Jak chronić malucha przed słońcem?

Było już na blogu o tym, jak brzdąca ochłodzić w czasie upałów (KLIK), pisałam też jak chronić oczka maluszka (KLIK). Ale jak zatroszczyć się o resztę jego wrażliwego ciała?

Oczywiście smarować kremem z filtrem. I to wysokim – najlepiej SPF 50+. Najlepiej, by były to filtry mineralne, czyli tlenek cynku i tlenek tytanu, przeciwdziałające zarówno promieniowaniu UVA, jak i UVB (choć nie są one pozbawione wad – więcej o filtrach mineralnych TU). Skąd taka silna ochrona? Ponieważ skóra małych dzieci jest w większym stopniu niż skóra dorosłych narażona na działanie promieniowania UV. Zwłaszcza na plaży lub basenie, gdzie maluchy po pierwsze, raczej w cieniu nie siedzą i po drugie, często korzystają z kąpieli wodnych. A to zwiększa ryzyko niebezpiecznych poparzeń skóry.

No dobra, ale wchodząc do wody, czy tarzając się w piasku spłukujemy/ścieramy krem ze skóry. Należy oczywiście co jakiś czas smarować skórę ponownie. Ale z małym, mobilnym i niezbyt skorym do współpracy w tym zakresie bąblem to może być niedogodność, jeśli nie problem. Pierworodny ma np. genetycznie zakodowany negatywny stosunek do wszelkich kremów, nie tylko przeciwsłonecznych, objawiający się podwyższoną ruchliwością, gibkością ciała godną mistrza olimpijskiego w gimnastyce artystycznej, płaczem i krzykiem przypominającym raczej ofiarę średniowiecznych wymyślnych tortur niż bobasa, któremu smarują nos biała mazią…

Tu pewnym rozwiązaniem i sporym ułatwieniem będzie odzież z filtrem 😀 O ile bowiem zwykłe ubranie raczej uchroni nas przed opalenizną, to przed promieniowaniem już niekoniecznie. Lepiej chronią ubrania z tworzyw sztucznych i tkaniny gęsto tkane niż np. przewiewna bawełna, a także w ciemnych kolorach niż w jasnych (KLIK). Ochrona ta zmniejsza się jeszcze bardziej, gdy tkanina jest zmoczona lub rozciągnięta.

W jaki sposób działa taka odzież? Otóż produkowana jest ona ze ściśle tkanego poliestru, w którego włókna wpleciony jest (a w zasadzie wtopiony) wspomniany już dwutlenek tytanu (działający jak odbijająca promienie słoneczne membrana). Dzięki temu nie wypłukuje się on nawet podczas prania. Dzięki temu tworzy barierę odbijająca zdecydowaną większość promieni UV. Materiał taki cechuje bardzo wysoka ochrona UPF (ultraviolet protection factor), odnosząca się przed do UVA i UVB. Ubranie Dżordża ma np. oznaczenie „UPF 50+”. Kupując odzież z filtrem zwróćcie uwagę na standard UV 801. Będzie ona działała nawet w wodzie, po rozciągnięciu, dłuższym użytkowaniu etc. Taka odzież również szybko schnie i jest przewiewna. 

Oferta ubranek z ochroną jest bardzo bogata – mamy do wyboru koszulki, spodenki i sukienki, kapelusze i czapeczki, stroje kąpielowe, w tym kombinezony. A gdzie można kupić taką odzież? Przede wszystkim w sklepach sportowych, ale nie tylko. Komplet Pierworodnego, złożony z koszulki, spodenek i czapeczki, nabyliśmy w Decathlonie (marki OLAIAN, jest jeszcze Nabaiji), ale ciekawą ofertę ma np. Reima, oczywiście Splash About, UVKids. Możecie również zleźć produkty H&M, Close, Ducksday, Zoocchini oraz Tchibo.

Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *