Kiedy dziecko śpi – skrótowiec popkulturalny #29

Oscary już za nami, czas zatem na pierwszego skrótowca pooscarowego 🙂 W tym i kolejnym wpisie mam dla Was kilka zdań na temat każdego z obejrzanych przeze mnie filmów nominowanych w tym roku, choć niestety nie udało mi się obejrzeć wszystkich przed ogłoszeniem wyników. Ale i tak było tego sporo 🙂 PS. Co do naszej małżeńskiej tradycji robienia zakładów o to, kto wygra – w tym roku mieliśmy z Panem Mężem remis 12:12 😉 Może za rok mi się uda wygrać, kto wie ? 😉

Joker 5/10 – pewnie się narażę wielu osobom, ale to dla mnie jeden z nudniejszych filmów tego sezonu… Męczyłam się przy nim strasznie. Film jest dla mnie bardzo odtwórczy i sztampowy. Próba wzbudzenia litości dla tytułowego bohatera była tak nachalna, że aż niestrawna. Sam bohater – zaburzony psychicznie wykreowany przez masy pseudo – buntownik – to w gruncie rzeczy w kinie postać mało nowatorska, wręcz odtwórcza, czerpiąca z filmowego dziedzictwa wielu wybitnych twórców, z Martinem Scorsese na czele. A za niby – rewolucją mieszkańców Gotham nie idzie nic więcej, jest to tylko zatracenie się w przemocy i chaosie. W gruncie rzeczy jest to przereklamowany, wtórny film o człowieku, który stanowi zagrożenie dla innych, aspirujący jednak do miana filmu będącego krytyką współczesnej sytuacji społeczno – gospodarczej. Jedyne co w tej produkcji naprawdę zachwyca to rola Joaquina Phoenixa, który wielkim aktorem jest i genialna muzyka Hildur Guðnadóttir.

Parasite 9/10 – to dla odmiany jeden z najlepszych i najciekawszych filmów, który nas wciąga i nie chce wypuścić 🙂 Słodko – gorzki komedio – dramat, pełen absurdów i nieoczekiwanych zwrotów akcji thriller – w tym filmie jest wszystko. Historia będą trafną diagnozą napięć społecznych i wykluczenia, mówiąca o tym, jak to biedni i bogaci żyją w zupełnie innych światach i nie rozumieją się za grosz, pogardzają sobą na wzajem. Tylko tytuł jest przewrotny – no bo kto tu tak naprawdę jest pasożytem? 😉

1917 6/10 – miałam co do tej produkcji wielkie oczekiwania. Lubię filmy wojenne, pasjonuje mnie WWI. Niestety, jest to piękna wydmuszka. Film fabularnie niewiele wnoszący do kina, historia jest niekiedy tak absurdalna, że przykro na to patrzeć. I zwyczajnie nudna, niestety. Za to od strony wizualnej (zdjęcia, efekty specjalne itd.) film mógłby trwać i trwać – jest przepiękny. Szkoda, zmarnowany potencjał.

Pewnego razu… w Hollywood 10/10 – mój absolutny faworyt 🙂 Choć oczywiście fani jatki w stylu Tarantino mogli się poczuć nieco zawiedzeni, to film zdecydowanie zachowuje ducha swego twórcy. Porywa dialogami, estetyką i grą aktorską, zwłaszcza odtwórców dwójki głównych bohaterów Leonardo di Caprio i Brada Pitta (kibicowałam szczerze, żeby dostał statuetkę 🙂 ). W tym swoistym hołdzie dawnemu Hollywood znajdziemy mnóstwo odniesień do świata popkultury, sporą dawkę humoru i alternatywne do prawdziwej historii zakończenie, w którym reżyser – nieco w stylu Bękartów Wojny – mści się na pewnym głośnym, tragicznym wydarzeniu z historii Hollywood i jego sprawcach. No a poza tym – sceny z psem Cliffa (Brada Pitta) kradną film 😉

Judy 4/10 – słaby film o wielkiej aktorce i kobiecie, o życiu zniszczonym przez przemysł filmowy. Tragiczne było życie Judy Garland i tragiczny był ten film, który chcę wyrzucić z pamięci i chyba mi się to uda stosunkowo łatwo – tak był nijaki. Nie rozumiem też zachwytów nad Rene Zellweger w roli głównej. Aktorka nie pokazała niczego nowego, czego byśmy już u niej nie widzieli. Gorzej, mam wrażenie, że oglądam podstarzałą Bridget Jones, której w życiu nie wyszło – ta sama mimika, gesty, tylko upływ czasu widoczny. Omijać.

Cóż za piękny dzień 6/10 – przesłodzona do bólu i oczywista od samego początku historia opowiedziana w stylu charakterystycznym dla kanału Hallmark, do tego jeszcze ziejąca sztucznością. Film (inspirowany prawdziwymi wydarzeniami) opowiada o tym, jak to znużony życiem i cyniczny dziennikarz (Matthew Rhys) poznaje istnego świętego, człowieka o anielskiej cierpliwości – Freda Rogersa (Tom Hanks), gospodarza kultowego w USA programu dla dzieci Mister Rogers’ Neighborhood. I oczywiście przechodzi wewnętrzną przemianę, zmienia swoje życie i staje się lepszym człowiekiem. Takie kino bożonarodzeniowe. Tylko co tu robi, fantastyczny w roli Pana Rogersa, Tom Hanks? Może zgodził się na udział, żeby był przynajmniej jeden solidny powód, aby wytrwać do końca seansu?

Irlandczyk 9/10 – fantastyczny gangsterski film w starym stylu i jednocześnie wielki powrót wielkiego Martina Scorsese. Dla mnie to jednak przede wszystkim film o życiu, dokonywanych przez nas życiowych wyborach, z których konsekwencjami będziemy musieli się prędzej czy później zmierzyć oraz o czasie upływającym nieubłaganie, o przemijaniu. Niespieszna narracja, doskonałe dialogi i mistrzowskie aktorstwo. Błyszczą przede wszystkim Joe Pesci i Al Pacino, miło obu panów znów zobaczyć w rolach godnych ich talentu. Zawodzi nieco Robert de Niro – nie pokazuje tutaj niczego, czego w poprzednich gangsterskich wcieleniach aktora byśmy nie widzieli. Natomiast „odmładzania”, zwłaszcza de Niro, wyszło, no cóż, dość słabo i nominacja do Oscara za efekty specjalne w tym przypadku była dość zaskakująca 😉

Na noże 8/10 – błyskotliwy kryminał w stylu Agathy Christie, nie trącący przy tym myszką 😉 Jak na dobry film tego gatunku, nic nie jest takie, jakim się wydawało na początku 🙂 Intryga jest wciągająca, tempo nie zwalnia, sporo tu również humoru. Solidna porcja rozrywki na najwyższym poziomie z plejadą gwiazd, w tym Danielem Craigiem w roli detektywa, Michaelem Shannonem wyjątkowo nie w roli czarnego charakteru i Chrisem Evansem, który robi wiele, by nie zostać na zawsze kapitanem Ameryka (co ja osobiście kupuję 😉 ). Dobrze się to ogląda 😀

Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *