Jak przetrwać z maluchem w samolocie (i nie zwariować) ?

Samolot – choć ostatnio ponoć passé – pozwala nam szybko dotrzeć nawet do najdalszych zakątków świata. I pokazać je naszym dzieciom. Nawet tym najmniejszym 😉 Ale jednocześnie samolot jest dla nich dość kłopotliwym środkiem transportu – w odróżnieniu od samochodu nie zatrzymamy się w każdym momencie i z niego nie wysiądziemy, nie robi przystanków jak autokar, no i trudno w nim pospacerować – samodzielnie bądź na rękach rodzica – co jest możliwe w pociągu 😉 Jest dość ciasno, no i współpasażerów nie brakuje 😉 I choć pewnym pocieszeniem jest fakt, że nawet najdłuższa podróż kiedyś się skończy, warto sobie i dziecku pomóc ją przetrwać 🙂 Jak się zatem przygotować do takiej podróży i co spakować do podręcznego bagażu?

Do tej pory lecieliśmy z Dżordżem 4 razy, niedługo zresztą wybieramy się w kolejną podróż 😉 Pierwszy raz Młody podróżował podniebnym środkiem lokomocji mając 7 miesięcy i była to podróż zdecydowanie prostsza niż ostatnia, kiedy miał miesięcy 18 🙂 Dlaczego? Bo był mniejszy, lżejszy i łatwiej mieścił się na kolanach 😀 A ponadto przespał loty w obie strony – ledwo go dobudziliśmy przy lądowaniu 😀 Wszelkie czasoumilacze, jakie spakowaliśmy nam się wtedy nie przydały – wystarczyła pierś mamy i szum samolotowych silników 😉 Podczas ostatniego wyjazdu tak różowo już jednak nie było. Półtoraroczniak jest już zdecydowanie większy i zdecydowanie bardziej mobilny. No i ma swoje preferencje, które umie stanowczo wyrazić 😉

Co zatem nam się przydało tym razem i co warto zabrać do bagażu podręcznego w samolotową podróż z maluchem, aby przetrwać ją jak najbardziej bezboleśnie? Generalnie zasada im mniej tym lepiej ma tu zastosowanie, bo łatwiej wtedy coś znaleźć w bagażu, zwłaszcza jeśli nasz aniołek zmieni się w tzw. „klienta awanturującego się”. Ale z drugiej strony zawsze warto mieć na uwadze wszelkie możliwe opóźnienia oraz sytuacje trudne i nadzwyczajne (typu „kupa roku”, brak akceptacji dla obiadku w postaci wymiocin na bluzie etc.). A zatem:

  • zapas mleka/lubianego przez dziecka jedzenia (jeśli już je coś innego niż mleko)
  • spory zapas pieluszek i żel antybakteryjny
  • podkład lub mata do przewijania
  • zapas mokrych chusteczek
  • coś do przykrycia, np. kocyk
  • ubranie zapasowe (najlepiej dostosowane do miejsca wylotu i przylotu)
  • czasoumilacze – najlepiej (w miarę) nowe i nieopatrzone przez użytkownika 😉
  • wózek (najlepiej jednoczęściowy składany, jeśli bobik już może takim jeździć – jest zwyczajnie prościej) lub/i chustę/nosidło (jeśli korzystacie – Dżordż akurat za noszeniem jako niemowlę nie przepadał, więc nie było sensu kupować)

Jedzenie

Co do zasady jedzenie dla dziecka można zabrać na pokład, ale o kwestiach „technicznych” (nie tylko dotyczących jedzenia) napiszę w kolejnym wpisie o podróżowaniu samolotem z dziećmi. Generalnie warto spakować zapas mleka (jeśli nie karmicie piersią) i jedzenia (jeśli dziecko je już coś więcej). Można też coś zakupić już po kontroli bezpieczeństwa, jeśli nie jesteście mocno przywiązani do słoiczków – na przykład ostatnio na Okęciu udało nam się kupić chrupki dedykowane maluchom, zdrową przekąskę owocową dla dzieci i kubek z krojonymi owocami, co Dżordża zdecydowanie zadowoliło 😉 Łatwo również dostać musy i jogurty w tubkach. Najważniejsze, żeby było to coś, co wasze dziecko jeść lubi (lepiej żeby nie grymasiło, prawda? 😉 i nie było zbyt brudzące (np. soczyste owoce w całości, produkty czekoladowe etc.). Mimo wszystko warto zaopatrzyć się śliniak jednorazowy lub taki, którego nie żal wam wyrzucić. Łyżeczki do karmienia też się przydadzą. Koniecznie spakujcie także coś do picia – najważniejsze, aby zabrać bidon lub butelkę (lepiej więcej niż jedną – raczej nie będziecie mieć możliwości ich umycia), wodę zawsze możecie kupić na lotnisku lub poprosić o nią w samolocie. Picie może się Wam przydać zwłaszcza przy starcie i lądowaniu, kiedy zatykają się uszy. Nie jest to komfortowe dla osoby dorosłej, a co dopiero dla malucha, który nie wie, co się dzieje. Jest to chyba zresztą jeden z najczęstszych powodów płaczu małych dzieci w samolocie. Z tego samego powodu, jeśli karmicie piersią to start i podchodzenie do lądowania są dobrymi momentami na dostawienie dziecka 😉 Smoczkowym dzieciom warto wtedy dać smoczek (lepiej mieć więcej niż jeden – lubią spadać na ziemię i lądować 5 miejsc przed Wami 😉 ).

Przewijanie i inne zabiegi pielęgnacyjne 😉

Ze względów higienicznych warto mieć ze sobą podkład lub matę do przewijania, które rozkładacie na przewijaku lotniskowym lub samolotowym 🙂 My korzystamy zawsze z naszej maty CLOSE, a do tego torba naszego wózka podróżnego ma tę cudowną właściwość, że rozkłada się na matę do przewijania w razie potrzeby 😉 W samolocie przy przewijaniu musicie się niestety liczyć z bardzo małą ilością miejsca. Po co Wam większy zapas pieluch tłumaczyć chyba nie trzeba, a chusteczki nawilżane mają szereg rożnych zastosowań. Pamiętajcie o kremie na odparzenia (w odpowiednim, samolotowym opakowaniu). Żel antybakteryjny przyda się i do rąk i do odkażenia powierzchni w pobliżu lubiącego wszystkiego próbować, ciekawskiego malucha.

Przy długich lotach, np. międzykontynentalnych, warto zapakować dla malucha akcesoria do czyszczenia zębów oraz coś do czesania włosów, jeśli już jest co czesać 😉 Dżordża póki co ten akurat problem nie dotyczy (i chyba jeszcze jakiś czas nie będzie) 😉

Coś do przykrycia

W samolocie bywa chłodno i warto mieć wtedy coś, czym przykryjecie śpiącego malca. Może to być jakiś kocyk lub kołderka, choć przyznam, że ja do tej pory używałam własnej bluzy, w której podróżuję, a w której było mi na pokładzie za gorąco ze słodkimi kilogramami na kolanach. Kiedy Młody zacznie podróżować na własnym fotelu (zatem już niedługo), kocyk będzie niezbędny.

Zapasowe ubranie (nie tylko dla dziecka 😉 )

Generalnie podróżując z dzieckiem pamiętaj, że ubranie do samolotu – również rodzica – musi być wygodne i przede wszystkim – łatwe do zdjęcia w razie wypadku w postaci ulania, upaciania jedzeniem polania, zakupowania, zasikania etc. Z tych samych powodów warto mieć w bagażu podręcznym zapasowe ubranie i dla dziecka (lepiej więcej niż jedno), i dla siebie. Warto w tym wszystkim uwzględnić pogodę i klimat zarówno miejsca wylotu, miejsca docelowego, jak ich „mikroklimat samolotowy”. To znaczy ubierać (się) na cebulkę i dostosować podręczną garderobę tak, aby na przykład w grudniu na Kubie nie wylądować w grubym swetrze, a do Polski nie wrócić w szortach 😉

Czasoumilacze

Warto zapakować atrakcyjne dla dziecka i jednocześnie zajmujące mało miejsca zabawki. Co może się sprawdzić? U nas zadziałały zakupione specjalnie na wyjazd, a zatem nieopatrzone jeszcze, książeczki z okienkami klapkami. Dobrym pomysłem są również książeczki z naklejkami, naklejki wielorazowe, książki dźwiękowe, kredki + arkusze papieru lub kolorowanki, książeczki sensoryczne, podróżne maty do rysowania (np. mata podróżna Aquadoodle), niewielkie zabawki elektroniczne (u nas sprawdził się doskonale tablet malucha od Fisher Price), quizy/zagadki/labirynty, ukochane przytulanki, pacynki na palec, a dla najmłodszych ciekawe grzechotki, książeczki materiałowe, gryzaki etc.

Lub wszystko to, co wiecie, że może się sprawdzić 😉 Np. opakowanie chusteczek higienicznych, zdjęcia na telefonie lub tablecie, bajki (jeśli dziecko już je ogląda). Poza tym, im mniejsze dziecko, tym łatwiej je zainteresować tym, co znajdziecie dookoła, np. instrukcją ewakuacji, magazynem linii lotniczych, podłokietnikami, pasami bezpieczeństwa i ich klamrami (bardzo interesowały Młodego podczas tegorocznych podróży), widokiem za oknem (ostatnio siedzieliśmy na skrzydle i to był obrazek niezwykle zajmujący 😉 Jeśli Wasze dziecko już rozmawia – w taki bądź inny sposób 😉 – możecie też podczas lotu z nim trochę porozmawiać 😉 Na dłuższych trasach pewnym ułatwieniem mogą być bajki puszczane na telewizorze pokładowym.

Wózek i/lub chusta/nosidło

Co do zasady, do samolotu możecie zabrać zarówno wózek jedno, jak i dwuczęściowy. A zatem nie ma problemu z tym, aby podróżować z gondolą/fotelikiem samochodowym (i stelażem) dla dzieci niesiedzących. Jeśli chodzi o spacerówkę, oczywiście również możecie wybrać dwuelementową, ale zdecydowanie wygodniej jest jednak z wariantem jednoczęściowym, składanym. Warto, aby wózek skłądał się szybko i łatwo, a do tego był wytrzymały i nie rozsypał się w trakcie podróży. Nie musi być mały, ale jeśli będzie w miarę lekki – będzie wam łatwiej. My do tej pory w podróży korzystaliśmy z wózka spacerowego VIRAGE EASYGO (jednoczęściowy, w miarę lekki, z duuuużą budką – przydane w krajach o dużym nasłonecznieniu – i oparciem rozkładanym na płasko – przy pierwszej podróżny Młody jeszcze dobrze nie siedział). Ale ponieważ wraz z wiekiem Pierowrodnego nasze potrzeby się zmieniają – coraz mniej jeździ i coraz więcej chodzi – to w następnej podroży będzie nam już towarzyszył wózek OMNIO V2.

Zazwyczaj, choć niestety nie zawsze, wózek można mieć aż do bramek wejściowych do samolotu i zostawić go dopiero przed wejściem. Wówczas załoga pakuje go do luku i albo będzie on na Was czekał mniej więcej w tym samym miejscu po przylocie na miejsce, albo na stanowisku bagażu niestandardowego przy odbiorze bagaży rejestrowanych. Oczywiście wózek możecie również nadać jak bagaż rejestrowany. W obu przypadkach warto mieć pokrowiec (strasznie się te wózki brudzą) lub chociaż torbę na kółka (my prawie jedno z naszej spacerówki straciliśmy przy pierwszym locie). Podobno są niestety lotniska, na których wózek musi być nadany jako bagaż rejestrowany. Przy dziecku chodzącym może nie jest to wielki problem, ale przy niemowlęciu nosidełko/chusta wydaje się wtedy niezbędne.

No dobrze, to bagaż mamy już za sobą. Ale co zrobić, by dziecko (względnie) spokojnie przetrwało podróż samolotem – jeśli oczywiście nie zaśnie?

  • Po pierwsze i najważniejsze – zachowaj spokój i wyluzuj. Pamiętaj, że twój stres w zasadzie zawsze udziela się dziecku.
  • Po drugie i równie ważne 😉 – absolutnie nie pozwól dziecku się nudzić (patrz: Czasoumilacze)
  • Po trzecie, maksymalnie „wymęcz” dziecko przed wejściem do samolotu – niech się wyspaceruje, wybiega po lotnisku, pozwiedza sklepy, zajrzy w każdy kąt. Na wielu lotniskach są specjalne strefy dla malucha, w których może aktywnie spędzić czas oczekiwania na wejście na pokład. niech pociecha z niego maksymalnie skorzysta – jest wtedy nadzieja, że w samolocie przyśnie 😉 Generalnie, drzemki pozostaw na czas lotu, nigdy przed – dla własnego dobra 😉
  • Po czwarte, nie przegrzewaj – zbyt ciepłe ubranie doprowadza do szału wielu dorosłych (w tym mnie), z dziećmi jest podobnie.
  • Po piąte, w miarę możliwości daj dziecku przestrzeń. Warto wykupić miejsca z przodu samolotu – jest nie tylko więcej miejsca, ale i bliżej do wyjścia. Jeśli mały odkrywca chce chodzić i aktualnie nie musi być przypięty pasami, niech pospaceruje. Jeśli istnieje możliwość wykupienia dodatkowego miejsca i znając swoje jeszcze niedwuletnie dziecko wiesz, że ta opcja się sprawdzi – zrób to 😉 Jeśli podróżujesz z niemowlakiem, a linie lotnicze umożliwiają wynajęcie kołyski/łóżeczka (zazwyczaj jest taka możliwość na dłuższych trasach i dotyczy maluchów o wadze 10-11 kg i długości ok.75 cm) , warto to zrobić – będzie mu wygodniej niż u ciebie na kolanach. A i tobie lot upłynie przyjemniej 😉
  • Po szóste, jeśli masz co najmniej dwójkę dzieci, o których wiesz, że są w stanie się pozabijać – proszę, nie sadzaj ich obok siebie. W czasie lotu do Hiszpanii mieliśmy taki przypadek siedzący bezpośrednio za nami. Półtorej godziny wycia, wrzasków, płaczu, „bo ona mi zabrała misia”, „mamo, niech mi odda kredki” etc. Po tym czasie rodzice wpadli na pomysł, by dzieci rozdzielić rodzicem – nastała błoga cisza i spokój. Jedna z sióstr zasnęła, druga się w spokoju bawiła. Dzięki temu zarówno Dżordżowi, jak i mnie też udało się w końcu przysnąć 🙂
  • Po siódme, jeśli dziecko cierpi na chorobę lokomocyjną, postaraj się jej zapobiec.

Kilka innych porad praktycznych

  1. bagaż z rzeczami malucha (zwłaszcza z piciem) miej zawsze pod ręką (tzn. pod poprzedzającym fotelem);
  2. podróżując z małym bobikiem skorzystaj z priorytetowego wejścia na pokład – masz więcej czasu na wszystko i mniej ludzi dookoła 😉
  3. podróżując z dzieckiem chodzącym, które rozpiera energia, w miarę możliwości rezerwuj miejsca przy przejściu. Nie będziecie wówczas irytować współpasażerów wychodzeniem co pięć minut, przeciskając się między kolanami z bąblem, który znowu chce iść na spacer 😉
  4. wraz z lekarzem rodzinnym/pediatrą skonsultujcie zawartość apteczki na wspólny (nie tylko samolotowy) wyjazd;
  5. jeśli karmisz piersią, wybierz ubranie, w którym będzie Wam obojgu wygodnie (zwłaszcza, że jest szansa, że maluch prześpi Ci przy cycu większą część lotu 😉 ) i które jednocześnie zapewni Ci dyskrecję (z dużym prawdopodobieństwem obok będzie siedziała obca osoba). Jakiś szal/chusta mogą się wówczas przydać 😉
  6. w miarę możliwości ( 😉 ) bądźcie mili dla współpasażerów, ale jednocześnie pilnujcie, że nie mieli powodów do narzekania na to, na co mamy wpływ (np. kopanie w siedzenie – Jezu, jak mnie to denerwuje…);
  7. jeśli Wasza pociecha płacze, a jest to niestety wysoce prawdopodobne, możecie wstać z miejsca i starać się utulić. Najlepiej robić to tam, gdzie jest najwięcej miejsca, czyli za toaletami. Jest to jednak możliwe tylko wtedy, gdy wyłączony jest znaczek zapiąć pasy

Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *