Jako lokalną patriotkę 😉 interesuje mnie historia mojego miasta, zwłaszcza okres jego największego rozkwitu. Dzieje Łodzi przemysłowej i bohaterowie tamtych czasów, twórcy łódzkiej potęgi to temat absolutnie fascynujący i zdecydowanie zbyt mało znany, nawet mieszkańcom miasta. Warto nadrobić te zaległości, a książka
Fabrykanci. Burzliwe dzieje łódzkich bogaczy
stanowi świetny, choć nie pozbawiony wad, na to sposób 😉
Autor: Marcin Jakub Szymański, Błażej Torański
Wydawnictwo: Fronda, Zona Zero 2016, str. 436.
W książce przedstawiono dzieje 10 znanych łódzkich rodzin, które miały wielki wpływ na rozwój miasta: Geyerów, Scheiblerów, Poznańskich, Silbersteinów, Kunitzerów, Buhlów, Biedermannów, Anstadtów, Gehligów oraz Urbanowskich. Stosunek autora do fabrykantów jest nieco inny niż to zazwyczaj bywa, tzn. nie przedstawia ich jako bezwzględnych, krwiożerczych kapitalistów wyzyskujących bezbronnych i Bogu ducha winnych robotników. Są u niego raczej przedsiębiorczymi jednostkami, właścicielami przedsiębiorstw, które starają się rozwijać i utrzymać na powierzchni, mimo kryzysów i wielu przeciwności losu. Muszącymi stosować się do często brutalnych praw rynku, niestety nie zawsze korzystnych dla ich pracowników. Często trudno nie odnieść wrażenia, że autor jest dla swoich bohaterów aż nadto łaskawy, ale i tak jest to miła odmiana od ciągłego czytania o wyzyskiwaczach, którzy dorabiają się na cudzej krzywdzie.
W książce znajdziemy wiele informacji o otoczeniu społeczno-politycznym, w jakim przyszło prowadzić interesy naszym bohaterom. Dużo miejsca autor poświęcił działalności dobroczynnej i tej prowadzonej przez nich na rzecz miasta i i jego mieszkańców. Na czym ona polegała? Między innymi na tworzeniu parków, finansowaniu budowy szpitali, świątyń, podejmowaniu starań na rzecz utworzenia linii tramwajowych i kolejowych. I choćby z tej przyczyny ludziom tym należy się szacunek i pamięć.
Nie brakuje również informacji o wzajemnych relacjach między przemysłowcami będącymi przedstawicielami rożnych narodowości – w końcu Łódź nie bez powodu nazywana jest miastem czterech kultur. Łódzcy przemysłowcy często stanowią doskonały przykład na to, że mimo różnic w wierze i narodowości można, a nawet warto ze sobą współpracować. Autor pisze także o ich – niekiedy tragicznych – losach i wyborach w okresie II wojny światowej (niewielu podjęło współpracę z okupantem) i po 1945 roku.
Warto zwrócić uwagę na sposób narracji. Nie jest to bowiem książka stricte historyczna, jest to raczej beletrystyka oparta na faktach. Opowieść snuta przez autora, wymyślone przez niego dialogi między bohaterami, mają za zadanie ułatwić lekturę czytelnikowi i wypełnić, niemożliwe do załatania na podstawie dostępnych dokumentów, luki w posiadanej przez nas wiedzy.
Podsumowując, „Fabrykanci. Burzliwe dzieje łódzkich bogaczy” to godna polecenia książka, bogata w ciekawe informacje na temat historii Łodzi. Przede wszystkim jest to jednak książka o konkretnych ludziach, którzy tę historię pisali. Nie jest niestety pozbawiona wad, m.in. autor nie uwzględnił kilku słynnych łódzkich fabrykantów wartych wspomnienia, takich jak Kindermann, Grohman, Richter, Schweikert. No i niestety, korekta kuleje mocno – nie brakuje tu przede wszystkim błędnych dat. Niemniej książkę czyta się lekko i przyjemnie, a liczne, czarno-białe zdjęcia zarówno bohaterów opowieści, jak i budynków, które po nich pozostały stanowią dużą zaletę publikacji. Warto po nią sięgnąć i przenieść się na chwilę w przeszłość, do przemysłowej, włókienniczej Łodzi, której już nie ma.
Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂