Podsumowanie czerwca 2020, nie tylko na blogu

Czerwiec już za nami, pora zatem na jego podsumowanie 🙂 A był to dla nas miesiąc bardzo aktywny 😉

W czerwcu 2020 opublikowałam 13 wpisów, z których najchętniej czytaliście:

A ponieważ zestawienie 5 najpopularniejszych wpisów od kilku miesięcy pozostaje niezmienne, poniżej druga piątka tych najchętniej czytanych:

Pogoda w czerwcu dopisała i to jak 🙂 Było ciepło i słonecznie, nie brakowało też deszczu, więc wszędzie zielono, dlatego Młody dużo przebywał poza domem 😀 Był to w dużej mierze miesiąc spacerowo – piaskownicowy. Bo moje dziecko stało się zwierzęciem piaskolubnym, które najchętniej by z piaskownicy nie wychodziło. No chyba, że do basenu z wodą. Albo, od czasu do czasu coś zjeść 😉 Ale bez jedzenia Pierworodny mógłby się, jego własnym zdaniem, obyć. Choć chyba nie bez lodów marki made by Mum 😉 (Tu cytat: “Mama, idź, lób loda. Psygotuj” 😀 )

W piaskownicy Młody potrafi się nieziemsko skupić. Jest bardzo, bardzo skoncentrowany i to na zaskakująco długi czas 😉 Ale nie zmienia to faktu, że nadal nas angażuje w zabawę i to w stopniu znacznym. Potrafi być przy tym bardzo stanowczy 😀 Przykład? Miejsce akcji: piaskownica. Obaj panowie są tu już od jakiegoś czasu, ja własnie doszłam i opowiadam coś Panu Mężowi. Młody: “Mama, kop! Mama, kop!”. “Kopie, synku” (faktycznie coś tam robię w tym piasku, ale nawijam dalej 😉 Zniecierpliwiony Dżordż: “Mama, nie mów, mama kop” 😀

Oprócz siedzenia w piaskownicach jedną z naszych częstszych aktywności były… no zgadnijcie 🙂 … tak, macie rację, wyjścia do ZOO 😀 W zasadzie były to stricte męskie wypady, ja poszłam tylko raz, potem panowie chodzili sami, a ja miałam czas na inne aktywności. Po powrocie Młody każdorazowo dokładnie opowiadał, jakie zwierzątka widział, a jakich nie było.

Oprócz tego każdorazowo zachwycał się zwierzętami w mini zoo i dokazywał na placu zabaw. Zrobił się w tym bardzo samodzielny. Sam wchodzi na wszelkie bujaczki, wspina się na mniejsze zjeżdżalnie itd. W tym już nie trzeba mu pomagać, chyba, ze jest zmęczony.

W ogóle Młody zrobił się strasznie samodzielny 😉 (Prawie) Wszystko chce robić sam, co oznajmia nam słowami “Julek sam (lobi)” 😉 Wkroczyliśmy już także w uroczą fazę rozwoju, którą można nazwać “to moje” 😀

Pomijając doświadczanie tego, że wszystko jest “Julka” w warunkach domowych 😀 , często musimy mu tłumaczyć na placach i w salach zabaw, że jednak nie wszystko jest jego 😉 Niekiedy bywa ciężko, ale generalnie daje sobie wytłumaczyć, że np. autka nie są tylko dla niego, ale dla wszystkich dzieci. Jak widać powyżej, czasami nawet zaczyna bawić się z innymi dziećmi, ale tylko jeśli są starsze. Najlepiej tak o kilka lat. Do dzieci w podobnym wieku podchodzi bardzo ostrożnie i nieufnie 😉

A skoro już o salach zabaw mowa, odwiedziliśmy dotąd nam nieznaną, a jak się okazało bardzo sympatyczną i czystą salę na naszej łódzkiej Retkini o nazwie Smocza Kraina. Młodemu bardzo się spodobało. W zasadzie najchętniej by nie wychodził, aczkolwiek podejrzewam, że charakter miejsca i wiek odwiedzającego nie robią z tego sytuacji wyjątkowej 😉

W minionym miesiącu powróciliśmy do naszej przedcovidowej świeckiej tradycji i udaliśmy się na śniadanie do naszej ulubionej Caffe przy Ulicy. Jak widać, decyzja ta spotkała się z dużym entuzjazmem 😉

Odwiedziliśmy również Centralne Muzeum Włókiennictwa … Cóż, największym plusem była cena biletu (3 zł dla osoby dorosłej, Młody za free). I kawiarnia obok muzeum, w której zjedliśmy naprawdę pyszne lody. Z wystaw stałych dostępna jest jedynie KOTŁOWNIA – MUZEUM INTERAKTYWNE i to w bardzo mocno okrojonym wydaniu. Jedynie film o pracy maszyny parowej coś wnosił. Na stronie można przeczytać, że “Wizyta w Kotłowni to dobre połączenie nauki z zabawą. Można tu ułożyć gobelin z puzzli, wirtualnie wyhaftować wzór na serwetce, posegregować surowce do produkcji tkanin, a następnie tkaniny z nich wyprodukowane. Goście muzeum mają również możliwość zaprojektowania na specjalnym stole dotykowym własnych tkanin i udostępnienia ich w mediach społecznościowych. Spragnionych ruchu najmłodszych zapraszamy do rozegrania wirtualnego meczu kłębkiem włóczki czy zbierania bawełny.”. No cóż, nic z tego. Nie wiem tylko, czy to kwestia COVID-19, czy czegoś innego… A same opisy przy stosunkowo ubogiej na tej wystawie kolekcji maszyn niewiele wnoszą, bo laik i tak generalnie nie ma pojęcia do czego dana maszyna służy. I z opisu się tego niestety nie dowie… Wizyta zatem rozczarowująca, ale może później będzie lepiej.

Próbkę rozwoju mowy Dżordża w sumie już Wam dałam 😉 Z innych hitowych wypowiedzi miesiąca:

  • Młody wchodzi do kuchni, gdzie ma przygotowany talerz z malinami. Na twarzy pojawia się uśmiech i z ekstazą w głosie mów “Malinki, malinki, malinki!”. Zmiana wyrazu twarzy “Nie lubię malinek!” 😀
  • często używa zwrotu “No co ty” i to we właściwym kontekście, np. na pytanie czy chce banana “Mama, no co ty, banana nie”
  • wypowiadane z dumą “Julek umie”, “Julek potrafi”, “Julek mówi”
  • wypowiedziane ze smutkiem “Julek źle mówi”

Potrafi powiedzieć jak ma na imię i ile ma lat oraz jak mają na imię mama, tata i dziadkowie. Świetnie liczy do 10, pod warunkiem, że wchodzi po schodach. Bez tego trochę mu się jeszcze myli 😀

Bardzo pilnuje, żeby wszyscy chodzili w pantoflach 😀 Jeśli się ich nie założy, będzie człowieka gonił po mieszkaniu z kapciami w rękach i próbował wsadzić je na stopy 😀

Często wygania nas z pokoju słowami “mama/tata idź/wyjdź” albo”Julek sam”. W 60% mówi potem, że “jest kupka”, więc z optymizmem patrzymy na kwestię odpieluchowywania. Może niedługo zacznie nas uprzedzać, a nie informować po fakcie 😉

Śpimy już tylko w nowym łóżku 🙂 Bardzo je polubił 🙂 Chętnie śpi pod przykryciem, przy czym uwielbia poszewkę w samoloty i generalnie nie chce spać pod inną 😀 🙂 Nadal chce, by mu czytać na dobranoc, ku mej wielkiej radości. Szczęśliwie zmienił nieco repertuar i nie są to już wyłącznie dwie te same książki 😀

Co do zabaw, nadal hitem były kałuże i skakanie po nich oraz malowanie twarzy 🙂

Dużo czasu spędzał zwłaszcza na zabawie z resorakami i swoim garażem oraz kolejką, która miała wyjątkowe wzięcie w tym miesiącu.

Nadal chętnie bawił się w sprzątanie, zwłaszcza mopem z wiadrem Vileda Klein (w wiadrze koniecznie musiała być woda 😀 ) oraz chusteczkami nawilżanymi, którymi wycierał kurze w swoim pokoju 😀 Czyścioch !

Chętnie układał puzzle, sięgał również po planszówki “Na jagody” i “Figle migle w oceanie” oraz grę “Pucio. Gdzie to położyć “.

Znów w cenie była zabawa się w chowanego 😉

Znajdź mnie 😉

Nadal chętnie sięgał w tym miesiącu po klocki (drewniane i Duplo, układał miasta, domy itd.) oraz po matę Aquadoodle, ale prawdziwym hitem tego miesiąca okazały się kolorowanki wodne wielokrotnego użytku 😀 Młody dosłownie je pokochał i spędził nad nimi mnóstwo czasu w ogromnym skupieniu. Super sprawa 🙂

Czerwiec był również miesiącem jazdy na jeździku…

… z którym Młody prawie zdezerterował ze sklepu bez płacenia 😀 …

… oraz na rowerku :-)Tu już pełna profeska, mamy już kask 😀 Początkowo było ciężko, ale w końcu dał się przekonać 🙂

W czerwcu czytaliśmy bardzo dużo, jakby Młody chciał nadrobić minione miesiące 🙂 Coraz częściej słyszymy “komendę” – mama/tata czytać 😀 Najchętniej czytane tytuły to będące w nasze biblioteczce już od dawna Automoto, Nasze miasteczko, Moje pierwsze 100 słów. Pojazdy, Pociągi, Lila w podróży … , oba tomy Małego świata, Już! i Nie! oraz nowości Pierwsza encyklopediaPojazdy, Elmer. Najlepsze przygody, Marysia. Trzy historie na wakacje (te dwie pozycje to były prawdziwe nowościowe hity miesiąca 😀 ), Pucio mówi dobranoc, a także Llamas in pyjamas oraz Racoon on the Moon z serii Usborne Phonics Readers. Motoryzacyjno – transportowa część wynika z niezwykłego w minionym miesiącu – nawet jak na Młodego – zainteresowania pojazdami, zwłaszcza budowlanymi 🙂

Ma również ulubioną piosenkę: Raised on Black and Tans grupy Gaelic Storm. Uwielbia przy niej tańczyć i skakać, prawdziwe szaleństwo 😀

W czerwcu obejrzałam drugi sezon Niemowląt (Netflix), dokumentalny serial Filmy i skończyłam Wielką (oba seriale na HBO). W ramach totalnej destrukcji mózgu skusiłam się na Człowieka o żelaznych pięściach (Netlix) z Russellem Crowe. To jest jeszcze głupsze niż sugeruje tytuł, mózg paruje, oglądacie na własną odpowiedzialność 😀 Co do książek, przeczytałam też Juratę. Cały ten szpas Anny Tomiak i rozpoczęłam Najlepsze miasto świata. Warszawa w odbudowie 1944-1949 Grzegorza Piątka.

Majowe plany udało nam się zrealizować, a więc wakacyjny wyjazd ogarnięty i nowe łóżko zakupione 😉

Plany? W zasadzie czekamy tylko na urlop 😀

A jak Wam minął czerwiec?

Jeśli podobał ci się ten wpis skomentuj go, zalajkuj na fanpejdżu, udostępnij dalej lub polub mnie na FB 🙂 Dziękuję, poczuję się doceniona 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *