Co czytamy # 63 Emomisie

W Emomisiach zakochaliśmy się z Młodym od pierwszego czytania 🙂 Stały się jedną z naszych najulubieńszych książek w ostatnim czasie, choć szczerze przyznam, że w pewnym momencie niezmordowany entuzjazm Dżordża sprawił, że poczułam już pewien emomisiowy przesyt 😉 Niemniej jednak trudno powiedzieć coś innego o tej książce niż to, że jest absolutnie fantastyczna 😀

EMOMISIE

Autor: Agata Matraś
Wydawnictwo: Papilon
Liczba stron: 40

Za książkami poświęconymi emocjom Młody specjalnie nie przepada. Wyjątkiem są Mały miś się złości i Miś czuje smutek, ale te pozycje są takie bardziej… hmmmm… „dziecinne”. Nieco poważniej traktujące o tym temacie pozycje (Szym Pansik ma zły humor oraz Feluś i Gucio poznają emocje) jakoś nie wzbudziły przesadnego entuzjazmu. Postanowiłam zaryzykować z Emomisiami, ponieważ są takie… inne 🙂 W najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Miałam rację, to połączenie picturebooka i książki edukacyjnej okazało się strzałem w dziesiątkę 🙂

Tutaj emocje tłumaczone są dzieciom nie tylko za pomocą tekstów i rysunków, swoją drogą bardzo zabawnych, ale także poprzez doskonale pomyślane i świetnie skonstruowane zadania do wykonania, pomagające zrozumieć o co w tych całych emocjach chodzi. Do tego mamy do czynienia co prawda ze stosunkowo grubą, ale jednak bardzo poręczną książką, którą łatwo zabrać ze sobą na wakacje, do restauracji czy w odwiedziny u cioci, gdzie świetnie się sprawdzi jako czasoumilacz 🙂

Emomisiach poznajemy najbardziej podstawowe emocje: radość, smutek, strach, zdziwienie, dumę, zazdrość, złość, wstyd oraz niechęć. Każdej emocji, której nazwę znajdziemy w lewym górnym rogu, poświęcono osobny rozdział (czyli dwie rozkładówki) i przyporządkowano określony kolor, np. smutek ma kolor niebieski, zazdrość zielony, złość fioletowy, a radość – różowy.

Pierwsza rozkładówka zawiera dużą ilustrację i zabawny, niekiedy absurdalny rymowany, łatwo wpadający w ucho tekst, angażujący dziecko do wspólnej zabawy i pomagający poznać i zrozumieć daną emocję. Na drugiej znajdziemy natomiast kilka różnorodnych zadań jej dotyczących. Trzeba coś lub kogoś do siebie dopasować, czegoś poszukać, dopowiedzieć, przejść labirynt, znaleźć różnice. Aktywności i dobrej zabawy jest mnóstwo.

Emomisie mają oczywiście imiona (chyba łatwiej zaangażować wtedy dziecko, niż kiedy bohaterowie pozostają anonimowi) i przeżywają różne, nie zawsze dla nich miłe, przygody. Co więcej, w książce na różnych stronach pojawiają się te same postacie, np. inspirowany Szekspirem pisarz, misio Franek szukający pluszowego niedźwiadka na każdej rozkładówce, bojący się dentysty miś Arkady czy wstydliwa aktorka Monia. Dziecko może śledzić losy wybranego bohatera i wyszukiwać go na kolejnych stronach, ćwicząc przy tym koncentrację i spostrzegawczość.

Dużym plusem jest forma książki, umożliwiająca nawet małemu dziecku samodzielne z nią obcowanie, bez koniecznej obecności opiekuna. No i to obecne w książce poczucie humoru, które wywoła uśmiech na twarzy zarówno dziecka, jak i rodzica 🙂

Na koniec słów kilka o stronie wizualnej. Książka jest świetnie, bardzo solidnie wydana, ma bezpiecznie zaokrąglone rogi. I jest niezwykle kolorowa, co do samych ilustracji… cóż, emomisie są jak każdy widzi 😀 Urodą może nie grzeszą, ale chyba przez to są takie… fajne i sympatyczne 🙂 Z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu trudno oderwać od nich wzrok, serio 😀 Taka emomisiowa magia 😀 Gorąco polecamy 🙂

Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *