Jak być może pamiętacie z wpisu o naszym pobycie we Wrocławiu, jedną z atrakcji (nie tylko) dla dzieci, którą mieliśmy możliwość i przyjemność odwiedzić było GOair – Powietrzne Miasto 🙂 Dziś chciałabym nieco rozwinąć temat i podzielić się z Wami naszymi wrażeniami. No i zdjęciami 🙂
To wyjątkowa atrakcja nie tylko w samym Wrocławiu, ale i w skali całego kraju. Szkoda, że w Łodzi nie ma takiego miejsca… Zadaszony park dmuchańców, w którym bawić się mogą wszyscy, bez względu na wiek – i dzieci (nawet już te od 6 miesiąca życia), i ich rodzice 🙂 Co wcale powszechne nie jest. Niestety na dmuchańcowe atrakcje opiekunowie mają zazwyczaj zakaz wstępu, z powodów dla mnie niezrozumiałych. Tu na szczęście nie ma takich ograniczeń, każdy chętny do szaleństw i zabawy jest mile widziany, wymogi są tylko dwa – sportowy strój (odpadają jeansy i sukienki) oraz specjalne skarpetki, które można kupić na miejscu. Aha, warto dodać, że niektóre atrakcje dostępne są dopiero od konkretnego wieku (zazwyczaj 7 lat), niektóre mogą być trochę niebezpieczne, jeśli nie postępujemy zgodnie z instrukcją. Wtedy przy atrakcji widnieje na ten temat stosowna informacja.
No dobrze, to co w takim razie znajdziemy wewnątrz wrocławskiego Powietrznego Miasta? Powierzchnia obiektu jest imponująca, to aż 1500m². GOAir podzielony jest na dwie strefy – jedną przystosowaną dla najmłodszych (czyli Małych Ninja w wieku od 0 do 4 lat) oraz drugą, dedykowaną starszym, czyli od lat 3. W środku znajdziemy kilkanaście atrakcji, choć nie wszystkie zawsze są dla gości dostępne. Niektóre uruchamiają wyłącznie osoby z personelu (niestety nie zawsze łatwo je zlokalizować), niektóre podczas naszych wizyt były natomiast wyłączone z użytku z powodu awarii. Jakie konkretnie atrakcje oferuje GOAir Wrocław?
Po pierwsze, super pomysłem jest to, były nawet podłoga była jednym gigantycznym dmuchańcem 🙂 Uczucie chodzenia po takiej powierzchni jest niesamowite i daje mnóstwo frajdy 🙂 Nie mówiąc już o możliwości ciągłego skakania (Młodemu bardzo podobała się zabawa w goniące się króliczki 😀 ). Po drugie, zjeżdżalnie. Jest ich kilka, o różnych wysokościach i różnym stopniu nachylenia. Jest nawet cała ściana wypełniona wyłącznie zjeżdżalniami (w tym naprawę stroma Adrenalina), no i ściankami do podbiegu, aby się do tych zjeżdżalni dostać 😉 Po trzecie, wyrzutnia 😉 Ulubiona atrakcja Młodego 😉 To specjalna ogromna poducha do wyrzucania w powietrze. Można po niej skakać, można tez usiąść lub się położyć po jednej jej stronie, a druga osoba (lub osoby) skaczą na jej drugą część 😉 Świetna zabawa ! 😀 Można również się po niej turlać – zawrót głowy gwarantowany 😉
Kolejną atrakcją jest Eliminator, czyli kręcąca się przeszkoda z belkami. Naszym zadaniem jest przeskakiwaniem nad nimi. Ćwiczymy przy okazji naszą gibkość i refleks. Przy wspólnej zabawie ze znajomymi dochodzi jeszcze element rywalizacji 😉 Podobnie rzecz się ma z Awanturą. Tutaj zadanie polega jednak na jak najdłuższym utrzymaniu się na ogromnej ruchomej pufie. Lubiącym koszykówkę zapewne przypadnie do gustu Streetball. Snajper to z kolei sprawdzająca naszą celność gra polegająca na uderzaniu piłkami w kolorowe panele. Kolejną zabawą, tym razem pozwalającą na sprawdzenie refleksu jest Refleks właśnie 🙂 Polega na naciskaniu kolorowych paneli, które pojawiają się w różnym miejscu i w różnym czasie.
Skookule to kolejna ciekawa atrakcja, polegająca na przeskakiwaniu z jednej ogromnej kuli na kolejne nie tracąc przy tym równowagi. To z pewnością jedna z bardziej wymagających atrakcji 😉 Mnie osobiści bardzo do gustu przypadła Po-Ducha, kolejna ogromna miękka poducha, na którą skaczemy (w odpowiedniej pozycji) z wysokości. No i Ninja Run, świetny podwójny tor przeszkód umożliwiający sprawdzenie swojej sprawności również we dwójkę 😉
Fajna jest również strefa malucha m.in. z piłeczkami, małą zjeżdżalnią, elastycznymi elementami z których dmucha powietrze 😉
Ci, którzy nie mają ochotę na zabawę, mogą spędzić czas w przestronnej kawiarni umiejscowionej na antresoli 🙂 Plusem jest także dostosowanie części toalet i umywalek do wzrostu mniejszych gości.
Ale żeby nie było zbyt różowo, nie jest to miejsce pozbawione wad. Wręcz przeciwnie. Oferta wspomnianej kawiarni jest raczej uboga. Brak klimatyzacji mocno doskwiera, nawet jeśli na zewnątrz temperatura oscyluje wokół 20 stopni (trudno więc mówić o upale). Jest to również miejsce, w którym (m.in. ze względu na temperaturę panującą wewnątrz) bardzo łatwo się spocić, a przy aktywnym korzystaniu z atrakcji z człowieka pot dosłownie się leje, całkiem zasadny wydawałby się zatem prysznic… Kolejną wadą jest ograniczona przestrzeń w szatni (przy większej liczbie osób jest zwyczajnie ciasno) i bardzo mała liczba zamykanych przebieralni (zaledwie dwie), w których ktoś zdecydował się zamontować suszarki. Podczas naszej wizyty jedna z tych zaledwie dwóch suszarek niestety nie działała… Kiedy przyjechaliśmy do GOAir – w środku tygodnia na samo otwarcie (czyli na godz. 10.00) – za pierwszym razem mieliśmy szczęście, bo praktycznie nikogo nie było, mieliśmy zatem sporo miejsca zarówno do przebrania, jak i zapakowania naszych rzeczy do szafek. Szafki są zresztą trochę małe, jeśli przyjdzie nam do nich zapakować zimowe kurtki. Nieco później zrobiło się bardziej tłoczno (przyszła jakaś grupa zorganizowana). Za drugim razem już na wejściu spotkaliśmy grupę młodzieży z jakiegoś klubu sportowego, więc w szatni było tłoczno od samego początku… Przy większym obłożeniu (przypuszczam, że w weekendy gości jest jednak dużo więcej) trudno mi sobie wyobrazić przebieranie się w umiarkowanie komfortowych warunkach.
Podsumowując, mimo pewnych wad, zdecydowanie warto GOAir odwiedzić i dać ujście nadmiarowi energii 🙂 My spędziliśmy tu na doskonałej zabawie łącznie 4 godziny (dwa dni po dwie godziny). Młodemu i tak było mało, mimo, że zasypiał na siedząco… 😀 I zdecydowanie chce tu wrócić 😀 Szkoda tylko, że siostrzane GoJUMP położone jest w budynku około kilkuset metrów dalej. Przy mało sprzyjających warunkach pogodowych to może być spory problem.
Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂