Okres świąteczny – noworoczny, jak już pisałam w posumowaniu grudnia, był dla nas czasem urlopowo – wyjazdowym 🙂 Postanowiliśmy pójść w ślady naszych znajomych i spędzić Święta nieco inaczej niż nakazuje tradycja (czytaj: zasiadając przy stole bez chwili przerwy i zastanawiając się, ile jedzenia jeszcze uda się nam wepchnąć przy akompaniamencie kolęd w wykonaniu Edyty Górniak lub innej rodzimej gwiazdy). Spakowaliśmy walizy i z Dżordżem pod pachą wyjechaliśmy z kraju. W poszukiwaniu zimy. Wybraliśmy Estonię, a konkretnie Tartu i Tallin. Niestety, ocieplenie klimatu dotarło i tu, no śniegu było jak na lekarstwo i to tylko przez dwa dni, więc fragment szlagieru I’m dreaming of A White Christmas był bardzo na czasie. Mimo braku śniegu i kilku kryzysowych momentów wyjazd okazał się strzałem w dziesiątkę i były to dla mnie jedne z najlepszych Świąt. Dzisiejszy wpis będzie o pierwszym z odwiedzanych przez nas miast – Tartu. Gdzie się zatrzymać, gdzie jeść i co warto tu zobaczyć, zwłaszcza podróżując z maluchem?
Informacje ogólne i ciekawostki
Tartu, którego dawna nazwa to Dorpat, jest drugim co do wielkości miastem (niecałe 95 tys. mieszkańców) oraz intelektualną i kulturalną stolicą Estonii. Słynie z uniwersytetu, założonego w 1632 przez szwedzkiego króla Gustawa II Adolfa i mogącego pochwalić się wieloma znanymi absolwentami. Przez miasto przepływa rzeka Emajõgi, co po estońsku oznacza „Rzeka-matka”. Prawda, że ładnie? 🙂 Emajõgi łączy dwa największe jeziora w kraju – Võrtsjärv i Pejpus.
Jeśli flaga Tartu kojarzy Wam się z flagą naszego kraju, to jest to skojarzenie słuszne 😉
Obowiązującą do dziś flagę miastu nadał król Stefan Batory, w czasach, gdy znajdowało się jeszcze pod polskim panowaniem. Po środku znajduje się herb miasta: średniowieczna brama i skrzyżowane nad nią klucz i miecz.
Co nas zaskoczyło w Tartu? Ciemność 😀 Do wschodu słońca po godzinie 9 trzeba się było przyzwyczaić 😀 Poza tym, początkowo trochę się obawialiśmy, że w okresie świątecznym nie będzie tam co robić. Cóż, nic bardziej mylnego 😀 W zasadzie w każdy dzień naszego pobytu, w tym dni Świąt Bożego Narodzenia, jakaś turystyczna atrakcja – muzeum, basen, AHHAA – działa, więc nudzić się było nie sposób. Ostatecznie zawsze zostawały spacery, bo pogoda w sumie dopisała, wszelkie opady Matka Natura zostawiała na wieczór i noc 😉 Ale najdziwniejszą z punktu widzenia człowieka z kraju, gdzie w niedziele sklepy są zamknięte, było to, że tam niemal wszystko działało w okresie Świąt- centra handlowe, markety, etc. 😀 Sklepy indywidualne natomiast już niekoniecznie były otwarte i to często już w Wigilię, a 23 grudnia często wiele sklepów i punktów usługowych działało krócej. Niemniej jednak jeśli naszła Was fantazja zrobienia zakupów w np. w H&M w pierwszy dzień świąt, to mieliście taką możliwość. Wspólnie z Panem Mężem doszliśmy do wniosku, że to ze względu na spory odsetek mniejszości rosyjskiej zamieszkującej Estonię, w tym Tartu (tu aż 15%), dla których jest to dzień jak co dzień.
Bardzo pozytywnie nas zaskoczyła „elektronizacja” wielu rzeczy, od kupna biletu autobusowego począwszy, po np. funkcjonalność biletów w Muzeum Narodowym. Otóż eksponaty nie były tam opisane na tabliczkach czy czymś w tym stylu, ale na wyświetlaczach z papierem elektronicznym. Kupując bilet wybieramy język (angielski, estoński, rosyjski, nie jestem pewna, czy był jeszcze jakiś), w którym po przyłożeniu biletu z kodem do wyświetlacza prezentowany jest nam opis tego, co oglądamy w wybranym przez nas wcześniej języku 🙂
Gdzie spaliśmy
Zdecydowaliśmy się na Hektor Design Hostel. Dlaczego? Przyjemne wnętrze w skandynawskim stylu, dostępne pokoje dwuosobowe z łazienką i aneksem kuchennym m.in. z lodówką (co dla mnie jest istotne przy podróży z dzieckiem), szeroka oferta dodatkowych usług w przystępnych cenach (w tym śniadania) oraz świetna lokalizacja (10-15 minut spacerem do centrum). No i, nie oszukujmy się, niezła cena 😉 A do tego miejsce jest przyjazne zarówno rodzinom z dziećmi (możliwość dostawienia łóżeczka, dostępne krzesełka do karmienia), jak i podróżującym ze zwierzętami (możliwość mieszkania ze zwierzakiem za dodatkowa opłatą). Ale najfajniejsza i tak była podgrzewana podłoga w łazience 😉
Gdzie jedliśmy
W Tartu odwiedziliśmy trzy restauracje. Szczęśliwie, zarówno w Estońskim Muzeum Narodowym, jak i Centrum Nauki AHHAA znajdują się – odpowiednio – restauracja i kawiarnia, więc jeśli nie macie pomysłu, gdzie zjeść, a odwiedzacie te miejsca, spokojnie można zjeść na miejscu. No i nie wymagały one wcześniejszej rezerwacji 😉 A to jest akurat dla Estonii dość charakterystyczne – brak wcześniejszej rezerwacji może spowodować, że trudno Wam będzie znaleźć miejsce, gdzie można coś zjeść. My rezerwowaliśmy miejsca ok. miesiąc przed wyjazdem, a i tak dużo lokali nam odpadło z powodu braku miejsc, choć oczywiście okres w którym odwiedliśmy Tartu też swoje robił (świąteczne obłożenie lub zamkniecie lokalu w tym czasie). Lepiej więc dmuchać na zimne 😉
Pierwszym lokalem było Cafe Shakespeare, mieszczące się w głównym budynku Vanemuine, pierwszego w historii estońsko-języcznego teatru. Wnętrze dość ciemne, klimatyczne, z dużą ilością akcentów teatralnych. Miejsce wydawało się dość… hmmm… snobistyczne 😉 Kaczka, którą zamówiliśmy była naprawdę bardzo dobra, Młody na swoje danie z dziecięcego menu w postaci fileta z kurczaka podanego z pure też nie narzekał 😉
W Wigilię zawitaliśmy do Joyce, należącej do położonego w centrum V Spa & Conference Centre. Jak widać po zdjęciach, postnie nie było 😀 Było natomiast przepysznie, zarówno moja pieczeń wieprzowa, jak i wołowina Pana Męża były obłędne 😀 Gorąco polecamy 😉
Wnętrze możecie zobaczyć TU . Młodego najbardziej zafascynował „płonący” kontuar 😉
Restauracja oferuje bardzo rozbudowane menu dziecięce. Pierworodny zakochał się we frytkach z batatów 😀 I lokalnym pieczywie 😉
Ostatnim miejscem na kulinarnej mapie Tartu, które odwiedziliśmy była tawerna Hansa Tall . Jeśli mam do czego porównać klimat tego miejsca, to chyba lokale typu Chłopskie jadło będą najtrafniejszą opcją 😉 W teorii wnętrze ma przypominać dawne estońskie domostwo. Być może tak jest 😉 Z pewnością było dość ciemno 😉 Poza tym dużo tu wypchanych zwierząt, co bardzo przypadło Młodemu do gustu 🙂 Co do jedzenia, porcje są ogromne 😀 A ich smak był w porządku (choć mój – w teorii barani – gulasz był za słony), to chyba najlepsze określenie.
Najsmaczniejsze było danie Dżordża (pure ze sznyclem), które przyszło nam wykończyć, bo ilość przewyższała zdecydowanie jego możliwości 😀
Estońskie Muzeum Narodowe
Eesti Rahva Muuseum to naprawdę ciekawe muzeum, w którego zbiorach znajdziemy eksponaty przybliżające historię, życie i tradycje Estończyków, innych ludów ugrofińskich oraz pozostałych mniejszości zamieszkujących Estonię.
Muzeum zlokalizowane jest w znajdującej się na obrzeżach miasta dzielnicy Raadi, znanej do tej pory głównie z dawnej bazy lotniczej sowieckich bombowców. Sam budynek muzeum mnie jakoś szczególnie nie zachwycił, choć wytłumaczenie czemu wygląda, jak wygląda jest dość zmyślne 😀 Otóż jest to podłużny, ciągnący się na blisko 356 metrów moloch, z jednej strony będący przedłużeniem starego pasa startowego, co miało na celu podkreślenie dramatycznej historii kraju, którego stopniowo wzrastający ku niebu dach ma symbolizować pomyślną przyszłość 🙂
Wśród eksponatów znaleźć możemy m.in. elementy wyposażenia typowego estońskiego mieszkania z czasów ZSRR,…
… ciągnik parowy, stare zabawki, porcelana, dzieła literatury,…
kolekcja tkanin i strojów ludowych z całego kraju.
Odtworzono kilka domostw charakterystycznych dla regionu,…
a także stanowisko pogrzebowe z 800-letnimi szczątkami Damy z Kukruse. Zobaczyć możemy projekcje multimedialne i eksponaty związane z okupacją radziecką, technologicznymi osiągnięciami Estończyków i najnowszą historią (przyjęcie euro).
Jest tu również galeria sztuki estońskiej, restauracja oraz sala zabaw dla dzieci 🙂 Dużym plusem jest również spory pokój dla rodzica z dzieckiem 😉
Starówka, Plac Ratuszowy i ratusz
Cała tutejsza starówka, zbudowana głównie w XIX i XX wieku, jest raczej niewielka.
Na Palcu Ratuszowym stoi oczywiście ratusz, wybudowany w stylu barokowym. Przed nim znajdziemy słynną fontannę z figurą całujących się studentów 🙂
Plac Ratuszowy jest otoczony przez budynki wybudowane w stylu klasycystycznym.
W okresie świątecznym na placu stała oczywiście choinka. Było to również miejsce bożonarodzeniowego jarmarku 🙂
Można było tu spróbować lokalnych specjałów, w tym napić się grzańca, przede wszystkim to jednak raj dla dzieci 🙂 Karuzele, kury, szaleństwa na sianie… Czego mały człowiek może chcieć więcej? 😀
Jednym z ciekawych budynków na Placu Ratuszowym jest Pochylony Dom 🙂 Dziś znajduje się tu Muzeum Sztuki. Mały polski akcent (jeden z wielu w Tartu 🙂 ) – polscy inżynierowie i budowniczy uratowali budynek przed runięciem w II połowie XX wieku.
Katedra w Tartu i Wzgórze Katedralne (Toomemägi)
Na Wzgórzu Katedralnym znajdują się bardzo malownicze i niezwykle klimatyczne ruiny potężnej niegdyś gotyckiej katedry. Budowę rozpoczęto w XIII w., a ukończono pod koniec XV stulecia.
Świątynia ucierpiała zarówno podczas Reformacji, jak i wojen o Inflanty, ostatecznie popadając w ruinę w wyniku pożaru w 1624 r., po którym nie została już odbudowana.
Obecnie ruiny są jedną z głównych atrakcji turystycznych miasta, natomiast w odrestaurowanej części katedry mieści się Muzeum Uniwersytetu w Tartu.
Zbiory uniwersyteckiego muzeum prezentowane są jeszcze w dwóch innych miejscach – Muzeum Sztuki Uniwersytetu w Tartu oraz widocznym na zdjęciu poniżej Starym Obserwatorium Tartu. Niestety, na zajrzenie do środka nie starczyło nam już czasu 🙁 Po spacerze po starówce i wzgórzu Młody był już bardzo zmęczony.
W pobliżu katedry znajduje się duży park w stylu angielskim, w którym natrafić możemy na pomniki postawione ważnym absolwentom Uniwersytetu. Ze wzgórza można podziwiać dużo budynków w stylu charakterystycznym dla Estonii.
Spacerując po Wzgórzu katedralnym nie sposób nie przejść po Moście Anielskim 🙂 W pobliżu jest jeszcze drugi most – dla kontrastu (lub równowagi 😉 ) zwany Mostem Diabelskim. Most Anielski zbudowano w 1838 roku, na środkowym przęśle upamiętniono Georga Friedricha Parrota, pierwszego rektora uniwersytetu po wznowieniu jego działalności w 1802 roku. Most Diabelski, ozdobiony wizerunkiem cara Aleksandra I, został natomiast zbudowany w 1913 roku dla uczczenia panującej 300 lat dynastii Romanowów.
Inglisild (Most anielski) Widok z mostu na ulicę Lossi, w tym na Heino Elleri nimeline Tartu Muusikakool, czyli Kolegium Muzyczne im. Heino Elleriego
Wydział Nauk Społecznych siedziba Sądu Najwyższego Estonii
Park wodny Aura
Może i niezbyt okazały park wodny, ale jak na wielkość Tartu raczej wystarczający 🙂 Wszystko było tam bardzo dobrze zorganizowane 😉
Do tego wszystkiego na miejscu jest lokal gastronomiczny i świetnie wyposażony pokój zabaw dla dzieci 🙂
Centrum Nauki AHHAA
O naszej wizycie w Centrum pisałam już TU.
Muzeum Historii Naturalnej
Muzeum Historii Naturalnej Uniwersytetu w Tartu było zdecydowanie strzałem w dziesiątkę jeśli chodzi o Dżordża 😀 Młody był zachwycony 😀
W tym dość dużym muzeum zobaczyć możemy minerały, skamieniałości oraz oczywiście wypchane zwierzęta. Największy entuzjazm wywołały oczywiście te duże 🙂
Oraz żywe żółwie – Pierworodny był nimi zafascynowany 😀
Spacery
Nic nie daje takiej frajdy w poznawaniu innego miasta, jak spacery 🙂 Wtedy można zobaczyć więcej, to co przy innych formach zwiedzania często nam umyka 🙂 I tak w okolicy Narodowego Muzeum wypatrzyliśmy taki oto domek 😉
W Tartu każdy znajdzie coś dla siebie 🙂 Ma coś dla wielbicieli street artu – podczas spacerów można natrafić na prawdziwe perełki 😉
okolice naszego hostelu W okolicach Wzgórza katedralnego zobaczymy mural przedstawiający dawny Uniwersytet.
I coś dla miłośników architektury drewnianej 🙂
Coś dla entuzjastów socjalistycznych blokowisk 🙂
I nowoczesnych centrów handlowych, oczywiście 😉
I coś dla małych entuzjastów placów zabaw 🙂
A nawet coś dla poszukiwaczy różnych lokalnych perełek 😉
fragment memoriału poświęconego Lydii Koiduli i Johannowi Voldemarowi Jannsenowi rzeźba upamiętniająca pisarzy Oscara Wilde’a i Eduarda Vilde’a, autorstwa T. Kirsipuu, z 1999 roku, przed budynkiem Café Wilde
Tartu ma oczywiście o wiele więcej do zaoferowania (Ogród Botaniczny, kościoły, muzea sztuki etc.), ale zarówno pora roku, limit czasowy, jak i fakt, że podróżowaliśmy z maluchem trochę nas ograniczały i uniemożliwiły zobaczenie wszystkiego, co byśmy chcieli. Chętnie natomiast do Tartu wrócimy, tym razem letnią porą 😉 Może w 2024, kiedy będzie ono Europejską Stolicą Kultury? Kto wie 😉
Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂