oprawę i śliskie strony.
Kołysanka dla Maluszka
Autor: Dawn Casey
Liczba stron: 32
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Uwielbiam tę książkę, jestem w niej zakochana po uszy 🙂 Pierworodny, jak już wspomniałam na wstępie, też bardzo ją lubi 🙂
Książka opowiada uroczą historię o tym, jak tatuś małego króliczka zabiera go ze sobą, by maluszek pobawił się i wyskakał przed pójściem spać. Początkowo tata z synem hasali we dwóch, później spotkali na swojej drodze inne zwierzątka, które z radością dołączały do ich wesołej zabawy: sowę, myszkę i niedźwiedzia. Cała gromada skakała, tańczyła i śpiewała, aż nagle króliczek zaczął płakać, bo był już bardzo, bardzo zmęczony… Wtedy tatuś przytulił synka i utulił go do snu 🙂
Mimo 32 stron, jest to naprawdę krótkie, rymowane opowiadanie z interesującymi maluchy wyrazami dźwiękonaśladowczymi, któremu towarzyszą przepiękne, bardzo kolorowe ilustracje. U nas książka okazała się prawdziwym hitem 🙂