Podsumowanie kwietnia 2020, nie tylko na blogu

Nietypowa ta tegoroczna majówka była, prawda? Zazwyczaj podczas majowego nie-zawsze-długiego weekendu odwiedzaliśmy Łódzki Ogród Botaniczny. Niestety, z powodu epidemii ten nasz, nadal pozostaje zamknięty. O wyjeździe też mowy nie było… Ale plusem jest to, że trochę przywykliśmy do sytuacji, wypracowaliśmy jakąś rutynę i nawet Młody załapał rytm 😉

Pewnie wszystko znów stanie na głowie, jak wrócimy do względnej normalności (czytaj: praca, żłobek). Dla Pierworodnego to znowu będzie nienormalność – przyzwyczaił się, że rodziców ma cały czas w domu. Kiedy idę na dyżur (generalnie raz w tygodniu) w miejscu pracy, jest to dla niego dziwna sytuacja i bardzo wtedy tęskni… Nam – paradoksalnie, po okresie kiedy było naprawdę ciężko – też będzie brakowało tego przebywania z Młodym całymi dniami. Chyba faktycznie jako rodzice bardzo się z Pierworodnym w tym czasie zbliżyliśmy do siebie, a przecież nasza relacja i bez tego była naprawdę głęboka… To chyba najlepszy dowód na to, że nie zmarnowaliśmy tego okresu 🙂

No dobra, ale żeby było w miarę normalnie przynajmniej na blogu, najwyższy czas na statystyki z kwietnia 🙂

W kwietniu 2020 opublikowałam 12 wpisów, z których najchętniej czytaliście:

  • Czym zająć uziemionego zarazą malucha? #2
  • Kiedy dziecko śpi – skrótowiec popkulturalny # 32
  • Przegląd jednorazowych chusteczek pielęgnacyjnych # 6
  • Domowe lody dla malucha
  • Podsumowanie marca 2020, nie tylko na blogu

A ponieważ zestawienie 5 najpopularniejszych wpisów w kwietniu w ogóle pozostało niezmienne, to dla odmiany, żeby nudno nie było 😉 , przedstawię drugą piątkę najchętniej czytanych wpisów:

  • Czym się bawimy #9 Przegląd zabawek dla niemowlaka do 12 miesiąca
  • Co czytamy #6 Książeczki dźwiękonaśladowcze cz. I
  • Co nam się przydało przy BLW – przydatne gadżety
  • Co czytamy #3 Słowniki i słowniczki obrazkowe cz.II
  • Co czytamy # 8 Książki z ruchomymi elementami

Zaobserwowałam też w kwietniu zdecydowanie większy ruch na blogu, co – nie ukrywam – bardzo mnie cieszy 😀

Choć na krótkie, osiedlowe spacery cały czas wychodziliśmy, z prawdziwą ulgą przyjęliśmy otwarcie parków 😀

W końcu osiedlowe łono natury, mimo kwiatków i owadów, ma swoje ograniczenia 😀

Wreszcie Młody mógł się wybiegać :- D Od razu odwiedziliśmy Park Źródliska i kawiarnię Tubajka 😉

Potem przyszedł czas na okolice ZOO (w którym powstaje Orientarium, już się nie możemy doczekać 😀 a tymczasem Młody podziwia wielkie maszyny 😀 ) i Park na Zdrowiu 😀 Jak widać na trawie leży się najlepiej 😀

Oczywiście ciągle rozpiera go energia, uwielbia skakać po łóżku, namiętnie biega, bardzo lubi wchodzić po schodach 😉

Bardzo polubił wchodzenie na stolik kawowy, póki co stojący pod ścianą, oraz wchodzenie do pufy 😀 Oczywiście wszystko, co na stoliku i w pufie ląduje najpierw na ziemi 😀

Ponieważ szczęśliwie jakiś deszcz wreszcie spadł i pojawiły się – małe, ale zawsze jakieś – kałuże, Młody miał możliwość pójścia w ślady swojej ukochanej Świnki Peppy i po tych kałużach poskakać 😀 Przy okazji test kaloszków wypadł pozytywnie 😀

Wyraził też zainteresowanie i chęć do jazdy wózkiem 🙂 Nie korzystaliśmy z niego zupełnie od czasu wyjazdu do Estonii (czyli przełomu grudnia i stycznia), a i wtedy było to okupione m.in. ciastkami dla dzieci 😉 Teraz sam się garnie, by go trochę powozić po okolicy lub zawieźć do celu, jakim najczęściej jest park, gdzie już sobie bryka na własnych nogach 🙂 Chyba „się nachodził” i przestał wózek traktować jako ograniczenie, a zaczął jako całkiem wygodny środek transportu (a na pewno wygodniejszy niż ramiona rodzica), umożliwiający szybsze dotarcie do fajnego miejsca 😉

W kwietniu Młody „czytał” bardzo mało. Tak jakby ten stały dotąd element dnia niemal przestał istnieć. Pierworodny sięgał po książki sporadycznie. W użyciu było kilka nowych tytułów:

wrócił też do Gabrysia, Sówek, Małego Świata i Kołysanki dla Maluszka.

Zmianie i poszerzeniu natomiast uległ nieco katalog zabaw i zabawek. Nadal uwielbia basen z piłkami, pokochał piasek kinetyczny i farby do malowania palcami:-D Polubił też ciastolinę 😉 Co do kredek jest raczej obojętny.

Namiętnie zaczął zbierać kamienie, patyki, szyszki, jakieś pozostałości po żołędziach i kasztanach. Ma w domu pokaźną kolekcję i to jest prawdziwy hit 😀

W tym miesiącu chętnie bawił się powiększonym zestawem kolejki oraz…

loteryjkami i układanką warstwową w kształcie chłopca z Lidla.

Kolejnym hitem okazały się autka matchboxy – to teraz jedne z ukochanych zabawek…

… i figurki zwierząt.

Zarówno figurki, samochodziki, jak i kamienie (a także miski/talerze/sztućce) uwielbia układać w rzędach 😀 A z jedzenia, np. kromek chleba i plasterków sera/wędliny, układa wieże 😀 Z klocków niekoniecznie 😉

Bardzo spodobał mu się zestaw stolik + krzesełka z IKEI. Lubi przy nim siedzieć i bawić się swoim zestawem jedzeniowym (jak mówi, to jego „ku(ch)nia”), często na krzesełkach sadza miśki i przygotowuje dla nich posiłki.

Nasz udział w tych wszystkich zabawach wygląda… hmmm… różnie 😀 Czasami mamy być bardzo aktywni, brać czynny udział w zabawie, przy czym niekiedy Młody ciągle nas poprawia i nami kieruje, stwierdzając, że na przykład w niewłaściwy sposób jeździmy autkiem 🙂 Czasami mamy tylko patrzeć i podziwiać i nic innego nie wolno nam robić 😀 Dosłownie, nie wolno nam brać zabawek do ręki (zostają z miejsca odebrane, albo Młody z płaczem biegnie przez pół mieszkania, żeby nam je zabrać – widać zniszczyliśmy jakąś koncepcję), przeglądać czasopism i książek (jego lub naszych) – zabiera i – bystrzak 😀 – kładzie na tyle daleko, abyśmy nie sięgnęli z miejsca, w którym siedzimy, albo – wariat trzeci – każe nam wyjść z pokoju i bawi się sam (max 5 min; czasami wtedy szykuje coś specjalnego – coś układa, albo szykuje posiłek i potem się chwali rezultatem 😉 )

Dość wybiórcze jedzenie trwa nadal, choć przyznam – parę razy nas zaskoczył, np. zajadając się ogórkiem małosolnym, waflami o smaku zielonej cebulki oraz zupą kalafiorową, do której nawrzucał borówek 😀 Mój mały picky eater maltretuje się też mega kwaśną suszoną żurawiną (bez dodatku cukru, ten dla równowagi czerpie z czekoladowych kulek zbożowych, które mi wyjada 😀 )

Generalnie lubi nas karmić i się z nami dzielić (zazwyczaj tym, na co nie ma ochoty 😀 ).

Namiętnie ogląda Świnkę Peppę, Wissper oraz Binga (nowa miłość), słucha też czasami dziecięcych piosenek podczas zabiegów pielęgnacyjnych. Przygody Maszy chwilowo wypadły z łask.

O odpieluchowywaniu nadal będę milczeć 😀 Chociaż może nie do końca 🙂 Otóż ostatnio stwierdził, że jednemu z misiów chce się siusiu. Kiedy zapytałam, czy miś chce nocnik, Młody stwierdził, że tak i pobiegł, żeby go przynieść 😀 Potem przyniósł misiowi gazetkę do poczytania „w trakcie”, swoje chusteczki do zmiany pieluszki, torebkę na zużytą pieluchę, krem na odparzenia i świeżą pieluchę. A następnie cierpliwie czekał aż miś „skończy” 😀 Może to jakiś zwiastun? 😉

W tym miesiącu generalnie nie chciał spać z żadnym pluszakiem. Codzienne pytanie o to, czy chce spać z jakimś „misiem” spotykało się z odpowiedzią „nic”. Nie chce też spać pod jakimkolwiek przykryciem – z wszystkiego się wykopywał. Jak nie od razu, to po mniej więcej pół godzinie, przy czym często go to wybudzało. Więc w końcu dałam sobie spokój. Skoro kark ciepły i się dzieciak nie przeziębia, widać tak mu dobrze, bo śpi bez większych zakłóceń.

Szczęśliwie z siadem W jest nieco lepiej i nastąpiła dywersyfikacja sposobów siadania.

Nadal bardzo lubi oglądać filmiki ze swoim udziałem, ale w tym miesiącu zaczął je odtwarzać 😀 Ogląda coś, po czym zaczyna siebie naśladować, albo domaga się od nas, żebyśmy robili to samo, co robiliśmy na filmikach. Do tego wszystkiego powtarza (lub stara się) dźwięki, które wtedy wydawał lub nasze wypowiedzi 😀

A skoro już o tym – rozwój mowy nadal nas zdumiewa. Tempo jest naprawdę kosmiczne. Przestałam zapisywać pojedyncze słowa, bo codziennie pojawia się coś nowego, do tego coraz częściej zdania nie dwu, a nawet 3 wyrazowe. Teraz można z nim już rozmawiać i prowadzić bardzo zajmujące konwersacje, którym z jego strony towarzyszy bogata gestykulacja 😀

Nadal nie mam ani serca, ani cierpliwości do seriali… Przypominam sobie za to filmy z uniwersum Marvela (coraz większa ich biblioteka dostępna jest na HBO GO). Są to dla mnie takie filmy -poprawiacze humoru, a tego mi w ostatnim czasie bardzo potrzeba. Dużo też czytam wieczorami, nadal korzystając z oferty Empik Premium – przebrnęłam przez koszmarnie nudną książkę Pokój z widokiem. Lato 1939 Marcina Wilka (nie umywa się do Wakacje 1939 Anny Lisieckiej) oraz – w ramach poprawiania nastroju i niejakiego powrotu do czasów dzieciństwa – pochłonęłam cykl Basniobór Brandona Mulla 😉

Ponieważ wypady do śniadaniarni i restauracji były nadal niemożliwe, raz w tygodniu staraliśmy się wspomagać lokalne lokale zamawiając jedzenie na wynos 🙂

Plany? W sumie brak, choć przymierzamy się do zakupu nowego łóżka dla Młodego i dla nas. I powolnego przestawiania go na samodzielne spanie we własnym łóżku. W jakiś stopniu przynajmniej 😉 Przez jakąś część nocy 😀

A jak Wam minął kwiecień?

Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *