Podsumowanie marca 2021, nie tylko na blogu

Ufff, z pewnym poślizgiem, ale w końcu jest. Podsumowanie marca, miesiąca dla mnie wyjątkowego. To w końcu w marcu urodził się Młody, również w marcu zaczęła się moja przygoda z blogowaniem. No to jak nam minął ten miesiąc?

W marcu 2021 opublikowałam 9 wpisów, z których pięć najchętniej czytanych to:

Zestawienie 5 najchętniej czytanych wpisów z ubiegłego roku przedstawia się następująco:

Był to dla nas miesiąc całkiem intensywny, mimo ponownego wprowadzenia większych pandemicznych obostrzeń. W ubiegłym miesiącu pisałam Wam już o warsztatach twórczych dla dzieci w wieku 3-5 lat – 3, 4, 5 W MUZEUM SIĘ WKRĘĆ! – organizowanych przez Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi. Szczęśliwie zwolniło się miejsce i udało nam się załapać na ostatnie spotkanie przed zamknięciem muzeów. Tym razem tematem przewodnim był Ogień. Tym razem Młody bardziej współpracował, starał się robić to, o co prosiła osoba prowadząca i zdecydowanie mu się podobało 🙂 Był cały upaciany farbą i mega szczęśliwy. Bardzo chciał uczestniczyć w kolejnych, niestety te już zostały odwołane. Zapisałam go co prawda na warsztaty zapowiedziane na 22 kwietnia (Dzień Ziemi), ale coś mi mówi, że raczej się nie odbędą. Naprawdę wielka szkoda.

Udało nam się również po raz kolejny wybrać z Pierworodnym do teatru. Tym razem wybraliśmy się do drugiego łódzkiego teatru małego widza, czyli do Teatru Pinokio. Spektakl – Bajka Zjajka. Mieliśmy w tym przypadku sporo szczęścia – bilety mieliśmy na 28 marca, czyli na za tydzień po zamknięciu teatrów. Pinokio jednak przyśpieszył premierę o tydzień i udało nam się dostać na ten właśnie spektakl, na piątek tuż przed sobotnim zaostrzeniem. Co prawda na godzinę 18.00, czyli jak dla nas dosyć późno, ale stwierdziliśmy, że mając na uwadze okoliczności, nie ma co wybrzydzać 😉 Młody był po fakcie niesamowicie zmęczony, ale zadowolony. Był bardzo zaciekawiony, co się dzieje, zapatrzony w scenę. Być może to kwestia sporego podobieństwa fabularnego do Bardzo głodnej gąsienicy, która była swego czasu jedną z jego ulubionych książek.

Nasze muzealne plany spaliły co prawda na panewce, odwiedziliśmy za to Ikeę, gdzie Pierworodny najpierw realizował się jako kelner oraz dekorator wnętrz (zawsze ma własny pomysł na aranżację dodatków czy rozstawienie zastawy stołowej w prezentowanych wnętrzach), a następnie biegał jak szalony na tamtejszym placu zabaw. Był to chyba pierwszy raz, kiedy wyszliśmy z Ikei bez zabawki – wiecie, normalnie było mi tak jakoś dziwnie 😀 Aż się go pytałam, czy na pewno niczego nie chce, ale za każdym razem odmawiał. Ale może Młody czuł się zwyczajnie zaspokojony po swoich urodzinach 😉

No właśnie 😉 Jakoś nam się udało ogarnąć temat, mimo sami wiecie czego. Był tort (tradycyjnie ze Słodyczarni), zdmuchiwanie świeczki (poszło świetnie, brawo Synku 🙂 ), kameralne grono gości (Młody, mimo że wszystkich dobrze znał, czuł się bardzo zawstydzony i okazywał ogromną, raczej dla niego nietypową nieśmiałość. Oczywiście do czasu 😉 ), no i oczywiście prezenty. Ale o nich więcej za chwilę.

Korzystając z przyjemnej, choć nieco chłodnej aury, wybraliśmy się również na Wielkanocny Jarmark na Piotrkowskiej. Wcinaliśmy gofry, frytki, pieczone ziemniaczane kręciołki, pełnoletni raczyli się też grzańcem, niepełnoletni namówili tych pełnoletnich na drewnianą ciężarówkę. Ogólnie było bardzo przyjemnie i wszyscy wrócili do domu bardzo zadowoleni 😉

Jedną z ukochanych aktywności w marcu był taniec 😀 Dziki, szalony taniec połączony z bieganiem w kółko 😀 Ma już nawet swoją muzyczną składankę, złożoną z 4 utworów, odtwarzanych w konkretnej kolejności. Raised on Black and Tans w wykonaniu Gaelic Storm, Drunken Sailer w wykonaniu grupy Irish Rovers i dwie piosenki 2 Unlimited – No Limit oraz Tribal Dance. Ciekawe połączenie, prawda? 😀

Mój mały miłośnik rowerów trochę się na ten pojazd obraził. W zasadzie obraził się na swój nowy rower, bo ze starego jeździka już zdecydowanie wyrósł, a nowy biegowy, dostoswany do jego wieku i wzrostu dostał na urodziny. Póki co jeździł na nim raz. I więcej nie chce. Cóż, na tym jeździ się nieco trudniej, trzeba panować nad równowagą, wymaga to zdecydowanie więcej wysiłku i koncentracji. A mój syn najchętniej koncentrowałby się na wjeżdżaniu w knieje. A tu trzeba najpierw technikę opanować 😉 Więc chwilowo rowerek jest be 😉

U Młodego trwa faza słowotwórstwa i mówienia we własnym języku 😉 Najczęściej wychwytywanym przez nas słowem jest „binglos”, cokolwiek to jest 😉 Coraz częściej zaskakuje nas też jakimiś zabawnymi, w jego ustach, zwrotami, np. „spokojnie, tylko bez paniki” na widok naszych min, kiedy zobaczyliśmy rozgardiasz w pokoju 😀

Mój syn robi porządek 😀

W kwestii umiejętności praktycznych, Młody coraz sprawniej i chętniej radzi sobie ze zdejmowaniem różnych części garderoby. Przemógł też w końcu lęk związany z piciem z kubka, jakiego nabawił się jakiś czas temu po zachłyśnięciu.

Do nocnikowania wróciliśmy na całego, po opanowaniu problemu zatwardzenia. Niestety, trudno powiedzieć kiedy będą na tym polu jakieś sukcesy.

Dobrze reaguje na koncepcję chodzenia do przedszkola. Chyba nawet pomysł ten mu się podoba 🙂 Spora w tym zasługa książki Rok w przedszkolu, którą dostał na urodziny i która bardzo mu się spodobała, a jeszcze miesiąc temu przedszkole było głupie i dzieci zresztą też 😉

Kulinarnym hitem miesiąca okazały się krążki cebulowe 😀

Co do zabawy i zabawek, przede wszystkim coraz częściej i dłużej chce i potrafi bawić się sam. Jak zawsze na topie była zabawa w kuchni oraz pojazdami, nadal chętnie ich szuka po całym mieszkaniu (o czym pisałam w poprzednim podsumowaniu).

Jednym z hitów miesiąca okazały się prace plastyczne: z wykorzystaniem farb…

…kredek…

Pies by Dżordż 😉

…oraz ciastoliny. Bardzo mu się podoba ugniatanie, wałkowanie i odciskanie śladów. A także jeżdżenie po ciastolinie autkami i szukanie w niej schowanych różnych drobnych zabawek 🙂

No dobra, to teraz czas na urodzinowe prezenty. Jak już wspomniałam, był rowerek biegowy, do którego użytkownik musi się jeszcze przekonać. Oprócz tego klocki Mini Wafle Marioinex, które bardzo przypadły do gustu również rodzicom,

Wader Play House Farma Ze Zwierzętami, do której Młody dopakował swoje figurki zwierząt i siano 😉 ,

domek dla lalek Flisat z Ikei, w którym można ustawiać swoje mebelki i sterować figurkami…

…albo bawić się z mamą w salon samochodowy 😀

Rozkładany warsztat w walizce Bosch z wkrętarką Ixolino, który bardzo Młodemu przypadł do gustu – zwłaszcza wkrętarka…

…kooperacyjna planszówka Park dinozaurów (świetna, polecamy 😀 ) i duże puzzle Auzou – Miasto z 4 drewnianymi autkami.

Co do książek, Młody nadal bardzo chętnie sięgał po „straszne” książki, dużym zainteresowaniem cieszyły się również niektóre książki beztekstowo – wyszukiwankowe, no i oczywiście nasze pourodzionowe nowości. Czyli wspomniany już Rok w przedszkolu, który ewidentnie Dżordża zachwycił (i super, bo to świetna książka 😉 ), Pucio w mieście (rewelacja 😀 ), Przygody w Dolinie Muminków (to taki nasz wstęp do kochanego przez mnie w dzieciństwie świata Muminków), Reksio. Wielka księga przygód (naprawdę jest wielka) oraz Akademia Mądrego dziecka. Budynki (ta pozycja chyba spodobała się najmniej). Mam nadzieję, że niedługo ich recenzje będziecie mogli przeczytać na blogu 😉

W marcu sporo obejrzałam, po części z powodu zapoczątkowania maratonu przedoscarowego 🙂 Oprócz filmów zrecenzowanych w ostatnim Skrótowcu, udało mi się jeszcze obejrzeć Obiecująca. Młoda. Kobieta, Ma Rainey: Matka bluesa oraz Emmę (edit: recenzje znajdziecie TU), dzięki której odkryłam Johnny’ego Flynna (czyli filmowego Pana Knightley’a). To cudowne odkrycie zaprowadziło mnie wprost do dostępnego na Netflixie serialu Lovesick, w którym się absolutnie zakochałam. Już dawno nie oglądałam żadnego serialu z taką przyjemnością. Sam serial zresztą doprowadził do kolejnego mojego odkrycia, tym razem muzycznego 😉 Dzięki niemu bowiem do uszu mych dotarła muzyka grupy London Grammar, która jest po prostu fantastyczna. Prawdziwa uczta dla uszu. Ponadto skończyliśmy z Panem Mężem pierwszy sezon WandaVision, zaczęliśmy natomiast The Falcon & the Winter Soldier.

Co do książek, kontynuuję lekturę Historii mody. Od krynoliny do mini Irmy Koziny.

Kwietniowe plany to przede wszystkim wizyta w Zoo. Dawno już tam nie byliśmy, a otwarto niedawno wyremontowane wiwarium. Zachęcenie Młodego do kolejnych prób jazdy na rowerze. Wyjście na jakoś duży plac zabaw, żeby nieco skanalizował swoją nieposkromioną energię. Wyprawa do lasu. Stworzenie z Młodym i dla Młodego balkonowego ogródka. Bardzo mu na tym zależy 😉

A jak Wam minął marzec?

Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *