Kiedy dziecko śpi – skrótowiec popkulturalny # 17

Dzisiejszą książkę zapragnęłam przeczytać, odkąd natrafiłam na jej fragmenty w kilku numerach Country Living – swego czasu namiętnie się w tym magazynie zaczytywałam, marząc o własnym domku z ogrodem na brytyjskiej wsi 🙂 Teraz już pozostały mi tylko marzenia, bo ilekroć próbuję sięgnąć po ten periodyk, pewne dwunożne już stworzenie próbuje mi go wyrwać, bo na okładce są kwiatki lub coś w tym guście, co aktualnie Pierworodny ma na tapecie ;-D Cóż, trza przeczekać 😀 A wracając do książki, swój egzemplarz nabyłam aż dwa lata temu, podczas naszego ostatniego – póki co – wyjazdu do Szkocji. I czekał… czekał… bo jakoś tak zawsze sięgałam po coś innego 🙂 Aż wreszcie nadszedł czas na lekturę

The Shepherd’s Life. A Tale of the Lake District

Autor: James Rebanks

Tytuł wydania polskiego: Życie pasterza. Opowieść z Krainy Jezior (tłum. Adriana Sokołowska-Ostapko, Znak Literanova 2017)

Wydawnictwo: Penguin 2016, str. 320.

Chyba najlepiej na scharakteryzowanie tej książki pasuje określenie „inna”. I mimo swej inności, a może własnie dzięki niej, okazała się ona sporym wydarzeniem literackim i międzynarodowym bestsellerem 🙂

James Rebanks opisuje w swojej książce tradycyjny styl życia pasterzy żyjących w Krainie Jezior, przepięknym obfitującym w (a jakże 😀 ) jeziora i góry obszarze położonym w północno-zachodniej Anglii, w hrabstwie Kumbria. Jak stwierdził sam autor, praca pasterza nie zmieniła się zbytnio w ciągu setek lat, dlatego szybko mógłby znaleźć wspólny język ze swoim odpowiednikiem sprzed 1000 lat 🙂

Jest to napisana prostym, nieupiększonym językiem historia człowieka, który od zawsze wiedział, co chce robić i kim chce być. Człowieka, który odnalazł spełnienie w prostym, choć nie wolnym od trudów życiu hodowcy owiec, w zgodzie z wyznaczającą rytm życia naturą i w pokorze wobec niej. Jednocześnie jest to opowieść o rodzinie, o związku jednostki z rodzinną tradycją i z miejscem, regionem, tym punktem na mapie, w którym zapuściliśmy korzenie… W skrócie – o własnej tożsamości.

Czytając tę książkę nabieramy szacunku i zrozumienia dla ludzi, żyjących z dala od miejskiego zgiełku, których dobrobyt uzależniony jest od kaprysów pogody i ciężkiej pracy fizycznej. Takie życie uczy człowieka cierpliwości, skromności i pokory. Oczywiście współczesna technologia dociera i tam.

Warto zauważyć, że w „Życiu pasterza” autor opowiada nie tylko o sobie – to opowieść o trzech (a w zasadzie 4 – mówi też o swoich dorastających dzieciach) pokoleniach rodziny Rebanksów, o rodzinnym biznesie jakim jest prowadzenie farmy i hodowla owiec oraz o pięknie, ale i trudach prowadzenia takiej rodzinnej „firmy”. Z ogromną miłością i szacunkiem James Rebanks pisze o swoim dziadku, który miał ogromny wpływ na jego życie; o ojcu, z którym jako młody chłopak często się spierał – te spory zaowocowały w końcu pójściem autora na studia do Oxfordu 😉 ; do matki, która zaszczepiła w nim miłość do książek; do babki, która była niezwykle silną kobietą… Wspomina również o lokalnej społeczności, o więzach, jakie łączą sąsiadów, w takim miejscu jak Lake District.

Oprócz tych nieco filozoficznych i biograficznych elementów, w książce znajdziemy naprawdę sporo informacji dotyczących hodowli owiec, przekazanych w taki sposób, że nawet zupełnie niewtajemniczonego i średnio zainteresowanego tematem laika to zagadnienie wciągnie. Autor kontynuuje pracę swego dziadka i ojca i podobnie jak jego przodkowie swoje życie podporządkował cyklowi pór roku. Stąd też książkę podzielono na cztery części – lato, jesień, zimę i wiosnę. W każdym rozdziale dowiadujemy się, co o tej porze roku robi hodowca, jakie decyzje i dlaczego musi podjąć, jak wtedy funkcjonuje farma. Przeczytamy zatem o rasach owiec (herwick i swaledale) i ich zaletach, o sianokosach, aukcjach, o jagnieniu się owiec, o spędach, o strzyżach. Dowiesz się nawet, w jaki sposób ocenia się wiek owcy 🙂

Podsumowując, jest to z pozoru książka o hodowli owiec, a tak naprawdę o życiu i o tym, co w nim naprawdę ważne, choć w dzisiejszych zabieganych czasach często zapominane: o rodzinie, o zachowywaniu tradycji, o etosie pracy, o odpowiedzialności (za ludzi i zwierzęta), o byciu autentycznym w tym, co się robi, o dumie z tego kim się jest i skąd się pochodzi… I o przemijaniu… Naprawdę piękna, szczera, autentyczna i wzruszająca opowieść, o której szybko się nie zapomina.

Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *