Koniec przepięknego w tym roku października już nastał, czas zatem go podsumować 🙂
W październiku 2019 opublikowałam 14 wpisów, z których najchętniej czytaliście:
- W podróży z maluchem #1 Lloret de Mar, Hiszpania
- Miejsce przyjazne rodzicom z (nawet bardzo) małymi dziećmi #7 – Qubek Cafe, Łódź
- Kiedy dziecko śpi – skrótowiec popkulturalny # 17
- Podsumowanie września, nie tylko na blogu
- Czym się bawimy #11 Przegląd sorterów
Natomiast 5 najpopularniejszych wpisów w październiku w ogóle to:
- W palmiarni, czyli świetne miejsce, które pozostawiło niesmak…
- Co czytamy # 11 Książeczki na dobranoc
- Kiedy dziecko śpi – skrótowiec popkulturalny # 16
- Co czytamy # 9 Rewelacyjne książeczki dźwiękowe
- Podsumowanie września, nie tylko na blogu
Październik był piękny w tym roku, korzystaliśmy z tego bardzo i często chodziliśmy na rodzinne spacery.
Młody miał ogromną frajdę ze zbierania liści, patyków, kasztanów, żołędzi i kamyków 😀
Rozwój mowy Młodego w minionym miesiącu nie był jakoś szczególnie imponujący – jedyne nowe słowo to „bach”.
Ulubione oprócz książek to pojazdy, magnesy, drewniane zestawy warzyw i owoców, pchacz, karty obrazkowe i pluszaki.
Na popularności zyskują klocki drewniane. Znów zainteresował się zabawki elektronicznymi, a konkretnie Globusem malucha od Fisher Price.
Zapomniałabym – zapałał wielką miłością do dyń 😀 Musieliśmy mu jedną kupić do domu i teraz „karmi” nią swoje pluszaki 😀
To jest zresztą jedna z nowych aktywności – karmienie pluszaków i ludzi 😀
Poza tym nauczył się wyprowadzać pieska do ciągnięcia na spacerek 😀 Uczy się też dmuchać nos, idzie mu całkiem nieźle 😀 I bardzo polubił spanie na brzuchu, teraz układa się tak niemal codziennie 🙂
Co do książek, oprócz encyklopedii przyrody, którą ogląda już niemal w całości, a nie tylko wyszukując ukochanych goryli 🙂 zapałał wielką miłością do serii „Jak schować lwa…” i „O rety! Przyroda świata„. Tradycyjnie wertuje wszystko, co jest związane z jedzeniem 😉
Dużo radości ma z rzucania różnymi rzeczami lub ich zrzucania z wysokości i mówienia „bach” kiedy upadną 🙂
Wybraliśmy się z Młodym do jednej z łódzkich sal zabaw dla dzieci, sieciówki Kinder Planeta. Było całkiem nieźle, choć jak na piątkowe popołudnie powiedziałabym, że było najzwyczajniej w świecie pusto.
Jak zawsze najwięcej radości sprawiły Młodemu kąpiele w piłkach 😀
Ponadto udekorowaliśmy ścianę w pokoju Dżordża 🙂 Więcej o tym możecie przeczytać TU.
Jak widać październik przebiegał bardzo miło, ale żeby nie było za różowo, to w połowie miesiąca przypałętała się jakaś infekcja objawiająca się gigantycznym katarem. Najpierw do Dżórdża (stąd możliwość ćwiczenia umiejętności dmuchania nosa), a niedługo potem do mnie. W chwili, gdy to piszę niestety katar nie dopuszcza.
W październiku przeczytałam dwie książki, powieść kryminalną Sidney Chambers. Cień śmierci z cyklu Zagadki Grantchester (ogromny zawód) i reportaż Belfast. 99 ścian pokoju (świetna książka), zachwyciłam się Ciemnym kryształem: Czasem buntu i porządnie wynudziłam przy Katarzynie Wielkiej, z którą wiązałam ogromne nadzieje. Recenzje – wkrótce (oby 😀 ).
Z planów na październik udało się wszystko 🙂 Wyskoczyłam do kina (panowie wtedy szaleli na placu zabaw 😉 na Downton Abbey (recenzję znajdziecie TU). Nie ukrywam, było miło i chciałabym to powtórzyć 😀 Podjęliśmy kolejną próbę odpieluchowania i niestety zakończyła się ona klapą. Tak jak miesiąc wcześniej. Znów wykorzystaliśmy w tym celu majteczki treningowe – tym razem na godzinę przed kąpielą. I znów okazało się, ze Pierworodny nie jest gotowy. W ciągu 20 minut majty były mokre i trzeba było pilnować, gdzie kolega siada 😀 A Dżordżowi oczywiście nic nie przeszkadzało 😀 Za miesiąc kolejna próba 😉 A swoją drogą to polecam majki treningowe choćby do oceny stanu gotowości dziecka do odpieluchowania. Wytrzymują dłużej niż zwykłe majtki, a wy przynajmniej wiecie czy sadzanie na nocnik ma sens.
W połowie października, zgodnie z założeniami Młody poszedł do żłobka. Na razie mamy okres adaptacyjny. W pierwszym tygodniu chodził tylko na dwie godziny dziennie, w drugim i trzecim na pięć. Drugi tydzień był zdecydowanie najcięższy, Młody ciężko znosił rozstania, stał się jeszcze większą „przylepką”. Ale jest już zdecydowanie lepiej, chyba już się powoli przyzwyczaja do nowej rutyny i miejsca 🙂 A fakt, że mama nie uczestniczy w odprowadzaniu wydaje się być najlepszym rozwiązaniem zarówno dla niego, jak i dla mnie (byłam tylko raz). Ostatnio wychodzi z sali uśmiechnięty, wszystko zjada – więc chyba zaczyna mu się podobać. Ciesze się, bo naprawdę wierzę, że warto 🙂
A co planujemy na listopad? Przede wszystkim chcemy z Pierworodnym odwiedzić Targi Ciekawej Książki w Łodzi, raz jeszcze odwiedzić Kinderplanetę i może jeszcze jakąś salę zabaw. A rodzice? Na pewno czekają z niecierpliwością na trzeci sezon The Crown 🙂 Listopad kinowo nie zachwyca, ale może jakaś restauracja? 😉 Kto wie 🙂
Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂